lederboard

Anna Urbańska: Mózg – fabryka sukcesu


Rozmawiamy dzisiaj z Anną Urbańską, Master Trener Structogram Polska, neurocoachem i autorką książek „Otrzep kolana i biegnij” oraz „Mózg – fabryka sukcesu” i współautorką przewodnika „Jak zbudować swój wizerunek w 30 dni”.

 

 

Na początek chciałabym Cię zapytać, czym właściwie jest ten magiczny trójkolorowy świat, w którym żyjesz, 3 kolory mózgu, Structogram?

Anna Urbańska: Sama nazwa „Structogram” jest w zasadzie nazwą handlową, a tak naprawdę temat ten dotyczy genetyki naszego mózgu, czyli tego, co „mamy na stałe”. Każdy z nas ma swoją własną analizę biostrukturalną, czyli swoje własne uwarunkowanie genetyczne mózgu. Nasz mózg składa się z trzech głównych części: pnia mózgu, międzymózgowia i kresomózgowia. W analizie biostrukturalnej, czyli w Structogramie, każdej z tych części przyporządkowany jest inny kolor, dla ułatwienia. Pień mózgu oznaczony jest kolorem zielonym, więc o osobach z najsilniej rozwiniętym pniem mózgu mówimy, że mają „dominantę zieloną”, osoby z najbardziej rozwiniętym międzymózgowiem określane są jako te, z „dominantą czerwoną”, a ci z najsilniej rozwiniętą najnowszą częścią mózgu, czyli tzw. kresomózgowiem, to osoby z „dominantą niebieską”. Zielona część mózgu odpowiada za przywiązanie do przeszłości, potrzebę doświadczania oraz za rozwiniętą intuicję i relacje z ludźmi. Część czerwona – to energia, emocje, bycie „tu i teraz”, duża pewność siebie i spontaniczność. Zaś niebieska część mózgu związana jest z planowaniem przyszłości, zorganizowaniem, umiejętnością logicznego tłumaczenia zjawisk, symboliką i myśleniem abstrakcyjnym.

W jaki sposób się dowiedziałaś się o tej metodzie, jak ją odkryłaś, skąd się o niej dowiedziałaś?

Tak naprawdę najpierw dowiedziała się o tym grupa moich znajomych, którzy w 2011 roku pojechali do Włoch na narty i przy okazji mieli przejść „jakieś szkolenie”. W gruncie rzeczy na nartach byli krótko, bo szkolenie okazało się fenomenalne. Po powrocie zaczęli mi o tym opowiadać. Przyznam, że na początku miałam mało pokory, wydawało mi się to dziwne, że jeszcze o tym nie słyszałam, będąc tyle lat na rynku. Jednak znajomy nie ustępował i wciąż do tego wracał. Skończyło się to tak, że temat mnie zainteresował i wylądowaliśmy razem w Szwajcarii, która jest właścicielem Structogramu na cały świat i tym sposobem po negocjacjach, rozmowach znalazł się on w Polsce. Wtedy zaczęło się moje wielkie zainteresowanie mózgiem i możliwościami, jakie niesie.

Dlaczego zainteresowałaś się pracę z tą metodą? Co Cię w niej zafascynowało? Mówisz o tym z taką pasją.

To bardzo dobre pytanie, ponieważ tego typu metodologii, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, jest sporo. Jest też dużo takich narzędzi, które badają naszą osobowość, predyspozycje. Sama spotkałam się na rynku z wieloma z nich. Natomiast szybko okazało się, że to nie jest jedna z tych metod. Bo Structogram, oprócz tego, że daje ci informację o twojej analizie biostrukturalnej (podobnie jak inne narzędzia), to jeszcze mówi, co z tym dalej zrobić, jak dalej to wykorzystać w życiu – i nie tylko swoim. Uczymy się na przykład, jak rozpoznawać biostrukturę u innych ludzi, jak w związku z tym skutecznie zarządzać zespołem, jak być skutecznym negocjatorem, handlowcem, sprzedawać z dużo większą przyjemnością i z dużo większym efektem, jak pisać dużo lepsze teksty marketingowe, które będą docierały do 100% społeczeństwa, a nie tylko do ludzi, którzy są podobni do nas. Mamy bowiem tendencję do robienia rzeczy przez nasz własny pryzmat i potem myślimy, że inni ludzie tak samo to odbierają. A potem często inni twierdzą: „Nie, jak tego nie rozumiem, ty masz jakiś inny sposób patrzenia na to”. A jak rozumiemy, w jaki sposób inni to widzą, to łatwiej jest nam do nich trafić.

No właśnie, a w biznesie? Jakie korzyści może dać firmie, organizacji zastosowanie tej metody?

Jeżeli spojrzeć na analizę biostrukturalną typowo biznesowo, to po pierwsze: jeśli wiem, kogo szukam w procesie rekrutacji, to dzięki tej analizie jestem w stanie świetnie dopasować człowieka do danego stanowiska, bo on ma swoje naturalne predyspozycje. To nie oznacza, że któraś z biostruktur jest lepsza czy gorsza. Ale jeśli przykładowo szukam kogoś, kto szybko nawiązuje kontakty, łatwo sobie radzi z drugim człowiekiem, jest rozmowny i empatyczny, to wtedy szukam osoby o najsilniej rozwiniętym pniu mózgu i skupiam się w procesie rekrutacji dokładnie na takiej osobie. Po drugie: kiedy już zarządzam zespołem i znam biostrukturę członków mojego zespołu, jestem w stanie bardzo trafnie dobrać zadania dla nich. U mnie w firmie jedna z dziewczyn robiła analizy ewaluacyjne po szkoleniach w Excelu, a druga kontaktowała się z klientami i obie nie przepadały za tym, co robią. Kiedy się wymieniły zadaniami, okazało się, że każda „czuje się jak ryba w wodzie”. Menedżer, znając biostrukturę swojego zespołu, wie, komu i jakie przyporządkować zadania i jaką rolę im nadać. Co więcej, w sprzedaży jesteśmy w stanie odczytywać biostrukturę naszych klientów i dostarczać im takich argumentów, które do nich trafiają. To dotyczyło biznesu, ale Structogram ma też ogromne znaczenie w życiu codziennym. Zaczynasz lepiej zrozumieć swojego męża, żonę, partnera, partnerkę, rodzica, a także swoje dziecko. To jest kluczowe, jeśli rozumiesz, że dziecko nie robi czegoś przeciwko tobie, tylko po prostu jest tak skonstruowane. I albo będziesz je „łamać” całe życie, dostosowując do swoich oczekiwań, albo pozwolisz mu być tym, kim chce, po to, aby po prostu mogło się rozwijać.

 

_DSC0525

 

Co Tobie osobiście dała ta metoda? Bo przecież pewnie zastosowałaś ją w życiu.

Absolutnie tak, to jest „kosmos”, co przez to uzyskałam. Structogram dał mi przede wszystkim świadomość, że pewnych rzeczy nie będę robić, bo robię je „na siłę”. Ja jestem strategiem, wizjonerem, uwielbiam wymyślać. Ale nie jest dla mnie łatwe rozłożyć to krok po kroku na planowanie, na przyszłość. I wcześniej myślałam sobie: „Ale jestem słaba”, a teraz myślę sobie: „Ale jestem świetna, bo potrafię wymyślać”. Na szczęście mam w zespole mam, kto potrafi to poukładać.

Czyli typowe podejście coachingowe, spojrzenie na swoje mocne strony.

Dokładnie tak. Zresztą cała analiza biostrukturalna jest tak skonstruowana. Ludzie czasami mnie pytają: „To ja mam teraz naprawiać tę swoją najsłabszą stronę?”. Nie, to robi tradycyjna edukacja. Każe nam ciągle naprawiać nasze błędy, słabości, uczyć się tego, czego nie umiemy. W Structogramie podchodzimy do tego w następujący sposób: „Rozwijaj swoje silne strony. Korzystaj ze swoich sił i zasobów”. I to mi na przykład dał Structogram, że po prostu przestałam się pewnymi rzeczami zajmować, które mi nie służyły, a wydawało mi się, że muszę je robić. Poza tym relacje osobiste i domowe – przestajesz robić krzywdę swojemu najbliższemu człowiekowi, bo rozumiesz, że albo go będziesz „lepić” zgodnie z twoimi oczekiwaniami, albo po prostu zaakceptujesz, że on „ma inaczej niż ty” i przyjmiesz to. Przykładem jest tu moja relacja z synem, który jest zdecydowanie „niebieski”. On po prostu nie jest typem, który będzie się do matki kleił, zwierzał, opowiadał. To jest ktoś, kto ma trochę więcej dystansu, bardziej patrzy do przodu, potrzebuje być częściej sam. I znowu, to spowodowało, że czuję się fajną mamą swojego „niebieskiego” syna.

Rozumiem z tego, że nie tylko firmy mogą korzystać ze Structogramu, ale także osoby, które chciałyby sobie osobiście zrobić taką analizę. W jaki sposób mogą się do Ciebie zgłosić?

Oczywiście. Istnieją co najmniej trzy sposoby zgłoszeń. Pierwszy z nich to szkolenia otwarte. I tych robimy najwięcej, są w różnych częściach Polski, można sobie wszystko sprawdzić na stronie internetowej, zapisać się na szkolenie otwarte i tam sobie zrobić analizę biostrukturalną. Druga opcja to sesja neurocoachingowa. A zatem jeśli ktoś nie chce lub nie może przyjść na szkolenie, wtedy umawiamy się na spotkanie osobiste „twarzą w twarz” i przeprowadzam z nim sesję coachingową. Ona wtedy jest trochę dłuższa, trwa 3 lub 4 godziny. A trzecia forma to poprzez organizację. Coraz więcej firm zgłasza się do nas, widząc, jakie to rezultaty przynosi w biznesie. Czasem na szkolenia otwarte przychodzą menedżerowie lub prezesi firm, którzy zapraszają nas do siebie i wtedy przeprowadzamy analizę w ich siedzibie.

Jakie są Twoje dalsze plany. Jak sobie wyobrażasz dalszy rozwój swojej firmy? Co planujesz i gdzie zamierzasz zastosować tę metodę?

Obecnie ten temat bardzo mocno mnie zajmuje. Mam w tej chwili tak dużo zajęć, że pomyślałam sobie ostatnio: „Mniej znaczy więcej” i jestem teraz na etapie porządkowania swojego biznesu. To, co jest absolutnie moim celem, to jest analiza biostrukturalna, czyli Structogram. Tutaj niezwykłe jest to, że stosując ją, przechodzimy przez kilka etapów. Najpierw poznajesz siebie, potem poznajesz innych ludzi, następnie wprowadzasz tę metodę w swój biznes. Teraz pojawia się czwarty etap – za miesiąc już będzie w Polsce na stałe. Będzie to etap dotyczący tego, jak tę wiedzę zastosować przy budowaniu zespołu i przywództwie szeroko pojętym. Chciałabym spowodować, żeby Structogram stał się takim narzędziem, z którym pracownik będzie miał styczność już na samym początku, tuż po przyjściu do pracy. Szef powie mu wówczas, że musi przejść badania okresowe, żeby zbadać zdrowie, potem szkolenie BHP, a następnie Structogram, aby ustalić, jaki jest jego profil biostrukturalny. I to jest moim celem, ponieważ widzę, co się dzieje wśród organizacji, które wprowadziły Structogram do życia. W Warszawie są już firmy, które przeszły analizę biostrukturalną, i dostaję od nich informację, że wzrosły wyniki sprzedaży. I to jest niesamowite dla mnie, bo jeśli dzięki tej metodzie ludzie uświadomią coś sobie i zaczną pewne rzeczy robić inaczej, lepiej, to dla mnie nie ma większego sukcesu. Dlatego bardzo bym chciała, żeby upowszechnić tę metodologię, bo wiem, co ona ze sobą niesie, co może dać.

A co tej metodologii myśli tradycyjna edukacja? Czy jest szansa, że kiedyś zagości ona w szkole?

Właściwie już tak jest, ponieważ mamy już dwie uczelnie: jedna w Bydgoszczy – Wyższa Szkoła Gospodarki, i tu są dwa kierunki: Neurodydaktyka i Neuroekonomia (w całości oparte na analizie biostrukturalnej), a na warszawskiej Akademii Finansów i Biznesu Vistula w październiku ruszają studia dotyczące neurobiznesu, więc ta metodologia coraz bardziej się sprawdza.

 

I.D.MEDIA

fot. Lidia Skuza

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności