lederboard

Biznes nie jest ani męski, ani kobiecy. Biznes nie ma płci


Prowadząc działalność edukacyjno-mentoringową, bardzo często spotykam się z osobami pragnącymi odnieść sukces w biznesie. W zarządzaniu dużą firmą lub we własnej działalności. Na kongresach, spotkaniach czy szkoleniach podchodzą do mnie kobiety i mężczyźni, kontaktują się przez blog lub innymi drogami. Pytają, dowiadują się i uczą. I to cieszy. Martwią z kolei dość często pojawiające się pytania typu: „A to nie da się odnieść sukcesu bez wysiłku?” „Naprawdę musi być tak ciężko?” „Jak to zrobić, żeby zarządzać skutecznie w organizacji i tak dużo nie pracować?” „Czy naprawdę o tego klienta, czy o pracownika należy aż tak zabiegać?” „A po ilu latach można wreszcie odpocząć od tego zarządzania?” Najbardziej smuci mnie to, że takie głosy pochodzą głównie od kobiet.

 

Obecnie dużo pisze się i mówi o tym, że kobiety awansując na wyższe stanowiska menedżerskie czy zarządcze muszą pokonywać „szklane sufity”. Organizuje się konferencje i kongresy motywujące kobiety do sięgania po sukces w biznesie. Coraz częściej słyszy się o parytetach. A gdzie w tym wszystkim realność? Gdzie ta druga strona medalu? Może zanim zaczniemy walczyć o parytety, przyjrzymy się powodom tej sytuacji, a głównie tym, które są w nas samych, kobietach?

Co takiego nas ogranicza? Co w nas powoduje, że nadal panują na temat kobiet w biznesie takie, a nie inne przekonania? Z jakimi stereotypami się zmagamy i skąd one się biorą?

Spotykam się na co dzień z kobietami, pracuję z kobietami, piszę powieści dla kobiet i sama jestem kobietą. Bardzo chciałabym, żeby było więcej kobiet w zarządach polskich firm, czy w radach nadzorczych spółek. Ponieważ kobiety, niezaprzeczalnie posiadają w sobie naturalny styl zarządzania, z którym się urodziły i którego nabrały w trakcie swojego wychowania. Tylko co z tego, jeżeli nam samym brak motywacji? Jeżeli my same ograniczamy siebie?

„Chciałabym założyć własną firmę, żeby mieć więcej czasu dla rodziny i dzieci. Chciałabym awansować i się rozwijać tylko nie wiem, jak to pogodzić z życiem prywatnym, bo w zasadzie wszystko mam poukładane i nie chciałabym nic zmieniać. Czy naprawdę, żeby mieć dobrze prosperującą firmę trzeba tak ciężko pracować? Bo ja bym wolała nie. Już pracowałam ciężko w korporacji, teraz to bym wolała trochę mniej. A najgorsze i najbardziej szkodliwe są głosy innych kobiet w odpowiedzi: No wiesz, jeżeli tylko praca będzie twoją pasją, to wszystko przyjdzie łatwo i przyjemnie.”

Nie oszukujmy się. W realiach biznesowych nic nie przyjdzie samo bez pracy i wysiłku. Przecież my, kobiety, wiemy, jak ciężko pracować, zabiegać, starać się. Znamy to. Nie czekamy, aż nam się zupa sama ugotuje albo ją ktoś nam przyniesie na talerzu. Stajemy i pichcimy. Wiemy, że pranie się samo nie zrobi, mieszkanie się nie posprząta, a dzieci się same nie wychowają. To dlaczego uważamy, że w biznesie powinno być inaczej? Nie oszukujmy się. Nie będziemy dobre w zarządzaniu, jeżeli nie włożymy w to pracy, wysiłku, zaangażowania i energii. A dopóki tego nie zrobimy, to nie zmienimy stereotypów.

Kolejnym mitem, z jakim zmagamy się, to przekonanie, że biznes jest męski, twardy, oparty na rywalizacji i walce. Biznes nie jest ani męski, ani kobiecy. Biznes nie ma płci. Nie jest również twardy. Ostatnio coraz więcej mówi się o kompetencjach miękkich w zarządzaniu. O komunikacji, o relacyjności, o etyce i wartościach. Docenia się empatię, kulturę osobistą, współpracę w zespole i wytrwałość. Te kompetencje są dla nas, kobiet, naturalne. Tego uczyły nas nasze mamy i babcie, to pomaga nam zarządzać domem i rodziną. Z komunikacji, relacyjności, dbania o dobro ogółu mogłybyśmy pisać doktorat bez przygotowania. Biznes już dawno przestał być twardy. A kwestia, czy jest oparty na rywalizacji, to kwestia wyboru. Prowadzę własny biznes, piastuję stanowisko Prezesa Zarządu od szesnastu lat i nigdy nie czułam, że z kimś rywalizuję. To jest nasza decyzja, czy chcemy rywalizować, czy też chcemy załatwiać sprawy. Jak znam kobiety, to większość z nas postawi na realizację celu nadrzędnego, a nie na stawanie w szranki.

Na koniec jeszcze wspomnę o poświęcaniu. Nie wiem skąd to się w nas bierze, ale jesteśmy przekonane, że piastując wysokie stanowisko zarządcze lub rozwijając własną firmę kobieta musi się poświęcać. Ciągle słyszę te głosy: „No tak, ona to może i dobrze sobie radzi w tej firmie, ale poświęca dla niej dom, rodzinę, męża, narzeczonego lub własne pasje. Poza tą pracą, to już nic nie ma! Żadnego życia!” Powiedzcie sobie uczciwie, ile razy słyszałyście takie głosy? O mężczyźnie mówi się: „Proszę, jaki sukces! Dyrektor!” O kobiecie: „Dyrektor! Biedulka!” I kto tak mówi? Czyje to są głosy? Mężczyzn? Chyba nie…

Wiem, wiem, już słyszę i widzę to oburzenie, że generalizuję, że przecież są kobiety, które są pracowite, zaangażowane i niezwykle zmotywowane. Oczywiście, że są i chwała im za to. Dzięki takim kobietom świat biznesu jest bardziej urozmaicony i dostrzega problem, że nadal jest nas w nim mało. Apeluję do pozostałych kobiet, aby nie utrudniały życia swoim koleżankom i samym sobie. Nie wzmacniały tych błędnych stereotypów. Nie budujmy sobie nawzajem szklanych sufitów.

Drogie panie, koleżanki, kobitki i dziewczyny. Otrząśnijmy się. Nikt za nas nie zmieni sytuacji. Ani dziennikarze piszący artykuły na temat wartości kobiet, jako menedżerów zarządzających, ani żadne kongresy, konferencje, kampanie społeczne, a już na pewno nie parytety, jeżeli my same nie zmienimy siebie i swojego nastawienia. Zmieniając świat, zacznijmy od siebie.

Katarzyna Kołczewska – przedsiębiorca, trener biznesu, mentorka, autorka bloga Wyższy Poziom Przedsiębiorczości. Partner Merytoryczny Knowledge Brasserie – edukacyjne delikatesy, gdzie prowadzi wystąpienia publiczne Kobieta w biznesie. Biznes w kobiecie. Pisarka powieści obyczajowych i opowiadań.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności