Karen Rentmeesters: Diamentowe quo vadis


Diamenty od lat są najbardziej pożądanymi kamieniami szlachetnymi w świecie biżuterii. Na skali Mohsa mierzącej twardość minerałów są numerem jeden, wyprzedzając szafiry, rubiny, topazy i szmaragdy. Na czołówki gazet trafiają z rożnych powodów, np. zaręczyn hollywoodzkiej gwiazdy, która została obdarowana kilkukaratowym diamentem, kradzieży cennej biżuterii, ale też rozpętania wojny sfinansowanej za ich sprzedaż. Skąd wziął się fenomen diamentów i jak wyglądają obecne tendencje na rynku światowym zapytaliśmy Karen Rentmeesters, szefową komunikacji Światowego Centrum Diamentów w Antwerpii (Antwerp World Diamond Centre).

 

 

Maria Pierzchała: Roczna wartość międzynarodowego rynku diamentów jeszcze kilka lat temu wynosiła około 60 mld dolarów, teraz nieco spadła, ale diamenty nadal są uznawane za symbol prestiżu i bogactwa. Czy myśli Pani, iż jest to zasługa strategii marketingowych i reklamy, czy stoją za tym także inne czynniki? Dlaczego na przestrzeni wieków diamenty stały się tak atrakcyjnym produktem?

Karen Rentmeesters: Diamenty stały się atrakcyjne, ponieważ są niezwykłe, piękne i rzadkie. Ich wyjątkowa natura została odkryta dawno temu, zaś historyczna spuścizna tego fenomenu trwa nadal. Ozdabiają one symbole państwowe, np. Brytyjska Korona Państwowa posiada kamień Cullinan II; korona królowej – matki jest ozdobiona 2800 diamentami i jest „domem” dla słynnego Koh-i-Noor, podobnie jak wiele tych kamieni szlachetnych zostało użytych do wykonania Wielkiej Korony Cesarskiej Rosji. Dziś diamenty silnie wiążą się z pełnymi emocji momentami zmian w życiu. Marketing oczywiście odgrywa tu rolę, ale tak właśnie kręci się świat, a jego społeczność uznała wartość diamentów. Złoto jest cenne, ponieważ jest rzadkie, ale jednak osiągalne. Diamenty są trochę bardziej nieuchwytne, dodatkowo cechuje je rzadkość, trwałość i wyjątkowe piękno.

Proszę sobie wyobrazić jakiś abstrakcyjny obraz. Jeśli nic nie wiemy o jego pochodzeniu czy autorze, można przejść obok niego obojętnie, jak obok płótna wiszącego na ścianie bez żadnego praktycznego zastosowania, ale proszę dodać do niego imię i nazwisko Picassa, Pollocka czy Rothko i nagle ten kawałek płótna jest wart fortunę. Otóż zarówno marketing, jak i postrzeganie danego dzieła odgrywają rolę w sztuce. Często podobnie jest w innych sferach, ale to nie obniża wyjątkowej wartości danych przedmiotów. Tak, zdecydowanie efektywna reklama pomaga sprzedawać większą liczbę diamentów, ale nie zmienia to faktu, że fenomen ich symbolizmu z pewnością będzie trwał nadal.

Antwerpia jest największym na świecie centrum handlu diamentami, zaś rok 2015 był ciężki dla diamentowego przemysłu i odnotowano duże straty. W lutym 2016 r. ten rynek ponownie zaczął iść w kierunku powolnego wzrostu, ale interesuje mnie, czy jednym powodem tego załamania było spowolnienie gospodarki, czy według Pani czynniki były bardziej złożone?

– Ekonomiczny spadek naturalnie odegrał znaczącą rolę, tak jak zawsze w przypadku dóbr luksusowych. W 2008 r. uderzenie globalnego kryzysu spowodowało, że ceny diamentów drastycznie spadły. Kilka lat później Indie i Chiny zaczęły odbudowywać swój potencjał i na rynku diamentów ponownie zaczęto odnotowywać znaczące zyski. Kiedy potem znowu rynki tych dwóch państw się osłabiły, podobnie stało się z rynkiem diamentów. Dowód na korelację jest ewidentny. Wzrost handlu diamentów jest kompatybilny z wzrostem zamożności klasy średniej dużych krajów takich jak te dwa właśnie wspomniane.

W grudniu 2015 r. „New York Times” opisał nowy trend, mianowicie ogromne zainteresowanie kolorowymi diamentami i jednocześnie znaczny spadek chęci nabywania białych diamentów, przez co ich ceny spadły o kilka procent. Powiem szczerze, że różowe diamenty pochodzące z australijskich kopalń są absolutnie zachwycające. Zastanawiam się, czy ten trend jest sezonowy czy też diamenty niebieskie, żółte i różowe będą cieszyć się głównie powodzeniem?

– W istocie wartość diamentów kolorowych znacznie wzrosła w ostatnich latach. Ludzie zaczęli pragnąć ich ze względu na ich wyjątkowe piękno i potencjał inwestycyjny, ale tak jak powiedziałam wcześniej jest to zasługa głównie rzadkości ich występowania i ponownie analogia do dzieł sztuki sama się nasuwa. Domy aukcyjne, tj. Sotheby’s i Christie’s obserwowały rekordowe ceny za diamenty kolorowe, szczególnie te w żywo niebieskim kolorze, które są niezwykle rzadkie. W mojej ocenie będą one nadal cieszyły się dużą popularnością ze względu na czynnik, o którym właśnie wspomniałam, ale czy ich wartość będzie rosła na poziomie porównywalnym do obecnego nie jest łatwo przewidzieć.

W których krajach popyt na diamenty jest najwyższy? Czy jest on ściśle skorelowany z PKB?

– Jeśli chodzi o dane liczbowe, to największy popyt na diamenty jest w USA, Chinach (Hongkong), Japonii, na Bliskim Wschodzie i w Indiach. Czynnik dobrobytu jest oczywiście głównym aspektem jeśli chodzi o rynek biżuterii. Jedynym przykładem niepotwierdzającym tej reguły jest Europa i chociaż popyt wcale nie jest mały, to nie jest on adekwatny z poziomem bogactwa i przychodów mieszkańców tego kontynentu, ale pracujemy nad tym.

Jak ocenia Pani proces Kimberley na rzecz eliminacji z obiegu tzw. krwawych diamentów? Czy system certyfikacji jest wystarczający?

– W ramach procesu Kimberley wykonywana jest wyjątkowa praca, która przyczyniła się do podniesienia poziomu zgodności i przejrzystości handlu tym minerałem znacznie powyżej oczekiwań. Oczywiście te wysiłki trwają nadal i proces ten musi się stale adaptować do zmieniającej się sytuacji, ale jeśli wziąć pod uwagę, jak trudno zwalczać jest nielegalny handel diamentami, to osiągnięcia Procesu Kimberley są imponujące.

 

Rozmawiała: Maria Pierzchała

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności