Kinga Bogdańska: Mistrzyni Swojego Życia

– Jestem osobą, która, osiągnąwszy dany cel, stawia kolejne wyzwania. Myślę, że każda z nas ma swoje poziomy mistrzostwa. I w momencie kiedy osiągniemy satysfakcjonujący poziom, może się okazać, że jesteśmy gotowe na więcej. – mówi w rozmowie z Law Business Quality Kinga Bogdańska, trenerka, mentorka, autorka książki „Mistrzyni Swoje Życia. Żonglująca matka”.

 

Zacznę może dość przewrotnie: Patrząc na Ciebie z całą pewnością można stwierdzić, że … Jesteś skazana na sukces. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem? 

Myślę, że sukces jest kwestią wyboru i decyzji. Kilka lat temu podjęłam decyzję, że chcę osiągnąć swój sukces. I sukcesywnie realizuję swój plan krok po kroku. W drodze miewam turbulencje, ale pomimo ich otrzepuje skrzydła i idę dalej.

Należysz do grupy najbardziej rozchwytywanych mentorów i mówców motywacyjnych. Długo pracowałaś na swój sukces? 

Kiedy miałam 10 lat, wymyśliłam sobie, że będę kiedyś występować na scenie. Jeśli nie śpiewać, to tańczyć, a jeśli nie tańczyć, to robić coś przed dużą publicznością. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będę robić to, co teraz. Wiedziałam, że chcę pomagać innym. Żyć inaczej niż moi rodzice. Wyjechałam na studia do Warszawy, gdzie sama się utrzymywałam. Przez wiele lat poszukiwałam samej siebie. Sprawdzałam i eksperymentowałam różne zajęcia i różne miejsca pracy. Zrozumiałam, że chcę pracować dla siebie i z kobietami. Inwestowałam czas i pieniądze w samodoskonalenie, w szklenia, kursy oraz mentorów.

I teraz jestem w tym miejscu, w którym dziś jestem – inspiruję kobiety do zmiany i wzięcia w swoje ręce życia, do bycia Mistrzynią Swojego Życia.

0115fb

Po czym poznać dobrego coacha/mentora?

Myślę, że to tak jak z trenerami i szkoleniowcami. Jedni szkolą odtwórczo, drudzy trenerzy uczą, czerpiąc z własnego doświadczenia. Uważam, że tak samo jest z coachami/mentorami. Jeżeli ktoś jest w stanie cię zainspirować do czegoś, prowadzić i jednocześnie bierze za ten proces odpowiedzialność, to jest dobry w swoim fachu. Ja w swojej pracy korzystam z narzędzi coachingowych, trenerskich i mentoringowych. Biorę pełną odpowiedzialność za procesy, które prowadzę. Powstały one na bazie moich doświadczeń i wiem, w których momentach są możliwe potknięcia klienta, kiedy będzie potrzebował dodatkowego wsparcia, inspiracji, a czasem mojego terroryzmu z uśmiechem na ustach.

Czy coach może wyrządzić krzywdę?

Z historii moich klientów, którzy przychodzą po innych „procesach coachingowych”, wynika, że tak bywa. Nie każdy się nadaje na coaching i pierwszym krokiem, jaki powinien coach zrobić, to sprawdzić, czy jego klientka/klient najpierw nie potrzebuje pomocy specjalisty, np. psychologa czy psychiatry. Z historii niektórych moich klientek wynika, że nie nadawały się one w pewnym okresie na proces coachingu, a mimo to coachowie podejmowali z nimi pracę, bo nie liczył się człowiek, tylko finanse.

Jesteś autorką książki „Mistrzyni Swojego Życia. Żonglująca matka”. Gdybyś mogła opisać w kilku słowach, co to za projekt i do kogo jest kierowany?

Moją książkę i projekt „Akademia Mistrzyni Swojego Życia” kieruję do pracujących matek – bizneswoman, pań pracujących w korporacji czy własnych firmach, które czują, że coś w ich życiu jest nie tak, nie są do końca usatysfakcjonowane i nie czują się silnymi szczęśliwymi kobietami. I mimo że mogą spełniać się np. zawodowo, to inne obszary ich życia kuleją, bo nie mają czasu na swoje pasje, nie mają czasu dla siebie, bo czują, że mogą w życiu więcej, ale nie wiedzą, jak to zrobić.

Czy dziś, po wielu miesiącach pracy nad sobą możesz powiedzieć o sobie, że jesteś Mistrzynią Swojego Życia?

Jestem osobą, która, osiągnąwszy dany cel, stawia kolejne wyzwania. Myślę, że każda z nas ma swoje poziomy mistrzostwa. I w momencie kiedy osiągniemy satysfakcjonujący poziom, może się okazać, że jesteśmy gotowe na więcej. Ja jestem na poziomie bardzo mnie satysfakcjonującym, ale widzę już kolejne poziomy, które mnie pociągają i zmierzam w ich kierunku. Wymaga to ode mnie ciągłego rozwijania się i uważności, obserwowania otaczającego świata i odpowiadania na jego potrzeby.

Jak Twoim zdaniem znaleźć balans między pracą a życiem prywatnym?

A ja zapytam przewrotnie: czy to w ogóle możliwe? Możliwe, ale wymaga dużej otwartości i gotowości na zmiany i turbulencje z tym związane. No i oczywiście determinacji w dążeniu. My, kobiety, mamy tyle ról do pogodzenia, że gdyby cyrkowiec miał podrzucać tyloma piłeczkami, ile ról musi pogodzić kobieta, to albo zostałby mistrzem świata w żonglerce, albo musiałby się poddać. Tymczasem my cyrkowcami nie jesteśmy, a i żonglerki nas nikt nie uczył, a mimo to wymaga się od nas, byśmy brały na siebie ogrom obowiązków, wcielały się w najróżniejsze role i zakładały co rusz inną maskę. W mojej życiowej żonglerce ciągle dokładałam sobie po piłeczce, po roli, bo wydawało mi się, że w ten sposób osiągnę szczęście. Jednak stało się zupełnie inaczej. Piłki się posypały, a moje życie w niczym nie przypominało tego, jakim chcę żyć. W końcu musiałam ograniczyć liczbę piłek, by nie zwariować. To było właśnie zbawienne. Nauczyłam się, że do żonglerki trzeba starannie wybrać piłki i wziąć ich tylko tyle, ile jesteśmy w stanie podrzucić. Uczę moje klientki, jak zdjąć z nich ciężar niechcianych i niepotrzebnych rzeczy, by żonglerka stała się czymś naturalnym i przyjemnym. To pierwszy krok do osiągnięcia swojego balansu.

mistrzyni_swojego_zycia_ksiazka-600x820

W głębi duszy wszyscy mamy (czasami nieuświadomione) negatywne wyobrażenia o sobie. To one między innymi powstrzymują nasz rozwój. Skąd w nas to zamiłowanie do umniejszania swojej wartości, do myślenia źle o sobie?

Otaczający nas świat trąbi w koło, że trzeba dbać o zdrowie, trzeba pic wodę, trzeba spać 8 godzin na dobę, trzeba pracować nad sobą, trzeba się zmieniać, trzeba być dobrą matką, doskonałą kochanką, cudowną żoną… A jeśli się nią nie jest? Prawdopodobnie możemy czuć się przypierane do muru kolejnymi nakazami, które mają nas układać do wymyślonych przez kogoś norm. Te naciski mogły już sprawić albo teraz powodują, że nie możemy być sobą i nie możemy odkryć, kim tak naprawdę jesteśmy.

Od początku naszego życia inni ludzie mają jakieś zdanie na temat tego, jakie powinnyśmy być i co powinnyśmy zrobić. Wsłuchując się w te głosy, bardzo często dużo tracimy. Możemy zatracić zdolność wsłuchiwania się w samą siebie, tego, co płynie z wnętrza, zagubić swoją intuicję, zapomnieć o swoich marzeniach, pragnieniach, wewnętrznym głosie, który jest motorem w życiu.

Pracując z wieloma klientkami, każda z inną historią, doszłam do wniosku, że pokochanie siebie, obdarzenie siebie samej troską zaufaniem, wsparciem i uwagą mogłoby rozwiązać wiele ich problemów, ale i uprościć wiele sytuacji. Te, które wyruszyły w podróż ze mną, potwierdziły moje przypuszczenia. Im lepiej udawało się im poznać i pokochać siebie, tym sprawniej radziły sobie z trudnościami, jakie napotykały w życiu.

Nie jesteśmy w stanie podarować coś, czego się nie posiada i jeśli nie potrafimy kochać siebie, nie jesteśmy w stanie obdarzać zdrową miłością innych ludzi. Oczywiście każda z nas kobiet matek od razu powie, że oczywiście kocha swoje dzieci, kocha męża, kocha rodziców… Ale czy kocha siebie? Czy ulega manipulacjom? Czy pozwala innym decydować o jej życiu? Czy mówiąc komuś „kocham Cię”, oczekuje rewanżu?

Jeśli nie nauczymy się kochać siebie, poszukujemy tej miłości wokół siebie, w innych, w taki sposób, że stajemy narażone na czyjąś ocenę, krytykę, odrzucenie.

W moim kursie Pokochaj Siebie zapraszam kobiety w podróż, w której na nowo odkryją siebie, zobaczą, jakie są i kim są, uporządkują swoją przeszłość po to, by na pewnym fundamencie budować siebie, określać siebie, określać swoje granice, budować zdrowe relacje.

Liczne badania potwierdzają, że u podstaw szczęśliwego życia, najlepszych karier i świetnie prosperujących firm leży nieustający optymizm. Jak zatem nauczyć się myśleć pozytywnie o sobie? Jak budować własne poczucie wartości?

Jak podnieść poczucie własnej wartości? Jak wzmocnić samoocenę? Jak być zadowoloną z siebie? To pytania, które zadają mi klientki. Aby wzmocnić poczucie własnej wartości, należy przede wszystkim pokochać się bezwarunkową miłością. Jeżeli nie pokochasz siebie za własną wyjątkowość, a uzależniasz akceptację własnej osoby od opinii innych, odniesionych sukcesów czy pieniędzy na koncie, nigdy nie będziesz szczęśliwa i nie pomyślisz o sobie w kategoriach osoby wartościowej. Zawsze znajdzie się ktoś szczuplejszy, mądrzejszy, bogatszy, z większą ilością znajomych na FB. Warto uświadomić sobie, że jesteś wyjątkowa, ale nie wszechstronna. Nie możesz być najlepsza we wszystkim, bo to niemożliwe do zrealizowania.

Wysoka samoocena wiąże się z pewnością siebie, wiarą we własne możliwości, poczuciem kontroli nad własnym życiem i przekonaniem, że jest się w stanie wiele osiągnąć, ale również pozwoleniem sobie na porażki. Nikt nie jest idealny, a niepowodzenia są potrzebne, gdyż mobilizują do przeanalizowania sytuacji i swoich działań i do wyciagnięcia wniosków na przyszłość.

Kiedy klika lat temu układałam siebie od nowa, otrzymałam bardzo fajne ćwiczenie do zrobienia. Bardzo mi pomogło w podniesieniu poczucia wartości. Nazywa się osobista mapa.

W tym zadaniu chodzi o przeanalizowanie sobie swojej drogi życiowej oraz przypomnienie pozytywnych i negatywnych postaci, które odegrały jakąś rolę w podejmowanych przez nas decyzjach. Ćwiczenie służy analizie własnych wyborów, możliwości, kompetencji, lepszemu zrozumieniu siebie oraz pewnych ograniczeń, na które nie ma się wpływu. Trzeba narysować mapę, która pokazuje drogi i ścieżki, jakimi się podążało do tej pory w życiu. Należy też zaznaczyć rozdroża i drogi, którymi się nie poszło (możliwości, których się nie wykorzystało) oraz zaproponować legendę do mapy, np. symbole niebezpieczeństw, sukcesów, porażek, sprawdzianów itp. Warto też nanieść ważne osoby, które miały wpływ na życiowe decyzje, które były źródłem zagrożenia bądź wsparcia, np. pomocnicy i kusiciele, anioły i diabły, przyjaciele i wrogowie, doradcy i dręczyciele. Następnie, warto przedstawić komuś osobistą koncepcję swojej mapy i wyznaczyć swoją podróż przez życie. Ćwiczenie pomaga dokonać autorefleksji, zrozumieć motywy własnych działań i zdemaskować to, co jest najbardziej istotne.

Konflikty zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym nie są przyjemne, dlatego często czujemy pokusę, by zamiatać je pod dywan. Ta krótkowzroczna taktyka sprawia, że często potykamy się o ten nierówny dywan. Unikając konfliktów – podsycamy go. Jak ważny więc jest dialog, rozmowa? Jak obrócić konflikt we współpracę? 

Przede wszystkim warto jest poznać drugiego człowieka. Nie podejmując rozmowy, nie jesteśmy w stanie rozwiązać naszych problemów. Należy więc doprowadzić do spotkania obu stron konfliktu. Jeżeli ustalimy źródło problemów, możemy rozpocząć pracę nad jego likwidacją lub złagodzeniem. Pomocna w prowadzeniu dialogu jest po pierwsze ciekawość drugiego człowieka, otwartość, umiejętność aktywnego słuchania, asertywności. Liczy się też nasza intencja: co chcemy poprzez tę rozmowę uzyskać.

Jak celebrujesz swoje małe i duże sukcesy?

Na FB był niedawno mój projekt pt.: Zrób sobie dobrze. Nazwa brzmi on dwojako, przez co chyba ściągnął dużo osób, w tym płci męskiej. Polegał na tym, że przez 21 dni wprowadzaliśmy nawyk nagradzania się i robienia sobie przyjemności. Bo my, kobiety, zawsze myślimy o wszystkich wokół, potem dopiero o sobie. Nie dbamy o siebie, o swoje potrzeby. Nie mamy na to zwyczajnie czasu. Dlatego ja zarażam Pudełkiem przyjemności. Więcej o Pudełku można przeczytać w mojej książce.

Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym, że na co dzień nie dostrzegamy w życiu pięknych chwil, że „w sprincie życia” nie doceniamy tego, co dobre, małych przyjemności i drobnych niespodzianek. Mam wrażenie, że w ostatnim czasie życie bardzo przyśpieszyło. Szybkie jedzenie, szybkie spotkania, szybka i niechlujna komunikacja, stresujący pośpiech w pracy… Czyli nieustający maraton z samą sobą… A podczas tego wyścigu próbujemy narzucać rzeczywistości nasze oczekiwania, ściemniając sobie samym, że goniąc – oszczędzamy czas i podnosimy naszą skuteczność.

Zatrzymaj się na chwilę i zastanów się, czy rzeczywiście masz więcej wolnego czasu? Czy można zaplanować sobie wolne popołudnie i nie biegać z wywieszonym językiem? Czy jest szansa, aby nie zjadać obiadu w biegu? Odpowiedź nie jest taka prosta, bo wszystko zależy od rodzaju naszej pracy i obowiązków domowych. Ale myślę, że da się. Podstawą jest dobra organizacja czasu i ustalenie priorytetów.

Pewnie większość z was pomyślała: łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Zawsze warto spróbować.

0132fb

Oto Moje ABC życia:

Ustal priorytety – zrób listę zadań (które da się zrealizować) na dany dzień. Pamiętaj o czasie na posiłek. Niech ci sprawi przyjemność. Świadome życie nie polega na ograniczaniu zadań, ale na skupieniu uwagi na tym, co jest dla ciebie ważne i wyrwaniu z tego upchanego grafiku, czasu dla siebie i bliskich, dlatego pamiętaj, aby celebrować czas spędzony z rodziną.

Balans – no tak, znowu się mądrzy? Jak mieć balans, mając pracę, dzieci, obowiązki, dom i może coś dla siebie? Nie można wypełniać całego dnia pracą. Nawet jeśli masz mnóstwo zadań, musisz znaleźć w ciągu dnia czas dla siebie. Warto wykorzystać np. przerwę w pracy na ładowanie baterii – posiłek, krótki spacer czy spokojną kawę. Ja prowadzę swoją firmę, wychowuję samodzielnie dwóch synów, zajmuję się domem. Świadome życie pomaga mi utrzymać balans. Bywa to czasami trudne lub niewykonalne, ale staram się. Wiem, że jeśli nie znajdę w swoim życiu czasu na odpoczynek, rozwój osobisty czy rozrywkę, to mój organizm bardzo szybko to odczuje. Pogorszy mi się stan zdrowia, będę miała spadki nastroju.

Mój czas – w swoim planowaniu znajdź czas dla siebie: gorąca kąpiel, czytanie książki, oglądanie filmu, pyszne jedzonko, fryzjer, kosmetyczka.

Zdrowy styl życia – moi znajomi śmieją się, że jestem Pani Etykieta. A ja tylko zwracam uwagę, aby odżywiać siebie i dzieci zdrowo. W mojej lodówce nie ma przetworzonej żywności, warzyw i owoców nieznanego pochodzenia, cukru, napojów gazowanych… Niektórzy uważają, że maluch będzie nieszczęśliwy, bo nie wie, jak smakują lizaki. Ciekawa teoria, prawda? Druga ważna sprawa to ruch. Spacery po lesie bardzo dotleniają, pobudzają krążenie i odstresowują.

Dystans do siebie – już wiem, że nie jestem i nie muszę być idealna, i dobrze mi z tym. Bywają dni, że mój plan bierze w łeb. Bo czasami przychodzi taki dzień, że mam ochotę pobyć w chaosie. Po prostu akceptuję ten fakt. Nie obwiniam się, bo to szybka droga do zaniżania własnej wartości. Nie dałam rady, ale zawsze mogę to poprawić. Nie da się być doskonałą we wszystkim. Akceptacja siebie jest pierwszym krokiem na drodze do rozwoju.

Ważna jest o celebracja każdego posiłku, każdego łyku kawy, każdego przejechanego kilometra i każdego obejrzanego w tym czasie widoku. Celebrowanie to nie tylko sposób na przyjemne spędzenie czasu, ale też próba odpoczynku od tego, co na co dzień próbują narzucić nam inni. Skup się na tym, co dzieje się tu i teraz, tuż obok. Piękne chwile zdarzają się codziennie. Niech twój umysł, dusza i wzrok będą na nie gotowe. Nie przeocz ich, rób zdjęcia i ciesz się nimi.

Wierzysz w solidarność kobiet? 

Bardzo bym chciała, by kobiety były tak solidarne, jak w czasach mojej babci. Wtedy wszystkie kobiety wspierały się i pomagały sobie. Nie wojowały ze sobą i nie „podkładały sobie świń”. Mam wrażenie, że obecnie kobiety bywają w biznesie bardziej brutalne niż faceci. W przyjaźniach, niestety, też. Sama mam trudne doświadczenie, bo największe krzywdy wyrządziły bliskie mi kobiety. Ale jak to mówią: otaczaj się odpowiednimi ludźmi, to dojdziesz w odpowiednie miejsce. Tak też robię i do najbliższego otoczenia zapraszam tylko zaufane i sprawdzone osoby. Życie mi dobitnie pokazało, że zbyt ufam ludziom i powinnam nad tym popracować.

Plany na najbliższe miesiące?

Dużo się dzieje. Ruszam z kilkoma kursami on-line: Pokochaj Siebie, Wstęp do Twojego Mistrzostwa, Moje Granice. Otrzymuję mnóstwo zaproszeń do wystąpień na konferencjach i wydarzeniach. Książka jest tłumaczona na język rosyjski i tam też w drugiej połowie roku ruszam z działaniami. W sierpniu, jak się uda, lecę do USA, gdzie mam zaproszenia do poprowadzenia prelekcji oraz warsztatów od organizacji polonijnych.

 

Rozmawiała: Ilona Adamska

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności