lederboard

Liliana Choromańska: Jesteśmy tu dla ludzi


Sushi podpiło podniebienia Polaków, a sushi bary wyrastają jak grzyby po deszczu. Sushi jest modne i smaczne, a do tego zdrowe. I wcale nie takie drogie. O tym, jak prowadzić restaurację sushi z sukcesem, rozmawiamy z Lilianą Choromańską, współwłaścicielką Hokkaido Sushi.

 

Skąd pomysł, żeby założyć własną restaurację sushi?

– Odkąd sięgam pamięcią, interesowałam się gotowaniem, dlatego też skończyłam szkołę gastronomiczną. Po skończeniu edukacji naturalnym było dążenie do otworzenia własnej restauracji, od zawsze był to mój cel, praca w korporacji to nie moja bajka.

W 2007 r razem z bratem Łukaszem Choromańskim otworzyliśmy wyspy sushi w galeriach handlowych w Warszawie. W tym czasie sushi stało się bardzo popularne i modne. Moja decyzja o wyborze tego rodzaju kuchni nie była podyktowana jedynie rosnącą popularnością, ale przekonaniem, że sushi jest zdrowe i smaczne.

Zbyt elegancki wystrój i wyszukane potrawy powodują, że przeciętny człowiek nie czuje się swobodnie i zastanawia się, jak powinien się zachować w takiej restauracji. Hokkaido Sushi to połączenie prostoty, elegancji, ale też miejsce, gdzie każdy gość może czuć się na luzie, bez zbytniego nadęcia.

– Obie jesteśmy estetkami, dużą wagę przywiązujemy do gustownego wystroju, ale też dbamy o to, aby nasi goście czuli się swobodnie i naturalnie u nas. Jesteśmy lokalną restauracją, większość naszych gości jest z nami od początku naszej działalności bardzo nam kibicują, traktujemy się z szacunkiem, słuchamy ich uwag i pochwał. Jesteśmy też otwarci na ich sugestie i pomysły.

Nasze sushi jest nie tylko bardzo smaczne, receptury na odpowiedne przygotowanie i ryżu oraz sosu terriaki, który notabene sami sporządzamy, są wieloletnią pracą nad udoskonaleniem naszej kuchni. Finalny produkt musi być nie tylko smaczny, ale również ładnie się prezentować.

Świadczycie usługi na najwyższym poziomie. Zawsze świeże potrawy, składniki. Nie oszczędzacie na najlepszych produktach. Czy w dzisiejszym świecie jest to opłacalne?

– To prawda, ludzie idą na masówkę, kupują coś podobnego do sushi na stacji benzynowej lub supermarkecie za złotówkę i potem się dziwią, że im to nie smakuje, źle się czują, a nawet chorują. My postawiliśmy na produkty bardzo wysokiej jakości, staramy się również, aby ceny były przystępne. Mamy swoje zaufane i wypróbowane hurtownie, z którymi współpracujemy od wielu lat. Towar jest tam zawsze tej samej wysokiej jakości. Mój synek Alan zaczął jeść sushi, gdy miał niecały rok. Naszymi gości są kobiety w ciąży i małe dzieci. Wszystkim bardzo smakuje, a co najważniejsze wracają do nas, czyli jest to najlepszy dowód na to, że tu jest zawsze smacznie i świeżo.

Czym, według Pani, na tle innych restauracji sushi, wyróżnia się Hokkaido?

– Dla nas liczy się człowiek. Chcemy, aby nasi goście zawsze czuli się dopieszczeni przez naszych sushi masterów, aby to była uczta dla podniebienia, ale też dla oczu, Chcemy, aby przy spokojnej muzyce ludzie cieszyli się swoim towarzystwem i dobrym jedzeniem. Plagą XXI wieku jest ciągły pośpiech, komunikujemy się przez różne aplikacje i portale internetowe. My proponujemy mały przystanek w tej gonitwie. Miejsce też jest piękne – przez okna restauracji widać piękny las. Można iść na spacer po pysznym jedzeniu.

Podobno każdy restaurator marzy o gwiazdkach Michelina. Wy także?

– Myślę, że nigdy nie było to naszym pragnieniem, doceniamy drobne rzeczy jak udział w 1. i 2. cz. Twojego albumu kulinarnego „Szczypta luksusu”, jak również zajęcie 1. miejsca w Ogólnopolskim Konkursie na najlepszą restaurację sushi w 2012 roku. Ale po Twoim pytaniu może zacznie Nam to chodzić po głowie.

 

_FIK7985

 

„W gastronomii najważniejsza jest sympatia do ludzi, których się gości. Jeżeli ktoś otwiera restaurację wyłącznie z powodów finansowych, nie wróżę mu powodzenia” – twierdzi Artur Jarczyński, znany i ceniony restaurator, właściciel 12 restauracji w całej Polsce. Czy zgadza się Pani z jego opinią?

– Oczywiście, kierujemy się zasadą, że jesteśmy tu dla ludzi, bez nich nie istniejemy. Nasz gość ma się tu poczuć lepiej niż u siebie w domu. Ma zostać ugoszczony, odpocząć przy miłej spokojnej muzyce. Jeśli nie zna się na nazwach sushi, staramy się też wyczuć, co lubi najbardziej: czy preferuje surową rybę, grillowaną czy w tempurze. Często spotykamy się ze słowami: „ Myślałam, że nie lubię sushi, ale po wizycie u Was zmieniam zdanie”. Takie słowa naprawdę upewniają w przekonaniu, po co i dla kogo to robimy.

Jakie są gusta kulinarne Waszych klientów? Kto najczęściej odwiedza Waszą restaurację?

– O gustach się nie dyskutuje, ale są naprawdę różne. Mamy gości, którzy są z nami od początku, czyli już 7 lat i uparcie zamawiają to samo. My z naszej strony staramy się zmieniać menu co 2 lata, urozmaicać kuchnię, dodawać nowe pozycje, rozwijać się. Nasi goście cenią nas za świeże ryby i wysoką jakość.

Biznes to również ludzie, pracownicy. Jak kluczem kieruje się Pani przy wyborze pracowników, szefów kuchni, kelnerów?

– Czynnik ludzki jest tu bardzo ważnym elementem. Staramy się, aby w zespole nie było przypadkowych osób. Sushi masterzy to osoby, które są z polecenia lub sami ich szkolimy od podstaw całej sztuki przyrządzania sushi. Bardzo często są to młode osoby interesujące się sztuką i kulturą japońską.

Czy to prawda, że w dzisiejszym świecie trudno o dobrego pracownika?

– Tak to prawda i to chyba potwierdzi każdy przedsiębiorca mały czy duży i my niestety nie jesteśmy wyjątkiem. Firma to ludzie i czynnik ludzki jest najważniejszy, to oni budują całą atmosferę i napędzają machinę do pracy. Od początku restauracji borykamy się z zatrudnieniem pracowników głównie przez naszą podwarszawską lokalizację. Ludzie chcieliby pracować blisko domu lub w centrum. Ale nie poddajemy się, stawiamy na doświadczenie i zaangażowanie i wspólną wizję budowania restauracji i rozwoju. Jesteśmy bardzo wybredne przy wyborze pracowników i przywiązujemy dużą wagę do jakości wydawanych potraw. Zatrudniamy wyłącznie doświadczonych kucharzy, którzy szkolą później nam przyszłych masterów.

Jeśli już macie w swoim zespole prawdziwe „skarby”, to, w jaki sposób dbacie o to, aby Wasi ludzie nie przeszli do konkurencji. Motywujecie, spieracie?

-Rzeczywiście trafiają nam się „skarby” w firmie i bardzo ich doceniamy wówczas finansowo – to jest najważniejsza motywacja dla pracownika i wiemy to z doświadczenia. Kolejnym bardzo ważnym czynnikiem jest atmosfera panująca w pracy. Przy małym zespole tak jak u nas jest to łatwe do zbudowania i my jako właściciele do tego się przyczyniamy i dbamy o to. Dajemy pracownikom poczucie dużej wartości jako człowieka i traktujemy ich z szacunkiem. Spotykamy się z zespołem i ustalamy razem pole działania, wtedy czują się potrzebni i ważni dla nas.

Recepta na sukces w biznesie?

– Przede wszystkim ludzie i jeszcze raz ludzie, którymi się otaczamy i trochę szczęścia.

 

Rozmawiała: Ilona Adamska

fot. Piotr Wroniewicz

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności