lederboard

Małgorzata Leszczyńska: Przede wszystkim ufam sobie

– Praca z podświadomością działa niesamowicie szybko. Trafia w punkt i uzdrawia to, co zranione. Poczułam, że to jest moja droga, że wiedzę, którą zgłębiałam do tej pory, mogę wykorzystać w idealny sposób, pracując na sesjach indywidualnych, ale też podczas warsztatów – mówi Małgorzata Leszczyńska, hipnoterapeutka, coach, trenerka, nauczycielka Soul Body Fusion.

 

Z zawodu jesteś hipnoterapeutką oraz coachem, trenerką rozwoju. Skąd zamiłowanie do tego typu zagadnień?

Odkąd pamiętam, fascynowali mnie ludzie, ich osobowość, charaktery i historia naszego rozwijania się. Zaczęłam od studiów na Wydziale Nauk Pedagogicznych i Historycznych na Uniwersytecie Wrocławskim. Nie pracowałam ani jednego dnia w zawodzie, bo już na V roku studiów podjęłam pracę w lokalnej telewizji, pracując dla ludzi i zgłębiając dalej ich psychikę przez przeróżne działania marketingowe. Zaczęłam studia podyplomowe, potem kolejne, aby robić wnętrza z wnętrza. Tak wykorzystałam swoje umiejętności kreacji przestrzeni, aby poznawać ludzi. Aby przez relacje rodzinne aranżować mieszkania, domy. Moje nieustanne zdobywanie wiedzy w zakresie psychologii i doświadczenia w pracy z ludźmi weszły na kolejny poziom zgłębiania wiedzy o człowieku i jego wrażliwości. Zaczęłam od siebie, kiedy przechodziłam bardzo trudny okres w swoim życiu. Przerabiając trudne emocje, trafiłam na rozwój osobisty. Dlatego z wnętrza domów, przeniosłam się do domu duszy. Do wnętrza człowieka. Tak zaczęła się moja przygoda pracy z podświadomością. Wtedy pojawiła się na mojej drodze hipnoza i od razu poczułam, że praca z podświadomością działa niesamowicie szybko. Trafia w punkt i uzdrawia to, co zranione. Poczułam, że to jest moja droga, że wiedzę, którą zgłębiałam do tej pory, mogę wykorzystać w idealny sposób, pracując na sesjach indywidualnych, ale też podczas warsztatów.

Czyli przyszedł taki moment w Twoim życiu, w którym zauważyłaś, że można zmienić swoje patrzenie na świat i ludzi?

– Tak, to był niezwykle trudny moment, kiedy wiedziałam, że moje małżeństwo nie ma już przyszłości. Jedynym wyjściem było rozstanie. Był wielki ból, cierpienie i pytanie: „co dalej?”. Właśnie wtedy, dźwigając siebie, nauczyłam się inaczej patrzeć na to, co przychodzi w moim życiu. Że wszystko ma sens. Że wszystko dzieje się w jakimś celu. To była moja praca ze sobą samą. Dzięki pracy z podświadomością pojawiła się wdzięczność za to, co jest i co było, ukochanie i akceptacja siebie, akceptacja tego, co przychodzi i wybaczenie. Na koniec lekkość i spokój, by w końcu otworzyć się na koleją relację, z sukcesem!

Pewnie często znajomi pytali, czy się nie boisz, czy możesz znów zaufać?

– Tak, często spotykałam się z takim pytaniami. Wtedy odpowiadałam, że przede wszystkim ufam sobie. Dzięki temu ufam wszechświatowi, bo jak mówi Ewelina Stępnicka: „Wszechświat jest zawsze po twojej stronie, ale nie zawsze po twojej myśli”. Zatem wierzę, że jest po mojej stronie, nawet jak umysł próbuje to zdyskredytować. On pełni swoją rolę. Chroni nasze programy i przekonania. Nieważne, czy nam służą, czy ograniczają. Ma taką funkcję. Już sama świadomość tego pozwala na to, żeby zmieniać te ograniczające przekonania na wspierające.

Z jakimi tematami do przepracowania przychodzą klienci na twoje sesje?

Tematów jest naprawdę wiele. Sporo klientów przychodzi po kilkuletniej terapii. Dużo wiedzą, potrafią naprawdę dużo nazwać, mają świadomość zmiany. Jednak ciągle coś ich blokuje. Najczęściej są to relacje, również relacja z samym sobą; kiedy pojawia się brak poczucia własnej wartości, odrzucenie, bardzo trudne przeżycia w dzieciństwie, które dawały o sobie znać w dorosłym życiu i blokowały otwarcie się na relacje. Są to też uzależnienia, fobie, zaburzenia nastroju, też depresja. Sporo osób przychodzi rozwiązać swoje problemy zdrowotne. A ostatnio pojawili się klienci, liderzy z MLM-ów, którzy pracują z odblokowaniem przepływu pieniędzy.

Czy osoby z wypaleniem zawodowym również mogą zgłaszać się na hipnozę?

– Tak, jak najbardziej. Osoby wypalone zawodowo czują, że mają dosyć, ale nie widzę innej drogi dla siebie. Są zmęczeni, bezsilni, ponieważ zostały przekroczone pewne granice wytrzymałości psychicznej, czasem fizycznej. W tak ogromnym stresie boją się otworzyć na nowe możliwości. Na sesje trafiają wyczerpani, choć skoro przychodzą, to oznacza, że gdzieś w środku pojawia się nadzieja: mogę coś jeszcze zrobić dla siebie. Na początek pracujemy nad przyjrzeniem się starym programom, które są w podświadomości, które nie pozwalają na zmiany, aby potem zajrzeć do nowych przekonań i odkryć nowe możliwości, aby móc zmienić swoje życie. I choć może to brzmieć banalnie, to kiedy poczujemy moc pracy z podświadomością, rozumiemy tę potęgę zmiany.

Wokół hipnozy krąży wiele mitów. Z jakimi spotykasz się najczęściej?

– Tak, mitów jest mnóstwo. Najczęściej osoby, z którymi rozmawiam, mają obrazy z filmów, które wykreowały hipnozę jako narzędzie do mentalnej kontroli. Ale to tylko filmy. James Bond też chodził
po lecącym samolocie, a wiadomo, że jest to niemożliwe. Poza tym niektórzy boją się, że nie wybudzą się z hipnozy, że w hipnozie mogą ujawnić informacje, które powinny być tylko dla nich. Pytają, czy hipnoza ma związek z czarną magią, okultyzmem i czy hipnoza jest zabroniona przez Kościół. Hipnoza wykorzystuje naturalny stan umysłu, jakim jest trans, dlatego jest bezpieczna. W hipnozie nie śpimy, tylko jesteśmy w transie, kontrolujemy cały proces. Doskonale wiemy, co dzieje się dookoła, dlatego nie ma możliwości, abyśmy zrobili bądź powiedzieli coś wbrew sobie. Hipnoza nie ma nic wspólnego z czarami, bo jak powiedziałam wcześniej wykorzystuje naturalny stan umysłu, a Papież Pius XII w 1956 roku zatwierdził użycie hipnozy we wspomaganiu leczenia oraz porodu.

Czy jednak wszyscy są podatni na hipnozę?

– Jeden z czołowych hipnotyzerów Dave Elman powiedział, że jedyną osobą, która może przeszkodzić ci w wejściu w hipnozę, jesteś ty sam. Uważał, że ludzie wtedy nie wchodzą w hipnozę, kiedy nie rozumieją procesu i nie wiedzą, czym on jest. A skoro jest brak wiedzy, pojawia się strach, który blokuje ten rodzaj pracy ze sobą.

Prowadzisz intensywną praktykę pracy z podświadomością w ujęciu holistycznym. Co to właściwie oznacza?

– Uważam, że stan umysłu, ducha i ciała wzajemnie wpływają na siebie, dlatego połączenie duszy, umysłu i ciała jest tak ważne. Przyśpiesza proces, dając możliwość głębszego wglądu w nas samych. Korzystając z pracy z podświadomością, dołączam również technikę uwalniania Howkinsa, posiłkuję się wiedzą z zakresu Biologii Totalnej, zgłębiam i praktykuję proces Soul Body Fusion. Świadome uwalnianie negatywnych emocji to praca wykorzystująca trans – naturalny stan umysłu. Zmiany zachodzą z poziomu podświadomości; w zgodzie z nami, naturalnie szybko i bezpiecznie.

Od czego zaczyna się praca na pierwszej sesji?

– Ustalamy, z czym pracujemy. Choć czasami podczas rozmów z klientem, z racjonalnego umysłu, wychodzi coś innego, niż potem podpowiada umysł podświadomy. Docieramy do wydarzenia, najczęściej w regresji, które jest przyczyną naszych ograniczeń. I najczęściej zdarza się to już na pierwszej sesji. Następuje proces uzdrowienia. I tu pojawia się najważniejsza świadomość procesu. W wielu terapiach pracujemy przez nazwanie tego, co było, co odczuwaliśmy. Uświadomienie sobie różnych emocji, traumatycznych wydarzeń, najczęściej z dzieciństwa, często pomaga w procesie uzdrowienia. Przez tzw. przegadanie. W hipnozie pracujemy przez odczuwanie tych emocji w ciele. Uzdrawiamy z pozycji jakby bycia w tej sytuacji, kiedy ograniczenie powstało. Dlatego tak szybko zachodzi zmiana.

Czyli praca z wewnętrznym dzieckiem?

– Dużo można teraz na ten temat znaleźć.

Co daje taka praca?

– Świadomość wewnętrznej pracy daje możliwość przejścia do ograniczeń z dzieciństwa. Kiedy w regresji cofamy się w czasie, aby dotrzeć do wewnętrznego dziecka, docieramy do momentu, w którym poczuliśmy się skrzywdzeni. Momentu, w którym dziecko potrzebowało miłości, akceptacji, atencji. Bądź dostało za dużo gniewu czy agresji. Uzdrowienie wewnętrznego dziecka pozwala nam na nowo pokochać siebie, zaakceptować i dać sobie poczucie bezpieczeństwa.

Jakimi wartościami kierujesz się w swojej pracy?

– Przede wszystkim najważniejsza jest przestrzeń klienta. Jego praca. Często zadaję pytania o wartości klienta, aby nie naruszyć jego granic. Zawód terapeuty to zawód zaufania publicznego, gdzie klient i jego praca pozostają w sferze niedostępnej dla innych. Ważne jest dla mnie też zaangażowanie w pracę po dwóch stronach, zaufanie, uczciwość i ciągły rozwój

Plany na przyszłość?

– Nieustanne rozwijanie się (śmiech). Od jakiegoś czasu prowadzę warsztaty dla kobiet, w których korzystamy z pracy z podświadomością, z pracy z głosem i z ciałem, wykorzystując metodę Lowena czy taniec intuicyjny. Już niedługo warsztaty na Wyspach Kanaryjskich. Powoli rodzi się projekt
warsztatów dla par.

Rozmawiała: Ilona Adamska

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności