Agnieszka Kaczorowska: Zrobiłam krok milowy w moim rozwoju

Ma zaledwie dwadzieścia pięć lat i wiele sukcesów na koncie. Utytułowana tancerka, znana aktorka. Od dziecka wierzy, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nieustannie spełnia swoje marzenia. Teraz postanowiła zmierzyć się z nowym wyzwaniem i wejść w świat biznesu. Otworzyła swoją pierwszą szkołę tańca „Danceworld”. Jak się czuje jako bizneswoman? Z jakimi problemami musi się mierzyć? Czy płeć i wiek mają znaczenie w tej branży? W wyjątkowej rozmowie tylko dla „Law Business Quality” Agnieszka Kaczorowska.

 

Michał Misiorek: Znudził ci się show-biznes, że postanowiłaś spróbować swoich sił w biznesie?

Agnieszka Kaczorowska: Chciałabym, żeby show-biznes był jedynie dodatkiem do mojego życia, a nie główną drogą. Od zawsze miałam takie podejście. Bardziej zależało mi na artystycznych projektach, niż na chodzeniu po czerwonym dywanie. Jest tam wiele próżności, pustych słów i dwulicowych ludzi. Biznes z kolei daje większe możliwości i stawia przede mną nowe wyzywania. Jest to dla mnie nowy świat, ale nadal połączony z moimi pasjami. Przez ostatnie miesiące tak dużo się uczę, że mam wrażenie, że zrobiłam krok milowy w moim rozwoju.

Zdaje się, że od dziecka marzyłaś o własnym biznesie.

Już jako dziewięciolatka wymyśliłam, że otworzę klub taneczny. Tata zrobił mi nawet wizytówki. Od najmłodszych lat czułam, że chcę tańczyć i uczyć tańca. Natomiast w związku z wieloma projektami, w które się angażowałam, to marzenie zeszło gdzieś na boczy tor. W trakcie „Tańca z gwiazdami” w mojej głowie zaczęły krzątać się różne myśli i zaczęłam coraz poważniej zastanawiać się nad stworzeniem własnej szkoły.

Co było takim przełomowym momentem, który skłonił Cię do tego, żeby zrobić to właśnie teraz?

Moja mama została zwolniona po ponad dwudziestu latach spędzonych w jednej firmie. Wkrótce potem pracę stracił mój brat. Usiedliśmy więc razem, żeby zastanowić się, co z tym zrobić. Padł pomysł otworzenia rodzinnego biznesu. Wszyscy stwierdzili, że powinna być to szkoła tańca. Ja się tego bałam, byłam niepewna. Później spotkaliśmy się z inwestorami, którzy powiedzieli, że widzą w tym potencjał. Po ich słowach uznałam, że to dla mnie ogromna szansa i muszę z niej skorzystać.

Od początku wiedziałaś, że musi to być szkoła, jakiej w Polsce jeszcze nie było?

Tak. Wiedziałam, że nie ma sensu otwierać kolejnej tanecznej czy musicalowej szkoły. Jest ich mnóstwo, a ja nie chcę z kimś konkurować. Bardzo długo dojrzewało we mnie to, jaka powinna być moja szkoła. Na podstawie swoich doświadczeń uznałam, że brakuje miejsca, w którym zajęcia taneczne połączone będą z rozwojem osobistym. Samo dbanie o stronę sportową czy artystyczną nie wystarczy, jeśli nie zadba się też o psychikę. Postanowiłam też, że będzie to szkoła premium – każdy traktowany będzie indywidualnie i wyjątkowo. Nie chcę mieć tysiąca uczniów, wolę pracować z mniejszą grupą osób, ale tak, żeby każdy czuł się zadbany.

Umowy, negocjacje i wszystkie formalności Cię nie przerażały?

Przerażały i przerażają nadal! Na szczęście moja mama jest księgową i zajmuje się wszystkimi formalnościami. Aczkolwiek nie ukrywam, że sama rekrutowałam pracowników do mojej szkoły. Gdy negocjowałam z nimi warunki, zadawali mi mnóstwo pytań, a ja musiałam na wszystkie odpowiedzieć. Dzięki temu bardzo dużo się nauczyłam.

Masz poczucie, że codziennie uczysz się czegoś nowego?

Oczywiście. Do tej pory rozwijałam się głównie artystycznie i osobowościowo, teraz rozwijam moje umiejętności biznesowe. Tego jest mnóstwo – chociażby sprawy związane z księgowością, kwestie prawne czy komputerowe. Wcześniej się tego bałam. Teraz wiem, że codziennie muszę przejść jakąś przeszkodę, ale sprawia mi to frajdę, bo widzę, jak wiele się dzięki temu uczę. Chyba tylko biznes pozwala na tak wszechstronny rozwój.

Zaskakuje Cię coś w tym świecie?

Brak terminowości. Nie rozumiem, dlaczego ludzie mają tak duży problem z tym, żeby dotrzymać umówionych terminów. Albo dlaczego firmy, z którymi współpracuję, załatwiają wszystko na ostatnią chwilę i potem są zdziwione, że nie jestem w stanie zrobić czegoś z dnia na dzień. Gdyby to działanie zostało zaplanowane z wyprzedzeniem, wszystkim żyłoby się łatwiej. Uważam, że świat biznesu powinien przykładać wagę do dobrego zarządzania czasem i kłaść większy nacisk na coaching, na przykład poprzez szkolenie swoich pracowników.

To, że jesteś znaną osobą, pomaga Ci podczas negocjacji i oficjalnych spotkań?

Różnie z tym bywa. Są osoby, które widzą potencjał w tym, że jestem popularna. Są jednak też tacy, którzy traktują mnie jak kolejną celebrytkę, która otwiera swój biznes. Tylko że mój biznes nie wziął się znikąd. Mimo młodego wieku mam na koncie osiemnaście lat doświadczenia w świecie tańca. Ludzie, gdy to słyszą, są bardzo zdziwieni. Dlatego zawsze staram się doprowadzić do bezpośredniego spotkania, bo wtedy nawet, gdy ktoś był do mnie negatywnie nastawiony, zwykle zmienia zdanie.

2

Czujesz, że to, że jesteś kobietą wpływa jakoś na relacje biznesowe?

Mam wrażenie, że niektórym wydaje się, że skoro jestem kobietą, do tego młodą, to pewnie nie mam żadnych umiejętności biznesowych. Wydaje mi się, że można się ich szybko nauczyć. Nie są one zależne wyłącznie od doświadczenia, ale także od charakteru i otwartości na to, co dzieje się w świecie biznesu. Nie mówię, że będzie łatwo i przyjemnie, bo jestem przekonana, że jeszcze tysiąc razy się potknę i przewrócę, ale wiem, że dam radę.

Dajesz sobie prawo do popełniania błędów?

Zdecydowanie tak. Nieustannie obserwuję siebie i swoje działania, bo wielu rzeczy nie jestem w stu procentach pewna. Gdy jednak zauważę, że jakieś posunięcie było błędne, staram się, jak najszybciej zareagować. Jestem przekonana, że, tak jak w życiu, każda porażka pozwoli mi się bardziej rozwinąć i zrobić krok dalej. Człowiek uczy się całe życie. Najważniejsze to wyciągać wnioski z trudnych momentów i szukać nowych, lepszych rozwiązań.

Jesteś już na takim etapie, że bycie bizneswoman już Cię kręci czy jeszcze nadal przeraża?

Już chyba kręci (śmiech). Choć jest w tym też dużo lęku. Te obawy znikną pewnie dopiero, gdy szkoła zacznie przynosić zyski. Aczkolwiek pewnie wtedy też będę się bała, że coś może się wykoleić. Czasem zastanawiam się, po co ja się w to wpakowałam. Mogłam przecież prowadzić spokojne życie artysty (śmiech). Wzięłam na siebie dużo i wiem, że ciąży na mnie ogromna odpowiedzialność. Nie przeraża mnie bycie prezesem, bo tego się uczę i wiem, że podołam. Przeraża mnie to, na co nie mam wpływu. Bo choć dam z siebie wszystko, coś może nie wypalić.

Zakładasz, że może się nie udać?

Czasem pojawia się taka myśl w mojej głowie, ale szybko ją wyrzucam. Nie zakładam czarnego scenariusza. To musi się udać! Tylko pytanie, jak szybko moja szkoła „Danceworld by Agnieszka Kaczorowska” osiągnie sukces.

Rozmawiał: Michał Misiorek

fot. Dorota Czoch

 

 

 

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności