O tym, jak adaptować się do różnorodnych środowisk pracy, mierzyć wysoko i iść po swoje, mówi w wywiadzie z Iloną Adamską Agnieszka Rynkowska, liderka i ekspertka w dziedzinie nowych technologii.
Pani Agnieszko, ma Pani ponad 20-letnie doświadczenie w zarządzaniu w obszarze B2B w globalnych organizacjach technologicznych. Jakie były kluczowe momenty w karierze, które ukształtowały Pani ścieżkę zawodową?
Próbuję sobie przypomnieć, czy były jakieś kluczowe momenty, które zdefiniowały moje życie zawodowe. Wydaje mi się, że jest to jednak korzystanie z szans – idę z pewną falą w życiu zawodowym i wykorzystuję dobrze okazje do rozwoju. Zawsze myślę w kontekście, co ja mogę wziąć, a co dać. Daję – biorę, ten balans jest dla mnie i dla organizacji, w których pracowałam, bardzo ważny. Ważne jest również (i tutaj moja rada dla młodszych pokoleń) wzięcie odpowiedzialności. Bo nie ma nic za darmo. Biorę więc odpowiedzialność za cele, które chcę osiągnąć. Zawsze byłam odważna i odpowiedzialna, dlatego nie mogę podać kluczowych momentów, tylko raczej mówię o zachowaniach w różnych kontekstach.
Pracowała Pani w różnych branżach – od Orange przez Philips Lighting aż po Microsoft i T-Mobile. Jakie wyzwania napotykała Pani, przechodząc między tymi sektorami? Co było najtrudniejszego w adaptacji do nowych środowisk i organizacji?
Każda zmiana jest trudna. Według badań tylko 2% ludzi cieszy się na zmianę, bo jako gatunek unikamy zmian i wychodzenia ze strefy komfortu. Moje życie zawodowe związane jest z branżą technologiczną, sektorem telekomunikacyjnym oraz IT. Zagadnienia więc, jeśli nawet były różne, to widziałam w nich podobieństwa. Myślę, że należę do tych 2%. Uwielbiam zmiany, nowe wyzwania i wychodzenie ze strefy komfortu, bo uważam, że tylko w ten sposób jesteśmy się w stanie najwięcej nauczyć. A krzywa uczenia się jest dla mnie niezmiernie istotna.
Jako ekspert w obszarze ICT, jak ocenia Pani obecne trendy w transformacji cyfrowej w Polsce i na świecie? Jakie nowe technologie według Pani najbardziej zrewolucjonizują biznes w najbliższych latach?
Dziękuję, że pytanie jest o transformacje cyfrowe, a nie o rewolucję cyfrową. Uważam, że dzisiaj świat jest nasycony różnymi technologiami i jednak w tym obszarze odbywa się ewolucja. Od lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, kiedy była wielka rewolucja przemysłowa, jesteśmy w wyjątkowo długim cyklu ewolucyjnym. Czyli dodajemy małe inkrementy, które poprawiają produktywność naszą własną i naszych przedsiębiorstw. Dzisiaj oczywiście hot słowem jest AI. I zgadzam się, że ona bardzo nam tę produktywność podniesie. Czy zrewolucjonizuje rynek i branżę? I tak, i nie. Będą przestrzenie, które rzeczywiście zrewolucjonizuje, takie jak medycyna (szybkość podejmowania decyzji czy badania biogenetyczne), gdzie AI będzie bardzo pomocna. A w niektórych dziedzinach będzie to ewolucja wraz z rozwojem technologii IT. W obszarze komunikacji na przykład świat nam się skurczył. Moim zdaniem ewolucja ta będzie skutecznie postępować.
Jak zmienia się zarządzanie firmami w dynamicznie rozwijających się i zmieniających branżach technologicznych, szczególnie w czasie kryzysów, takich jak pandemia COVID-19?
Bardzo ważnym aspektem jest adaptacja. Dużo mówiło się o leadership adaptacyjnym, czyli dostosowaniu do nowych warunków, o przewidujących liderach. I tak np. pandemii nikt nie był w stanie przewidzieć, natomiast potem liderzy dostosowali się szybko do nowych warunków. Dla niektórych takie działanie było spełnieniem marzeń, wyzwaniem, w którym mogli pokazać swoje możliwości, a dla innych pewnie porażką. Myślę, że takie zdolności adaptacyjne, dostosowanie się do różnych warunków wewnętrznych i rynkowych jest w firmie bardzo ważne.
Co według Pani cechuje dobrego lidera w dzisiejszym szybko zmieniającym się świecie biznesu? Czy czuje się Pani liderką?
Oczywiście, czuję się liderką! Jestem bardzo dumna z siebie, z tego, co udało mi się osiągnąć jako lider. Cenię w sobie zdolności adaptacyjne, o których mówiłam, umiejętność dostosowania się do nowych warunków, nowych pokoleń, empatię w byciu liderem (ona też jest ważna) z byciem równie wymagającym. Bo biznes musi pociągać za sobą cele biznesowe i pieniądze.
Ma Pani doświadczenie w pracy dla gigantów technologicznych, takich jak Microsoft czy Ericsson. Jakie umiejętności są kluczowe dla zarządzania na najwyższym szczeblu w tak różnorodnych organizacjach?
Jest podział na twarde i miękkie kompetencje. W każdym biznesie i w każdej branży, w której pracujemy, powinniśmy mieć twarde kompetencje. Uważam, że posiadam bardzo specyficzne twarde kompetencje dotyczące wykształcenia. Jestem inżynierem, absolwentką Politechniki Warszawskiej. Poza tym moje ponad 20-letnie doświadczenia z branż technologicznych powodują, że mam kompetencje twarde. Kompetencje miękkie pozwalające dzisiaj na zarządzanie globalnymi organizacjami to umiejętność postawienia siebie i swojej odpowiedzialności lokalnej w większym kontekście globalnym. Takie firmy mają bardzo ustrukturyzowane strategie globalne. Tam nie ma dowolności, co może być zarówno plusem, jak i minusem, tylko realizacja bardzo strukturalnego jasno określonego celu globalnego. A my jesteśmy na lokalnych rynkach, gdziekolwiek on jest, w Polsce, Niemczech, Szwajcarii. Jesteśmy po prostu kontrybutorem do tej globalnej strategii. Zupełnie inaczej jest w organizacjach typowo lokalnych, z polskim kapitałem, czy w międzynarodowych, gdzie właścicielem (ale bez globalnej strategii) jest marka międzynarodowa. Panuje tam pełna dowolność działania na rynku lokalnym. Tak bym porównała te dwie struktury, czyli globalna z globalną strategią oraz międzynarodowy właściciel, ale bez lokalnej strategii plus pełna dowolność albo wręcz lokalny kapitał.

Wspinała się Pani po szczeblach kariery w branżach, które tradycyjnie były zdominowane przez mężczyzn. Czy na swojej drodze zawodowej spotkała się Pani ze zjawiskiem tzw. szklanego sufitu?
Nie spotkałam się ze zjawiskiem „szklanego sufitu”. Bardzo dużo zastanawiałam się oczywiście nad tym zagadnieniem. Wydaje mi się (to będzie śmiała teza), że te demony mamy w sobie. To my, kobiety, jesteśmy autorkami tych demonów. Jako kobiety mamy inną rolę społeczną. Główną jest oczywiście urodzenie dziecka i budowanie ogniska domowego. Kobiety, które realizują się zawodowo, posiadają dzieci, lecz mają też inne wyzwania. Natomiast te demony i wszelkie ograniczenia są w naszych głowach. Osobiście nie byłam nigdy świadkiem ani nie zaznałam (również w mojej głowie) szklanego sufitu. Uważam się za osobę bardzo dobrze przygotowaną kompetencyjnie zarówno w kompetencjach twardych, jak i miękkich. W branży, w której działam, nie widzę i nigdy nie widziałam szklanego sufitu. Idę i biorę to, co uważam, że mogę, od świata.
Czy dostrzega Pani nierówności płacowe między kobietami a mężczyznami na najwyższych stanowiskach kierowniczych w sektorze technologicznym? Jakie działania, Pani zdaniem, mogą pomóc w zmniejszeniu tej luki?
Luka płacowa istnieje bezsprzecznie. Badania o tym mówią. Istnieją różne badania na temat luk płacowych. Luka płacowa skorygowana w Polsce stanowi od 12,5 do 14%, a niektóre opracowania mówią nawet o 20%. Zastanawiałam się natomiast nad tym, czym ona jest podyktowana? Gdy przychodzi osoba w procesie rekrutacyjnym do korporacji, to korporacje nie patrzą, czy to jest kobieta czy mężczyzna. Mają określone widełki na określone role i chcą zapłacić za określoną pracę oraz odpowiedzialność, którą ten człowiek bierze, niezależnie od płci. Jednym z powodów (to osobiste doświadczenie i obserwacja) może być to, że jako kobiety jesteśmy po prostu skromniejsze. I role społeczne, np. przerwa macierzyńska, mogą spowodować, że nie żądamy za naszą pracę tyle, ile mogłybyśmy żądać. A przychodzi mężczyzna, który nie miał tej przerwy macierzyńskiej, czuje się stuprocentowo przygotowany do roli i ma wyższe oczekiwania. W ten sposób może się tworzyć luka płacowa. I ona może różnić się między MŚP a korporacjami.
Jak ważne jest, według Pani, mentorowanie młodych kobiet w branży technologicznej? Jakie inicjatywy podejmuje Pani, aby wspierać rozwój kobiet w tym sektorze?
Mam w sobie poczucie wdzięczności i długu społecznego, uczucie, że od samego początku budowałam swoją karierę, wykorzystując w życiu zawodowym pewne możliwości, jakie mi ono dawało. I brałam na siebie coraz większą odpowiedzialność. Tak rozwijała się moja kariera. Jestem wdzięczna za to, na jakich ludzi trafiłam, za moich szefów oraz za umożliwienie mi brania odpowiedzialności. Dlatego dziś przekazuję młodszym pokoleniom swoje doświadczenie, wiedzę. To wzajemnie inspiruje, niezależnie od wieku czy pokolenia, i jest dla mnie bardzo istotne. Robię to od wielu lat i raczej nie w kółkach czy organizacjach kobiecych, tylko jeden do jednego. Mam znakomitą armię kobiet, dla których jestem sparingpartnerem.
Co doradziłaby Pani młodym kobietom, które dopiero rozpoczynają karierę w branży technologicznej i chcą osiągnąć sukces w zdominowanej przez mężczyzn branży?
Bycie głodnym sukcesu i podejmowanie wyzwań, brak strachu przed nowymi możliwościami. To bym radziła. Na podstawie własnych obserwacji, pewne badania też o tym mówią, wiem, że wychodzenie ze strefy komfortu jest trudne. I jesteśmy bardzo zachowawcze w swoich decyzjach o zmianie roli, pracy, środowiska. Myślę, że warto też mieć pozytywną zachłanność w życiu zawodowym.
Jak udaje się Pani zachować równowagę między karierą a życiem prywatnym?
Nie miałam z tym nigdy problemu. Tak jak nie miałam nigdy problemu z tym, żeby pracować do godziny dwudziestej. Są jakieś cykle koniunkturalne. Czasami wymaga się, szczególnie w rolach odpowiedzialnych, siedzenia do tzw. nocy, ale nie zdarza się to nagminnie. Natomiast ważne jest zarządzanie przestrzenią tego, co jest dla nas ważne, odpowiedzenie sobie na to pytanie, czy np. chcę gdzieś wyjechać, odpocząć w weekend, pójść na spacer? Trzeba wiedzieć, czego potrzebujemy i co jest dla nas odpowiednie. Większy problem pojawia się, jeśli ktoś zdefiniuje się tylko przez pracę. I ten problem jest w naszych głowach.
Jakie wyzwanie chciałaby Pani jeszcze podjąć?
Nie mam takiego, ja po prostu biorę życie zachłannie w każdej dziedzinie, zarówno prywatnej, jak i zawodowej. Chcę się nadal rozwijać. Rozwój osobisty jest dla mnie ważny podobnie jak dawanie światu tego, czego się nauczyłam, oraz budowanie nowego.
Czego życzyłaby Pani naszym czytelnikom?
Zachowania równowagi, takiej, jakiej sobie życzymy. Nie narzucałabym tu niczego. Spełnienia zawodowego i osobistego w dobrym balansie. A ten balans niech sobie każdy sam dla siebie zdefiniuje.
Rozmawiała: Ilona Adamska