Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Premiera raportu o hejcie. Nowe spojrzenie na różnice płciowe i ich wpływ na relacje społeczne

Już 15 października 2024 roku w warszawskim Teatrze Scena RELAX odbędzie się wyjątkowa konferencja, która bez wątpienia zmieni sposób postrzegania hejtu i jego wpływu...
Strona głównaRozmaitościBrak kadr jedną z największych bolączek polskiego sektora kosmicznego. Poszukiwani m.in. inżynierowie,...

Brak kadr jedną z największych bolączek polskiego sektora kosmicznego. Poszukiwani m.in. inżynierowie, programiści, prawnicy i specjaliści od robotyki

Przedłużające się prace nad Krajowym Programem Kosmicznym i brak kadr to jedne z największych bolączek sektora kosmicznego w Polsce. Branża, która od dekady rozwija się w błyskawicznym tempie, poszukuje m.in. inżynierów, elektroników, programistów, specjalistów z dziedziny prawa, IT i robotyki. I choć budowa kadr dla sektora kosmicznego jest jednym z celów ustanowionych w Polskiej Strategii Kosmicznej do 2030 roku, to – jak zauważyła NIK – w Polsce wciąż brak konkretnych działań w tym obszarze. 

 

 

 Ostrożnie szacujemy, że w polskim sektorze kosmicznym może obecnie pracować ok. 1,2 tys. osób, ale potrzeby są ogromne. Wszystkie firmy i instytucje wskazują, że naprawdę potrzebują pracowników: młodych, zdolnych ludzi, ale też osób z doświadczeniem – mówi agencji Newseria Biznes Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.

Brak odpowiednio wykształconych pracowników jest jednym z poważniejszych problemów, często sygnalizowanych przez pracodawców z sektora kosmicznego.

– Branża poszukuje specjalistów w wielu dziedzinach: począwszy od elektryków i elektroników, po specjalistów inżynierów z zakresu oprogramowania. Tak naprawdę spektrum osób, które mogą pracować w tej branży, jest bardzo szerokie. To nie tylko inżynierowie, którzy kończą studia kierunkowe i mają wiedzę z zakresu lotnictwa czy inżynierii kosmicznej. Pracę w sektorze kosmicznym mogą znaleźć też osoby, które skończyły studia informatyczne, programistyczne czy studia na politechnice. Już po kilku latach pracy w firmie z tej branży nabędą kompetencje, które pozwolą im się w niej rozwinąć – zapewnia Paweł Wojtkiewicz.

Sektor kosmiczny to jedna z najbardziej innowacyjnych i zaawansowanych technologicznie branż gospodarki. Praca w nim jest wymagająca, ale przynosi też wiele satysfakcji, przez co może być postrzegana jako bardziej atrakcyjna i działać niczym magnes na przyszłe kadry.

– Firmy z sektora kosmicznego, instytuty badawcze czy uczelnie, które realizują projekty w tym obszarze, są bardzo atrakcyjnym pracodawcą, ponieważ projekty kosmiczne są atrakcyjne same w sobie. Dotyczą zagadnień, które pobudzają wyobraźnię. Ludzie pracujący w tym sektorze mogą projektować elementy misji kosmicznych. Za kilka lat zaprojektowane czy stworzone przez nich urządzenie może się znaleźć na orbicie wokół Ziemi albo wręcz na Księżycu czy Marsie. To jest ogromna satysfakcja i wartość dodana z pracy w sektorze kosmicznym. Ma się dostęp do technologii, do której dostęp mają tylko nieliczne osoby na świecie – mówi prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.

Budowa kadr dla polskiego sektora kosmicznego jest jednym z celów ustanowionych w Polskiej Strategii Kosmicznej do 2030 roku. Jak wynika z grudniowego raportu Sektorowej Rady ds. Kompetencji Przemysłu Lotniczo-Kosmicznego, ta branża będzie potrzebować nie tylko inżynierów, ale i naukowców, specjalistów prawa, projektantów graficznych, przedstawicieli biznesowych, menedżerów projektów, a nawet popularyzatorów nauki. Jest jednak dość duże ryzyko, że krajowe uczelnie nie będą w stanie wykształcić kompetentnych pracowników. Zwłaszcza że – jak pokazał ubiegłoroczny raport NIK – między POLSA a Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego brak współpracy w celu identyfikowania potrzeb kadrowych i potrzeb kształcenia w tym sektorze. Według NIK problem kształcenia kadr – jako bariery rozwoju sektora kosmicznego – sygnalizują zwłaszcza uczelnie i jednostki badawcze.

 Jeżeli chodzi o konieczne zmiany w systemie kształcenia, to nie musi być rewolucja. Warto by było, żeby już na końcowym etapie studiów w ten proces angażowało się więcej firm. Jeżeli uczelnie będą nawiązywały współpracę z nimi i będą np. zapraszały ekspertów, praktyków na gościnne wykłady dla studentów, to już byłaby ogromna wartość dodana. Dzięki temu studenci mogliby poznać charakterystykę, zetknąć się z realnymi problemami, z jakimi styka się firma działająca w sektorze kosmicznym. I odwrotnie: firmy miałyby też okazję poznać studentów i przygotować się na rekrutację nowych kadr – wyjaśnia Paweł Wojtkiewicz.

W Polsce w roku akademickim 2018/2019 na kierunkach inżynieria kosmiczna i satelitarna oraz technologie kosmiczne i satelitarne kształciło się 161 osób, w tym 58 kobiet. Dodatkowo na kierunku lotnictwo i kosmonautyka studiowało 2776 osób, z czego prawie 19 proc. stanowiły kobiety. Obecnie dziewięć uczelni w Polsce prowadzi kierunki bezpośrednio związane z sektorem kosmicznym, a liczba ich absolwentów z roku na rok rośnie. Jednak osób, które mogą pochwalić się dyplomem kosmonautyki czy inżynierii kosmicznej, wciąż jest zbyt mało w stosunku do potrzeb sektora kosmicznego. Na dodatek część z nich – podobnie jak i część specjalistów z dziedziny IT czy robotyki – wybiera pracę dla zagranicznych podmiotów albo podejmuje zatrudnienie w innych branżach technologicznych.

 Trudno oszacować, jakie potrzeby kadrowe będzie mieć polski sektor kosmiczny za 10 lat. Jednak patrząc wstecz na ubiegłą dekadę, można prognozować, że tych pracowników będziemy potrzebowali coraz więcej. Jeśli branża będzie nadal rozwijać się tak dynamicznie, jeśli będziemy mieć dodatkowe mechanizmy finansowania, Krajowy Program Kosmiczny, jeśli polska administracja stanie się klientem dla firm z sektora kosmicznego, to zatrudnienie będzie rosło – mówi prezes ZPSK. – Z drugiej strony, jeżeli polskie firmy będą miały coraz atrakcyjniejsze projekty, to też wiele osób z zagranicy, chociażby Polaków, którzy teraz pracują w ESA, będzie wracać do kraju i tutaj szukać atrakcyjnych miejsc pracy w sektorze kosmicznym.

Polski przemysł kosmiczny wyszedł już ze wstępnego etapu rozwoju. Nie jest jeszcze w pełni rozwinięty, ale dzięki przystąpieniu w 2012 roku do Europejskiej Agencji Kosmicznej Polska zyskała w tym obszarze cenne doświadczenia – oceniła Sektorowa Rada ds. Kompetencji Przemysłu Lotniczo-Kosmicznego w swoim grudniowym raporcie. Na początku ub.r. na portalu przetargowym ESA zarejestrowanych było już ponad 470 podmiotów z Polski (na 14,9 tys. ogółem).

Kolejnym krokiem do rozwoju tej branży w Polsce było powołanie dwa lata później agencji kosmicznej POLSA i stworzenie pierwszej Polskiej Strategii Kosmicznej, która weszła w życie w lutym 2017 roku (zakłada, że przemysł kosmiczny w Polsce ma być jednym z motorów gospodarki, a do 2030 roku obroty polskich firm z tego sektora mają stanowić min. 3 proc. obrotów w Europie), oraz rozpoczęcie prac nad Krajowym Programem Kosmicznym, na który ta branża czeka już od kilku lat.

 Oczekiwane wsparcie rządu dla sektora kosmicznego dotyczy zwiększania naszej składki w ESA, ale też ustanowienia Krajowego Programu Kosmicznego. Przez ostatnich 10 lat w Polsce mieliśmy taką sytuację, że firmy pozyskiwały kontrakty głównie w ramach programów ESA. Teraz czekamy na kolejny impuls, jakim będzie właśnie ustanowienie Krajowego Programu Kosmicznego, w ramach którego administracja będzie mogła zamawiać produkty i usługi w sektorze kosmicznym – mówi Paweł Wojtkiewicz. – W większości krajów na świecie to właśnie administracja, rządy są głównym klientem firm z tej branży.