Ewa Wilmanowicz: Bycie liderem wymaga odwagi


– Już samo bycie liderem to nie tyle przywilej, co odpowiedzialność za własne słowa, czyny i odpowiedzialność za innych ludzi. To wymaga odwagi. Tak samo wymaga odwagi wyrażanie własnych poglądów, promowanie idei, bo im więcej osób za tym podąża, tym większe potem konsekwencje i skutki. – mówi w rozmowie z Law Business Quality Ewa Wilmanowicz.

 

Dlaczego podjęłaś decyzję o założeniu własnej firmy? Na czym dokładnie polega Twoja działalność biznesowa?

– Własna firma to z jednej strony część pomysłu na życie, z drugiej naturalna konsekwencja pomagania ludziom. Już jako dziecko zawsze doceniałam wartość rodziny. W moim domu nigdy nie brakowało czasu na wspólne obiady, oglądanie filmów i gry planszowe gry. Mama pracowała, ale całe popołudnia, ferie, wakacje spędzała z nami. Kiedy przyszedł moment na wybór mojej drogi zawodowej, nie wyobrażałam sobie pracy w korporacji, gdzie cały czas będą nowe projekty, obowiązki i ktoś, kto decyduje, kiedy mogę spędzić czas z bliskimi, a kiedy muszę zostać w pracy po godzinach, bo jeśli nie, to stracę posadę. Chciałam móc cieszyć się każdym dniem i sama dobierać sobie zadania. Dziś, kiedy mam dużo sił i energii, prowadzę szkolenia w firmach, przemawiam na konferencjach i kongresach, kiedy potrzebuję chwili wytchnienia, czasu dla rodziny i przyjaciół, zawsze mogę popracować w domu, tworząc koncepcję i plan komunikacji marki osobistej lub korporacyjnej. Do własnego biznesu musiałam dojrzeć, dlatego na początku pracowałam na etacie, ale zawsze stawiałam na możliwości rozwoju i samodzielnego podejmowania decyzji. Już wtedy zaczęła się moja przygoda z przemawianiem. Zajęłam III miejsce w konkursie na najlepszą mowę biznesową i dołączyłam do Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców. Kiedy ktoś ze znajomych prosił o wystąpienie, poprowadzenie imprezy czy kilka porad dotyczących promocji, nigdy nie odmawiałam, prowadziłam spotkania dla studentów, pojawiałam się na eventach motywacyjnych dla kobiet. Z czasem w moim otoczeniu pojawiało się coraz więcej osób chętnych do współpracy, więc mogę powiedzieć, że BRANDS Secret by Ewa Wilmanowicz to spełnienie moich marzeń, a jednocześnie odpowiedź na potrzeby klientów.

BRANDS to akronim od Business, Real Identity, Art, Networking, Discover i Social Media. To słowa, które najlepiej oddają zakres działania mojej firmy. Wspieram rozwijanie biznesu wartości, wdrażanie w przedsiębiorstwach partnerskich relacji z pracownikami. Na fundamentach prawdziwych wartości i indywidualnego potencjału pomagam budować markę korporacyjną, osobistą i markę pracodawcy, a następnie rozwijać ją, komunikować w mediach społecznościowych i w kontaktach bezpośrednich. Główny obszar mojej działalności „Art” to przemówienia motywacyjne i inspiracyjne na konferencjach, kongresach szkoleniowych i wydarzeniach firmowych. Prowadzę także szkolenia z efektywności i budowania wizerunku, w którym tkwi „SECRET” wielu firm.

Jakimi wartościami kierujesz się na co dzień w biznesie?

– Najważniejsze dla mnie to realnie pomagać tym, z którymi pracuję, budować prawdziwe długofalowe relacje. Wszyscy obserwujemy, jak wiele w naszym życiu znaczy dziś technologia, jak ważna jest standaryzacja i powtarzalność w biznesie, jednak ja lubię najpierw poznać człowieka, z którym będę pracować. Jeśli jest między nami chemia, mam pewność, że razem będziemy góry przenosić. Właśnie dlatego wolę zacząć od dobrej kawy, pogawędki o życiu, o biznesie niż od przesyłania oferty. Ludzie dziś potrzebują obecności drugiego człowieka, kogoś, kto ma wiedzę i doświadczenie, by zrealizować zaawansowany projekt, ale także trochę dystansu do siebie, biznesu i potrafi współpracować w ludzki sposób. Dewiza mojej firmy to: „Pomagaj ludziom tak bardzo, żeby chcieli Ci za to zapłacić”, ale w biznesie bardzo liczy się dla mnie uczciwość, wzajemny szacunek i zaangażowanie.

Jak skutecznie budować relacje z klientem?

– Myślę, że w pierwszej kolejności klienta trzeba polubić, tak zwyczajnie dostrzec w nim jak najwięcej zalet, odpowiedzieć sobie na pytanie, co daje mi ta współpraca i czego mogę się od tej osoby nauczyć. Pomyśleć, jaką to wnosi wartość do mojego życia, bo każda znajomość coś wnosi. Kiedy współpracujemy z ludźmi, których lubimy, wszystko staje się łatwiejsze. Z większą chęcią i uśmiechem na ustach odbierzemy telefon, nie będziemy odkładać w nieskończoność terminu spotkania albo wysłania raportu.

Z chwilą podjęcia współpracy z klientem zaczynamy grać w jednej drużynie, mamy wspólne cele i wspólne trudności do pokonania, pracujemy zespołowo. Im bardziej zaangażujemy się w pracę, tym więcej inicjatywy wykaże klient. Tu potrzebny jest wzajemny szacunek, poszanowanie kompetencji i decyzji, ale przede wszystkim uczciwość i wiara w dobre intencje.

Mówienie „nie” jest bardzo ważną umiejętnością życiową i aby odnieść sukces w biznesie, należy ją stale doskonalić. Czy bycie asertywnym pomaga w drodze na szczyt?

– Ktoś kiedyś powiedział, że to, co wyróżnia ludzi sukcesu, od tych, którzy odnoszą spektakularny sukces, to że ci drudzy na 90% propozycji odpowiadają „nie” i rzeczywiście coś w tym jest. Myślę, że zawsze na początku oceniamy propozycje przez pryzmat umiejętności i wiedzy, które są nam w danym przypadku niezbędne. Jeśli jestem w stanie to zrobić, jest to dla mnie szansa, to przyjmuję propozycję. Z czasem jednak okazuje się, że doba jest zbyt krótka, aby angażować się we wszystkie przedsięwzięcia. Wtedy w grę zaczynają wchodzić nie tylko nasze umiejętności i możliwości, ale przede wszystkim priorytety i wartości. W moim przekonaniu sukces jest napędzany nie tylko pracą, ale także szczęśliwym życiem prywatnym i rodzinnym. Jeszcze rok, dwa lata temu chciałam, by wszyscy bliscy żyli moimi osiągnięciami, sprawami zawodowymi, dziś dostrzegam, jakie to ważne mieć wokół siebie ludzi, przy których biznes przestaje istnieć. Ta życiowa równowaga w wielu obszarach opiera się na odmawianiu. Nauczyłam się nie odbierać telefonów służbowych późnym wieczorem, nie upubliczniać całego swojego życia prywatnego w mediach społecznościowych i nie podejmować współpracy, która nie jest zgodna z moimi wartościami. Bardzo często doświadczam, że warto w życiu trzymać się swoich zasad.

 

Wilmanowicz_zdjęcie

 

Najważniejszym kanałem dystrybucji informacji o nas jesteśmy… My sami! Jakimi narzędziami komunikacji, dostępnymi dzisiaj, komunikujesz się z otoczeniem? Jak reklamujesz swoją markę?

– Wiele dziś mówi się o budowaniu marki osobistej i sama często pomagam klientom budować wartościowy brand, jednak bardzo lubię słowo „reputacja”. Ja właśnie dzięki reputacji otrzymuję nowe propozycje współpracy. Współcześnie szczere okazanie zainteresowania to towar deficytowy, życzenia zamieszczamy na portalach społecznościowych, te świąteczne na własnej tablicy, a ja cenię sobie bezpośredni kontakt, przynajmniej telefoniczny i taką… Otwartość na ludzi. W pierwszej kolejności dbam więc o relacje z ludźmi, których już znam, dzwonię z życzeniami, pytam, co u nich słychać, gratuluję sukcesów i wspieram, gdy tego potrzebują. To sprawia, że w biznesie często współpraca zaczyna się od małych rzeczy, a z czasem wszystko nabiera rozpędu, potem klienci proszą, bym podjęła współpracę z ich koleżanką, sąsiadką, córką, która prowadzi własny biznes. Dostrzegam też ogromną siłę networkingu. Wiem, że dla wielu podejście do nieznanych osób i rozpoczęcie rozmowy to duży stres, ale ja tak robię od kilku lat i nikt mnie jeszcze nie pogryzł (śmiech). Co więcej, w ten sposób rodzą się najlepsze wspólne biznesy. Wiem, że media społecznościowe to znak naszych czasów, dlatego w wielu z nich jestem obecna, ale nie traktuję ich jako podstawy mojej promocji.

Jak z sukcesem rozwijać kompetencje komunikacyjne?

– Są osoby, które łatwość poznawania nowych osób mają we krwi, ja niestety się z nią nie urodziłam. Od najmłodszych lat mama uczyła mnie, że odwaga w nawiązywaniu kontaktu popłaca… Zagadywałam ludzi na przystanku, w autobusie, tramwaju, wiedziałam, że jeśli czegoś chcę, to muszę o to zapytać, poprosić sama, nikt mnie nie będzie wyręczał. Mając 6 lat, załatwiłam sobie miejsce w zespole tanecznym, do którego nie było naboru, potem udział w kilku projektach. Do pracy czy na praktyki też nigdy nie wysyłałam CV, rozmawiałam z ludźmi i dzięki kontaktom pojawiały się nowe możliwości. Najlepszy trening komunikacji dla początkujących to mówienie: „dzień dobry” ludziom na ulicy, w sklepie, ale tak szczerze z uśmiechem na ustach i kontaktem wzrokowym. Współczesny świat tego potrzebuje, by ze sobą rozmawiać, nie bać się prosić o pomoc i być życzliwym do ludzi. Niech tylko ten uśmiech i życzliwość będą zawsze bezinteresowne, a wymierne korzyści i tak przyjdą z czasem.

Żeby być dobrym w biznesie, trzeba stale się uczyć. Przebojowość i pracowitość nie wystarczy. Na ile ważna jest wiedza, a ile o sukcesie decyduje łut szczęścia?

– Myślę, że w wielu branżach właśnie ciężka praca jest niedoceniana. Bez względu na to, czy jest to rozwój własny, szkolenia, planowanie, dziesiątki, a nawet setki odbywanych spotkań, to zawsze ciężka praca, która jest nieodłącznym czynnikiem sukcesu. Nawet kiedy w pierwszej chwili szczęście zadecyduje o sukcesie, trzeba umieć ten sukces podźwignąć i udowodnić, że naprawdę się na niego zasługuje. Dziś bycie znanym z bycia znanym nie ma już takiej wartości jak kilka lat temu. Rozpoznawalne, luksusowe marki, za którymi nie stoi prawdziwa jakość, są jak bańki na powierzchni wody – ich czas jest bardzo ograniczony. Moim zdaniem rzetelna i konsekwentna praca oraz pokora, która nie pozwoli osiąść na laurach, to podstawowe czynniki prawdziwego sukcesu. Wiedza i ciągły rozwój, inwestycja czasu i sił w samodoskonalenie jest niezwykle opłacalna. Dziś nikt nie chce uczyć się od teoretyków, ludzi, którzy chcą pomóc innym, a nie potrafią pomóc sobie. By stać się człowiekiem sukcesu, potrzeba wiedzy, ale potrzebne są też rezultaty będące potwierdzeniem słuszności naszych idei i światopoglądu.

Wytrwałość, solidność, porządek. To z pewnością jest ważne w biznesie. Co jeszcze?

– Pasja, ona jest niezwykle ważna. Kiedy obserwujemy sukcesy innych ludzi, najczęściej widzimy ich w chwilach sukcesu i chwały, a zapominamy, jak wiele porażek musieli ponieść, by znaleźć się w tym miejscu. Kiedy biznes oparty jest na pasji, znacznie łatwiej o wytrwałość i upór w dążeniu do celu, bo przyjemnością i źródłem satysfakcji staje się już sama droga do sukcesu. Czasem na rezultaty trzeba długo czekać, a nikt nie daje gwarancji, że sukces w ogóle przyjdzie. Wtedy czerpanie przyjemności z każdego dnia pracy, z każdego kroku naprzód pomaga wytrwać w postanowieniach i to także buduje autentyczność. Bo jak sprzedać własną usługę lub produkt, kiedy robimy to bez przekonania?

Jakimi cechami powinien odznaczać się lider?

– Dla mnie to zawsze wizjoner, który potrafi nakreślić pewien obraz przyszłości i zarazić tą wizją innych, by dzięki wspólnej pracy wyobrażenie stało się rzeczywistością. Wiele osiągnięć naukowych i technologicznych, które dziś są dla nas oczywistą częścią dnia codziennego, kiedyś zaiskrzyło w czyjejś głowie, a potem dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu pomysł mógł się zmaterializować. Wiem, że lider powinien bardziej skupiać się na ludziach wokoło, swoim zespole klientach, ich potrzebach, marzeniach i problemach, ale myślę też, że to wymaga wysokiego poczucia własnej wartości. Ktoś, kto nie ma przekonania co do własnej wiedzy i umiejętności, nieustannie będzie zabiegał o uznanie i poklask w otoczeniu. Tymczasem lider, który wie, ile znaczy i ile wnosi do zespołu, nie potrzebuje ciągle zaznaczać swojej pozycji, a koncentruje się na rozwoju innych i wdrażaniu zmian na lepsze.

Mówi się, że komunikacja lidera charakteryzuje się przede wszystkim odwagą. Wolność wyboru nie ma ceny. Zgadzasz się z tym twierdzeniem?

– Już samo bycie liderem to nie tyle przywilej, co odpowiedzialność za własne słowa, czyny i odpowiedzialność za innych ludzi. To wymaga odwagi. Tak samo wymaga odwagi wyrażanie własnych poglądów, promowanie idei, bo im więcej osób za tym podąża, tym większe potem konsekwencje i skutki.

Czy pieniądze są miarą sukcesu w biznesie? Jak ważną rolę odgrywają pieniądze w Twoim życiu?

– W pewnym sensie pieniądze są miarą sukcesu, to odróżnia biznes od sztuki, działalności charytatywnej i społecznej. Biznes powinien być opłacalny, przynosić zyski. Ja jednak nigdy nie chciałabym pracować wyłącznie dla pieniędzy, poświęcić życia branży, która nie jest spójna ze mną, ale gwarantuje duży sukces finansowy. Dla mnie pieniądze to bardziej konsekwencja sukcesu. Kiedy pomagasz ludziom, osiągasz rezultaty i wnosisz realną wartość w życie swoich klientów i kontrahentów, a przede wszystkim gwarantujesz wysoką jakość, zawsze znajdą się ludzie, którzy zechcą za to zapłacić. Dla mnie pieniądze nie są wartością samą w sobie, nie jestem do nich przywiązana i nie są dla mnie gwarantem szczęścia. Z drugiej strony dla osób, które borykają się z problemami finansowymi, pieniądze stają się całym światem, źródłem rodzinnych kłótni, a ich brak popycha do irracjonalnych działań. Uważam, że warto pieniądze mieć, by się nimi nie przejmować, a więcej uwagi poświęcać ludziom.

Jak celebrujesz swoje małe i duże sukcesy?

– Kiedy sukces przychodzi w ciszy, hucznie go celebruję, kiedy przychodzi z hukiem, celebruję go w ciszy. Jeśli tworzona tygodniami koncepcja spotka się z uznaniem, klient odbiera prestiżową nagrodę albo dzięki współpracy odnosi zawodowe sukcesy, to jest to świetna okazja do świętowania. Kiedy jednak sukces to owacje na stojąco po przemówieniu czy wystąpieniu albo bardzo udana konferencja na kilkaset osób, lubię świętować w ciszy, w gronie najbliższych, przy dobrej kolacji, na spacerze za miastem, przy filiżance kawy w dobrej kawiarni. Ostatnio zauważam, że im większe sukcesy pojawiają się w moim życiu, tym bardziej dostrzegam piękno prostoty, wartościowego życia, w którym nic nie dzieje się na pokaz. Jestem koneserką codzienności.

Motto Twojego życia?

– „Z życiem jak z szansą – dobrze wykorzystane, wystarcza jedno.”

 

Rozmawiała: Ilona Adamska

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności