Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Jedynie 34 proc. Polek wierzy we własne możliwości, a zdaniem 71 proc. badanych jest to cecha wyróżniająca osoby pewne siebie

Według najnowszego badania pewność siebie jest ważniejsza dla kobiet niż dla mężczyzn, częściej też uważają ją za cechę pozytywną. Zdaniem ponad ⅔ Polaków pewność...
Strona głównaRozmaitościFinanse samorządów w coraz gorszej sytuacji. Zagrożone inwestycje prorozwojowe

Finanse samorządów w coraz gorszej sytuacji. Zagrożone inwestycje prorozwojowe

– Być może już niedługo rola samorządów zostanie sprowadzona do bieżącego administrowania i zarządzania miastem, a nie jego rozwoju – mówi zastępca prezydenta Torunia Paweł Gulewski. Samorządy wskazują, że kolejna w ciągu ostatnich czterech lat zmiana systemu podatkowego znów uderza w ich budżety, a ciężar finansowania coraz bardziej przesuwa się z dochodów własnych na subwencje i dotacje, które są całkowicie zależne od decyzji rządu. To zaś zagraża autonomii samorządów, a przy tym utrudnia konstruowanie budżetów. Podobnie jak galopująca inflacja i wciąż odczuwalne skutki pandemii. Wszystko to może w nadchodzących miesiącach skutkować problemami ze zdolnością realizowania inwestycji i zadań własnych.

 

 

– Stoimy przed realną groźbą zmniejszenia koszyka inwestycji prowadzonych przez samorządy. W Toruniu już się zastanawiamy, na co będzie nas stać w przyszłym roku, biorąc pod uwagę wzrost cen towarów i usług, szalejące opłaty za prąd czy gaz. Mamy też poważne ubytki w budżetach spowodowane nowelizacją ustawy o podatku PIT. Cieszymy się, że Polacy płacą coraz mniej podatków, ale z drugiej strony to powoduje, że pieniądze nie trafiają do budżetów jednostek samorządu terytorialnego. W połączeniu z galopującą inflacją może to spowodować, że koszyk inwestycji po stronie samorządów będzie o wiele mniejszy niż do tej pory – mówi agencji Newseria Biznes Paweł Gulewski, zastępca prezydenta Torunia.

Wpływy z podatku PIT są jedną z głównych pozycji w dochodach bieżących jednostek samorządu terytorialnego (JST). Tymczasem od lipca wejdzie w życie kolejna obniżka – w ramach nowelizacji Polskiego Ładu w pierwszym progu podatkowym stawka PIT zmniejszy się z 17 proc. do 12 proc. Co istotne, to już kolejna zmiana w wysokości podatku dochodowego od osób fizycznych na przestrzeni ostatnich czterech lat. I kolejna, która uderzy w budżety samorządów. Z oceny skutków regulacji wynika, że spadek dochodów JST w 2023 roku ma wynieść 1,1 mld zł, a w ciągu 10 lat sięgnie ok. 11,2 mld zł. Wiceminister finansów Artur Soboń zapowiedział, że mniejsze wpływy z PIT zostaną zrekompensowane samorządom w subwencji ogólnej i rozwojowej. Te argumentują, że nie pokryje to w 100 proc. ubytku dochodów spowodowanych kolejnymi zmianami w podatkach.

– Samorządy nie negują potrzeby wprowadzania korzystnych dla podatników zmian w PIT. Uważają jednak, że zaproponowany przez rząd system rekompensowania gminom, powiatom i województwom ubytków w dochodach jest niewystarczający – wskazuje Unia Metropolii Polskich.

Z jej danych wynika, że zmiany w systemie podatkowym wprowadzane od 2019 roku miały destrukcyjny wpływ na finanse JTS. Natomiast ta, która zacznie obowiązywać od lipca br., będzie oznaczać dalszy spadek dochodów JST o ponad 85 mld zł brutto (11,2 mld zł netto, czyli po uwzględnieniu subwencji rozwojowej) w latach 2022–2031. Ubytki 12 miast Unii Metropolii Polskich w tym okresie mają wynieść 2,5 mld zł netto. W przypadku Łodzi szacowana strata może sięgnąć nawet 239 mln zł, a po odliczeniu subwencji rozwojowej – 154 mln zł.

Istotne jest też to, że ciężar finansów samorządowych coraz bardziej przesuwa się z dochodów własnych na subwencje i dotacje, które są nieprzewidywalne, a po drugie – całkowicie zależne od decyzji rządu. To zaś nie tylko utrudnia konstruowanie budżetów, ale i zagraża autonomii samorządów. W tej sytuacji to bowiem rząd, a nie radni czy włodarze, decyduje o kierunkach rozwoju miast i gmin.

– Być może już niedługo rola samorządów, przynajmniej tymczasowo, zostanie sprowadzona do bieżącego administrowania i zarządzania miastem, a nie jego rozwoju. Ale mam nadzieję, że ten scenariusz się nie ziści – mówi Paweł Gulewski.

Samorządy wskazują, że kolejny ubytek dochodów będzie oznaczać dla nich problemy ze zdolnością do realizowania inwestycji i zadań własnych. Ten cios w ich finanse przypada w niefortunnym momencie, kiedy spadły na nie wydatki związane z zapewnieniem opieki uchodźcom z Ukrainy. Budżety zagrożone są także galopującą inflacją, która w maju wyniosła 13,9 proc.

– W obecnej sytuacji – z uwagi na galopujące ceny usług i materiałów budowalnych – żaden samorząd nie będzie w stanie zaplanować i porządnie doszacować inwestycji, którą będzie przeprowadzał za kilka miesięcy – mówi przedstawiciel władz Torunia. – Tak naprawdę w grudniu br. musimy zadecydować, gdzie, ile i na jakie inwestycje będziemy przeznaczać pieniądze. A przetargi z tego budżetu będziemy realizować w I kwartale 2023 roku. Wtedy będzie już inna rzeczywistość cenowa.

Zastępca prezydenta Torunia wskazuje też, że samorządy wciąż funkcjonują w rzeczywistości postpandemicznej. W ostatnich dwóch latach, w czasie kolejnych lockdownów, wiele z nich rezygnowało z dochodów własnych, np. poprzez obniżanie podatków dla przedsiębiorców. Część nadal nie zdążyła odrobić tych strat.

– Samorządy są naprawdę w trudnej sytuacji, podobnie jak przedsiębiorcy, doświadczeni sytuacją pandemiczną i postpandemiczną. Gastronomia czy handel to gałęzie gospodarki, które zostały na pewien czas w ogóle wyłączone. Przedsiębiorcy musieli sobie radzić, przenosili działalność do internetu, ale my jako samorządy, które poniekąd czerpią korzyści z ich działalności, też przyhamowaliśmy. Też mamy mniejsze wpływy chociażby z tytułu opłat za czynsze w nieruchomościach będących własnością gminy i miasta Toruń, z których korzystali m.in. właściciele lokali gastronomicznych – mówi Paweł Gulewski.

Jak podkreśla, w takich trudnych czasach ścisła współpraca między samorządami, administracją a biznesem oraz wzajemne zrozumienie są szczególnie ważne.

– Samorząd przyjazny przedsiębiorcom to dobre miejsce do prowadzenia i realizacji biznesu. Szczególnie w ciężkich czasach pandemicznych czy kryzysu ekonomicznego, który się rozpędza, dobre miejsce do inwestowania to takie, w ramach którego samorządowcy wykazują się pewną mądrością. Czasami przychodzi przedsiębiorca i mówi: słuchajcie, nie jestem w stanie zapłacić tych opłat i podatków, proszę, zwolnijcie nas z tego tytułu, przynajmniej na jakiś czas, samorządowcy to robią, bo wiedzą, że warto cofnąć się o krok i zrobić wszystko, by ta firma nie wyszła stąd albo nie upadła, bo powstanie nowego podmiotu jest o wiele trudniejsze niż utrzymanie tego, który już istnieje – podkreśla zastępca prezydenta Torunia.