Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Tak zwana sztuczna twórczość coraz popularniejsza. Wyzwaniem pozostają kwestie praw autorskich

Rosnąca popularność narzędzi AI spowodowała, że powstaje coraz więcej „dzieł sztuki”, będących wytworem działania algorytmów, które potrafią m.in. tworzyć muzykę dopasowaną do preferencji i nastroju, malować...
Strona głównaRozmaitościFirma twierdzi, że jest innowacyjna? Łatwo można to zweryfikować

Firma twierdzi, że jest innowacyjna? Łatwo można to zweryfikować

Nie wszystkie inwestycje w badania i rozwój prowadzą do innowacyjności, a tę łatwo można zmierzyć – przekonują eksperci z firmy doradczej McKinsey. W Polsce na R&D firmy przeznaczają 1 proc. PKB, czyli o połowę mniej niż unijna średnia. Nie przeszkadza im to beztrosko odmieniać słowo „innowacyjność” przez przypadki.

 

 

Moda na innowacyjność trwa w najlepsze. Co druga firma reklamuje się jako nowatorska, lecz gdy zajrzymy pod podszewkę, okazuje się, że komunikacja marketingowa nie znajdują pokrycia w rzeczywistości. Weryfikacja tego, czy organizacja stawia na kreatywność swoich pracowników i chce czerpać z niej jak najwięcej korzyści, jest wbrew pozorom dość prosta. Przynajmniej tak uważa Irek Piętowski, trener i konsultant innowacji w DT Makers, firmie specjalizującej się w design thinking.

Jego zdaniem, w pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na liczbę pomysłów pojawiających się każdego miesiąca oraz na liczbę prototypów i testów. W ten sposób nie mierzy się efektów, ale samo działanie, nastawione na eksperymentowanie i eksplorację. Niestety, dla większości pracowników, również na managerskich stanowiskach, wymienione wyżej wyznaczniki brzmią zgoła abstrakcyjnie. Jak zauważa Piętowski, od typowego Kowalskiego w korporacji wymaga się wykonywania z góry określonych, przewidywalnych zadań oraz „dowiezienia KPI-ów”, a generowanie pomysłów czy testowanie prototypów nawet mu się nie śni. Trudno zresztą znaleźć czas na tego typu działania, kiedy nie starcza go na podstawowe obowiązki.

– Czasem warto się zatrzymać i określić, które z nich są zbędne. Jest to bardzo trudne, lecz możliwe, i wcale nie znaczy, że połowę czasu pracy powinno się dedykować innowacjom. W takich firmach jak Facebook, gdzie odgrywają one kluczową rolę, do 20 proc. czasu poświęca się na eksplorację nowych pomysłów. Nawet 5 proc. to już bardzo dużo, jeśli wcześniej nie robiliśmy tego wcale. Poświęcając 10 proc., czyli mniej więcej pół dnia w każdym tygodniu, możemy spodziewać się realnych efektów – twierdzi ekspert z DT Makers.

Według Piętowskiego, podstawą innowacyjności jest kreatywność, a ta nie zawsze musi mieć określony kierunek. – Niestety, nasza kultura zbytnio nie sprzyja kreatywności. W szkole przede wszystkim przyswajamy wiedzę. Nauka bada i opisuje to, co już istnieje. Kreatywność natomiast odnosi się do tego, co może być. Innowacyjna firma to taka, która nie boi się tego odkrywać – dodaje.

B+R to nie wszystko

Innym wyznacznikiem innowacyjności mogą być badania i rozwój. Niestety, również na tym polu Polskie firmy mają spore zaległości. Nad Wisłą wydatki na B+R wynoszą zaledwie 1 proc PKB, czyli o połowę mniej niż unijna średnia. W zestawieniu z takim Państwami jak np. Korea Południowa wypadamy jeszcze gorzej. Wydatki na B+R przekraczają tam 4 proc. PKB. Tymczasem według ekspertów z firmy doradczej McKinsey, środki pompowane badania i rozwój nie zawsze przekładają się na innowacyjność. Istnieją natomiast mało znane wskaźniki pozwalające mierzyć efektywność takiej działalności.

Rzadko kiedy spotykam organizacje, które w przemyślany sposób podchodzą do mierzenia opracowywanych przez zespoły R&D innowacji – przyznaje Erik Roth, Associate Partner w McKinsey, i nie chodzi mu wcale o wyliczanie zarejestrowanych patentów, lecz o monetyzacji inwestycji w B+R.

Jego zdaniem istnieją dwa wskaźniki, które w połączeniu dają satysfakcjonujący wgląd w opłacalność działalności badawczej. Pierwszy przelicznik to R&D-to-product (RDP), czyli stosunek wydatków na R&D do sprzedaży nowych produktów. Pozwala on określić skuteczność, z jaką wydatki na badania i rozwój przekładają się na sprzedaż nowych produktów. Drugi wskaźnik, new-products-to-margin (NPM), to stosunek procentowej marży brutto do sprzedaży nowych produktów. Określa on udział sprzedaży nowych produktów w podnoszeniu marży.

Dzięki tym wskaźnikom dowiemy się również, gdzie firma niedomaga i gdzie należy wprowadzić ulepszenia. – Nie każda organizacja, która uzyskała silną punktację w RDP, może osiągnąć wyższe marże i odwrotnie. Nie każda firma, która może się pochwalić wysokim wskaźnikiem NPM, dobrze radzi sobie z przekuwaniem innowacji na wzrost sprzedaży nowych produktów – zwraca uwagę Roth.

Jak innowacyjna jest twoja konkurencja?

Partner firmie doradczej McKinsey zauważa również, że firmy rzadko dzielą się informacjami o inwestycjach w R&D i z tego powodu brakuje powszechnie stosowanych i dobrze opisanych wskaźników, które mogłyby takie działania podsumować. Korzeniem problemu ma być błędne przekonanie, że aby właściwie ocenić działania podejmowane przez zespoły R&D, trzeba być mocno wtajemniczonym i mieć wgląd w zastrzeżoną wiedzę o możliwościach, jakie drzemią w poszczególnych projektach. – W większości organizacji pokutuje fałszywe myślenie, że tego typu pomiary są po prostu zbyt trudne – mówi Roth.

Na temat wskaźników RDP i NPM wypowiedział się również Guttorm Aase, Associate Partner w McKinsey. Szczególnie przydatna jest dla niego możliwość używania wyżej wymienionych wskaźników do porównywania wyników różnych organizacji. – Ta metodologia pozwala na tworzenie benchmarków. Wystarczą do tego łatwo dostępne dane, które firmy publikują swoich raportach. Wydatki na R&D, marże brutto oraz sprzedaż nowych produktów to zazwyczaj ogólnodostępne informacje – zwraca uwagę Aase.