Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img
Strona głównaRozmaitościHologramy zamiast wideorozmów? Rewolucja, o którą nie prosiliśmy

Hologramy zamiast wideorozmów? Rewolucja, o którą nie prosiliśmy

Zebrania hologramów i awatarów? To już możliwe dzięki nowej technologii, którą oferuje Facebook. Rozwiązania takie powstają jak grzyby pod deszczu, ale eksperci wskazują na wiele barier. Nie tylko ze względu na nadal wysoki koszt, ale też na problem psychologiczny. Pracownicy nie chcą być częścią kreskówki, a zależy im przede wszystkim na łatwej interakcji. 

 

 

 

 

Powrót do biur miał okazać się remedium na zmęczenie wideokonferencjami i usprawnić procesy komunikacyjne w wielu firmach. Okazuje się jednak, że czas pandemii wywarł znacznie głębszy wpływ na środowisko pracy, niż nam się początkowo wydawało, a technologia zawładnęła nim na niespotykaną skalę. Ekrany tylko częściowo na powrót zostały zastąpione stołami konferencyjnymi, a właściwie tradycyjne spotkania stanowią dodatek do codziennej komunikacji online.

Praca już nigdy nie będzie taka sama jak przed pandemią. Z każdym tygodniem dostajemy tego kolejne potwierdzenie. Najpierw przeszliśmy szybki kurs pracy zdalnej. Później, gdy już stęskniliśmy się za biurami, okazało się, że i tam nie jest jak kiedyś. Biura są nadal opustoszałe, większość osób nadal pracuje zdalnie, podróże służbowe zostały ograniczone, a klienci nie chcą przychodzić do siedziby firmy. Praktycznie cała komunikacja w organizacjach odbywa się za pomocą wideospotkań, które dla wielu osób są monotonne. Wymusza to poszukiwanie nowych rozwiązań, które kompleksowo rozwiążą problem komunikacji w firmach, ale też będą proste w obsłudze – mówi Michał Marciniak, wieloletni organizator eventów dla globalnych firm, a także pomysłodawcy i założyciel platformy Veventy.com, która umożliwia organizację angażujących spotkań grupowych i firmowych wydarzeń online.

Będziemy hologramami? Facebook tego chce

Miejsca pracy do nowej rzeczywistości chce dostosowywać m.in. Facebook, który wprowadza nową technologię – Horizon Workrooms. Narzędzie wykorzystuje specjalne zestawy słuchawkowe do rzeczywistości wirtualnej i dzięki nim możliwe będzie zebranie współpracowników w postaci awatarów w symulowanej sali konferencyjnej. Według Facebooka technologia VR ma idealnie odwzorowywać pracę stacjonarną i przywrócić poczucie współobecności z innymi pracownikami.

Użytkownicy mogą być spokojni o swój strój, nadal pracując zdalnie, nie będą musieli zbyt dużo czasu poświęcać na przygotowanie do pokazania się „światu”, a to częsty powód wyłączania kamery podczas rozmowy. Wtedy jednak brakuje bardzo ważnego aspektu w komunikacji. Nie widzimy gestów i mimiki rozmówcy, a te czasem są niezbędne, żeby zrozumieć w pełni przekaz. Awatar „ubierzemy” szybko i na pewno nie będziemy musieli się obawiać, że na stroju wyskoczyła nam plama, a włosy są nieco za mocno roztrzepane. To, co najważniejsze, czyli mimikę i gesty awatar ma odzwierciedlać w pełni.

Użytkownik-pracownik po założeniu gogli VR połączy się z wirtualnym biurem. Zobaczy swoje biurko, kalendarz z zadaniami, ale też poszczególne sale konferencyjne, do których może wejść. Użytkownicy mogą zmieniać stoły konferencyjne, aby dostosować je do różnych rodzajów spotkań: znajdą mały stół do indywidualnych spotkań, większe do przystosowane do prezentacji, a nawet salę wykładową w stylu uniwersyteckim. Cyfrowy świat imituje po prostu to, co widzimy zawsze wtedy, gdy przekraczamy próg każdego biurowca na świecie. Technologia, która do tej pory była używana w szczególności w świecie gier lub szeroko pojętej rozrywki wkracza do środowiska pracy nie tylko dzięki Facebookowi. Awatary czy hologramy są z nami od początku XXI wieku, a kolejne firmy tylko dostosowują technologię do potrzeb pracy zdalnej. Kanadyjska firma ARHT Media stworzyła system wyświetlania 3D, który umożliwia wirtualne wprowadzanie użytkowników na spotkania. Amerykański start-up Spatial, ułatwia spotkania „hologramów” za pomocą zestawów słuchawkowych Oculus Quest, czyli z wykorzystaniem technologii stworzonej dla Facebooka. Również Microsoft pracuje nad narzędziem wykorzystującym wirtualną rzeczywistość. „Mesh” ma mieć podobne funkcje co jego konkurenci.

Idealna alternatywa? Nie tak szybko

Awatarowe zebrania to już nie są technologie rodem z science-fiction, ale czy rzeczywiście będą skuteczną alternatywą? – Na pewno narzędzia te wywołują efekt „wow” i są w stanie urozmaicić codzienną pracę. Szczególnie młodzi ludzie, którzy znają tę technologię ze świata rozrywki, mogą nie mieć większych oporów, żeby stosować wirtualną rzeczywistość w pracy. Mam jednak duże wątpliwości czy już dziś jest to rozwiązanie, które może być uniwersalne i po prostu wyprzeć wideokonferencje z biur czy domowych stanowisk – mówi Michał Marciniak z Veventy.com.

Marciniak wskazuje na tzw. bariery wejścia, które mogą być nie do przeskoczenia dla większości firm i to nie tylko tych małych, ale też dużych. – Przede wszystkim chodzi o cenę. Okulary VR są nadal dość drogie i firm nie będzie stać na razie na to, żeby zaopatrzyć w nie większość pracowników. Również uruchomienie takiego spotkania wymaga poświęcenia dużo więcej czasu i wiedzy technicznej. Jest też problem z klientami, oni przecież nie będą inwestować w tę technologię dla kilku takich spotkań w roku. Dziś zastosowanie dla VR widzę w przypadku spotkań w mniejszym gronie i to w firmach, które mają pracowników z doświadczeniem w obsłudze takiego sprzętu. To co natomiast będzie moim zdaniem się rozwijać szybciej to technologie, które nie wymagają zakładania gogli, a mimo wszystko dają szereg nowych doświadczeń jakich nie oferują dziś powszechne komunikatory do wideokonferencji – dodaje założyciel Veventy.com.

Nie chcemy być częścią kreskówki

Zmian technologicznych jednak nie zatrzymamy, bo potrzeba stworzenia prostego i bezpiecznego środowiska pracy jest dziś tak samo ważne, jak kiedyś przystosowanie stanowisk stacjonarnych. Ułatwienia w postaci wirtualnych tablic, na których mogą jednocześnie wykonywać obowiązki czy dzielić się rezultatami, czy najwyższej jakości wideo połączenia bardziej przydatne na co dzień niż zebrania awatarów.

Ludzie nie chcą stawać się postacią z gry komputerowej czy kreskówki. Bardziej zależy im na tym, żeby doświadczenie spotkania się w wirtualnym świecie było autentyczne i daawało poczucie bliskości oraz możliwość łatwej interakcji. Na tym powinny koncentrować swoje działania firmy, które chcą być technologicznie przyjazne i ułatwiać swoim pracownikom wykonywanie codziennych obowiązków – przekonuje Marciniak.

Szczególnie gdy popatrzymy na najnowsze badania naukowców z University of Arizona, którzy rzucają nieco inne światło na komunikaty niewerbalne podczas rozmów wideo. Podczas eksperymentu, który trwał cztery tygodnie, zauważyli, że zbyt wiele zdalnych spotkań sprawia, że stają się one bezproduktywne, a żeby to poprawić, wystarczy… wyłączyć kamerkę. Rozmawiając bowiem tradycyjnie, nie przywiązujemy zwykle wagi do własnej ekspresji, ale już podczas rozmów online, gdy widzimy naszą twarz nawet w małym okienku, zaczynamy ją analizować, zastanawiać się jak inni ja odbierają i „doprowadzać” do zamierzonej. Zdaniem zespołu naukowców tym samym rozpraszamy naszą uwagę i w niepełny sposób koncentrujemy się na merytorycznych aspektach rozmowy.

Allisson Gabriel, stojąca na czele zespołu z University of Arizona, nie neguje jednak całkowicie wideo rozmów. Zaleca, żeby przygotowywać z wyprzedzeniem listę spotkań, podczas których włączona kamera będzie konieczna i nie ustawiać ich jedno po drugim. Takie działania poprawią nie tylko jakość spotkań online, ale też będą czynnikiem zapobiegającym cyfrowemu wypaleniu, z którym mierzy się już coraz więcej ludzi.