Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img
Strona głównaModaIwona Ryszkowska: Mniej znaczy więcej

Iwona Ryszkowska: Mniej znaczy więcej

– Klasa to według mnie cecha, która rozciąga się nie tylko na modę, ale też na zachowanie i sposób bycia. Jest to cecha, którą bardzo lubię u innych. Klasa w modzie to dla mnie prostota w zestawianiu ze sobą rzeczy, nieprzeładowanie w ubiorze, to szyk i elegancja, z jaką nosi się ubrania. Klasą warto się kierować nie tylko wybierając kreacje na większe wyjścia, ale przede wszystkim w życiu codziennym. Mniej znaczy więcej. – mówi w rozmowie z naszą redakcją stylistka Iwona Ryszkowska.

 

Od dziecka wiedziałaś, że swoje życie zawodowe chcesz poświęcić modzie?

Modę pokochałam już w szkole podstawowej. Pamiętam, jak lubiłam stroić się do szkoły, jak pieczołowicie dobierałam spinki do ubrań, kolory poszczególnych elementów stroju, wisiory i getry. W liceum to się jeszcze bardziej uwydatniło – większość koleżanek  kojarzyła mnie już tylko z modą, na 18-te urodziny dostałam nawet od znajomych  kartkę z życzeniami  zrobienia kariery w modzie. Marzyłam wtedy o pracy dla marki Chanel, którą kocham do dziś. Za namową rodziców skończyłam jednak w Lublinie  kierunek  ekonomia (mówili, że da mi przyzwoity zawód i pracę). Praktyki w banku okazały się wielką pomyłką. Po studiach przyjechałam do Warszawy, bo wiedziałam, że tu mam większe szanse i rozpoczęłam pracę w działach marketingu marek odzieżowych. Tam zobaczyłam pracę stylistów przy sesjach zdjęciowych. Pojawiło się wtedy zjawisko bloggerek modowych i personal shopper. Skończyłam więc kurs stylizacji ubioru i… od razu złapałam bakcyla! Od tego momentu wiedziałam, że chcę się tym zajmować. Nie od razu mi się to jednak udało. Najpierw pracowałam na etatach i to też było potrzebne, bo poznałam rynek,  narzędzia marketingowe, mechanizmy w firmach, a po kilku latach założyłam własną firmę. To była najlepsza decyzja w moim życiu zawodowym! Dziś już nie wyobrażam sobie pracy dla kogoś.

Co powinno się znaleźć w szafie każdej kobiety w 2017 roku?

Zawsze w trakcie indywidualnych zakupów czy na moich szkoleniach podkreślam, żeby nie kierować się przede wszystkim trendami w modzie. Trendy co roku się zmieniają. Jedne przychodzą, inne odchodzą. Klasyka zawsze będzie modna. W naszej szafie dwie-trzecie powinna zajmować właśnie klasyka, czyli ubrania dość proste, nieprzekombinowane, świetnie skrojone, dobre jakościowo. Aby je podkręcić, warto dokupić ciekawe dodatki i trochę rzeczy z aktualnych trendów.  Trzeba mieć w szafie dobrze skrojoną marynarkę w kolorze, dopasowaną jeansową kurtkę, skórzaną ramoneskę, sukienkę dobrze dobraną do sylwetki, świetnie skrojone jeansy, cygaretki, dobry płaszcz wełniany, cieliste i czarne czółenka, kozaki-sztyblety, klasyczną, skórzaną torbę. Ja kocham kolory, więc dość klasyczne ubrania kupuję właśnie w żywych kolorach i przez to mój strój staje się ciekawszy. Lubię też wyraziste dodatki.

Jeśli chodzi o trendy w 2017 roku, to korzystajmy z ostrożnie. Nie wydajemy fortuny na ekstrawaganckie fasony, które przeminą. Ubrania „trendowe” kupujmy w sieciówkach, bo tam mają przystępne ceny. Wybierajmy tylko te rzeczy, w których dobrze wygląda aktualna sylwetka. Mierzmy zawsze co najmniej dwa rozmiary.  Pomyślmy, czy rzecz która nam się podoba, da się połączyć z co najmniej trzema rzeczami z naszej szafy. Modne kolory wybierajmy tylko wtedy, jeśli nam w nich ładnie.

Mówi się, że dodatki potrafią odmienić każdą stylizację. Na jakie warto postawić w sezonie wiosna-lato 2017?

Dodatki rzeczywiście potrafią zmienić charakter danego stroju. Jeśli do białego t-shirta i jeansów dodamy rozbudowany  naszyjnik i ciekawą torbę, to będziemy wyglądały bardziej interesująco. Jeśli prostą sukienkę ożywimy pięknym, długim wisiorem typu V i szpilkami w kolorze, to też będziemy wyglądały inaczej. Uczę moje Klientki i kursantki, żeby wybierać dodatki, które podkreślą ich osobowość i które wyglądają na rzeczy dobrej jakości. Nie muszą dużo kosztować, ale niech nie wyglądają na tanie i słabej jakości. Podstawą każdej szafy jest według mnie długi wisior typu V, rozbudowany naszyjnik, dzienne kolczyki, co najmniej 3 torby o różnym przeznaczeniu, ładny zegarek, dobre szpilki: jedne cieliste, drugie w kolorze który lubimy, wygodne  baleriny, trampki, kozaki sztyblety, botki. Rozmiar dodatków jest wprost proporcjonalny do wielkości sylwetki, czyli kobiecie o rozmiarze 44 polecę dużą torbę, grubszy obcas w bucie, bardziej masywną biżuterię. I odwrotnie bardzo drobnej kobiecie o rozmiarze 34/36 odradzę grube paski, wielkie naszyjniki,  gigantyczne torby, niebotyczne koturny w butach.

Moda biznesowa ma swoje zasady, tzw. biznesowy dress code. O czym nie wolno zapominać ubierając się do pracy, na ważne biznesowe spotkani

Inny dress code ma pracownik w banku, a inny dyrektor kreatywny w agencji reklamowej czy stylistka ubioru. Ci ostatni powinni wręcz swoim strojem podkreślać kreatywność. Strój biznesowy zależy więc od rodzaju biznesu, jaki prowadzimy i od tego, jakiego rodzaju Klientów mamy. Na pewno warto  stosować się do ogólnych norm. Każdemu mężczyźnie doradzę, aby w swojej szafie posiadał typowo biznesowe fasony ubrań jak granatowy garnitur bez zbędnych ozdób, klasyczna biała i błękitna koszula, granatowy i bordowy krawat (gładki lub we wzory) oraz dobre skórzane, czarne pantofle i pasek do spodni. Nie zapominajmy o ładnym zegarku na skórzanej lub metalowej bransolecie, pochodzącym od marki zegarmistrzowskiej, a nie odzieżowej. Do tego na mniej oficjalne spotkania idealna będzie grantowa lub szara marynarka (ale nie ta od garnituru, tylko sprzedawana pojedynczo), beżowe / bordowe / szare spodnie  typu chino, brązowe pantofle i pasek. Na to Pan narzuci zimą piękny wełniany płaszcz, w ręku może trzymać męską, skórzaną torbę. Klasyka obroni się sama. Panie też powinny mieć w szafie dopasowany damski garnitur, koszule lub gładkie bluzki, spodnie cygaretki, spódnicę ołówkową, proste sukienki, czółenka na obcasie i piękną sztywną torbę.  Jeśli możemy sobie pozwolić na kolory, to inwestujmy w garderobę biznesową właśnie w kolorze.

Pamiętajmy, aby strój biznesowy był dostosowany do branży, w której pracujemy. Nie może być zbyt ekstrawagancki, ani odwracać uwagi rozmówcy od tego, co mamy do zaprezentowania.  Ubiór ma dodawać nam kilka punktów już na starcie.  Jeszcze zanim się odezwiemy, on mówi o nas i za nas bardzo dużo. Ma być naszym sprzymierzeńcem, dodawać pewności siebie. Jeżeli nie znamy osoby, z którą rozpoczynamy spotkanie, to lepiej zachować umiar. Unikajmy też słabych jakościowo, dzianinowych ubrań na spotkania biznesowe. Sztywne materiały lepiej się sprawdzą.

Największe modowe wpadki polskich bizneswomen?

Gdy prowadzę szkolenia z dress code dla pracowników firm, widzę wyraźnie, że szczególnie kobiety mają trudności z interpretacją tego, co biznesowe, a co już nie. Działy HR, które zgłaszają się do mnie z prośbą o pomoc, potwierdzają te obserwacje. Panie, szczególnie te młode, często noszą się w biurach zbyt kobieco, zakładają koronki, obcisłe i krótkie spódnice. Nie noszą rajstop. Albo noszą się zbyt sportowo, czyli zakładają sportowe bluzy i swetry, obuwie typu sneakersy /trampki, niebiznesowe fasony sukienek. Jest to problem tym większy, jeśli dotyczy działów, które powinny być wizytówką firmy: recepcja, dział obsługi klienta, dział sprzedaży, zarząd. Na konferencjach, na których prowadzę wykłady, widzę także, że Panie często ubierają się w ubrania zdecydowanie niebiznesowe. Zapominają, że inni ludzie najpierw na nie patrzą i natychmiast oceniają świadczone przez nie usługi na podstawie tego, jak się same prezentują. Jeśli ktoś prezentuje się dobrze, to przypiszemy mu podświadomie cechy osoby profesjonalnej, przygotowanej, godnej zaufania. Jeśli zaś prezentuje się niechlujnie albo nieadekwatnie do sytuacji, nasz mózg natychmiast zinterpretuje to jako sygnał, że ta osoba i usługi, które świadczy, są nieprofesjonalne.

_NIK6288_A-1

Czy można nauczyć się stylu?

Niektórzy z nas rodzą się z wyczuciem stylu i mają naturalną łatwość w komponowaniu stylowych zestawów ubrań, a często  przy okazji w stylowym urządzaniu wnętrz i  dekoracji stołu. Jeszcze  inni od dziecka mogli podpatrywać  stylową mamę czy babcię i w ten sposób ukształtować swój dobry gust i smak. Styl to według mnie coś więcej niż ładne zestawianie ubrań. To pewna forma estetyki, sposób postrzegania świata. Wierzę, że dobry styl można wypracować i się go nauczyć. W dzisiejszym świecie istnieje też  możliwość oddania się pod opiekę stylistce ubioru, która taki styl posiada. Ona wtedy wyszuka nam w sklepach stylowe zestawy i podpowie jak je nosić.

Klasa w modzie to … ?

Klasa to według mnie cecha, która rozciąga się nie tylko na modę, ale też na zachowanie i sposób bycia. Jest to cecha, którą bardzo lubię u innych. Klasa w modzie to dla mnie prostota w zestawianiu ze sobą rzeczy, nieprzeładowanie w ubiorze, to szyk i elegancja, z jaką nosi się ubrania. Klasą warto się kierować nie tylko wybierając kreacje na większe wyjścia, ale przede wszystkim w życiu codziennym. Mniej znaczy więcej. Prostota ponad ekstrawagancję. Strój stosowny do okazji. Długości pokazujące tyle ciała, ile możemy pokazać, a nie więcej.  Klasa to także uśmiech, słownictwo, postawa ciała, sposób komunikowania się z innymi ludźmi.

Wróćmy na chwilę do Twojej pracy. Jak wygląda dzień z życia topowej stylistki, która ubiera kobiety biznesu i gwiazdy?

Wstaję bardzo wcześnie. Między 5:30 a 8:00 rano pracuję przy komputerze. To dla mnie czas na przygotowywanie ofert, odpisywanie na maile, planowanie pracy, potwierdzanie spotkań. W ciągu dnia cały czas  jestem w ruchu, więc wczesny ranek to dla mnie jedyny moment na dłuższą pracę przy komputerze. Po zdrowym śniadaniu i prysznicu jestem gotowa do wyjścia. Mój dzień jest wypełniony przeglądami szaf i zakupami z Klientami (zarówno kobiety, jak i mężczyźni), spotkaniami lub prowadzeniem szkoleń. Kończy się mniej więcej o 18:00. W trakcie pracy robię sporo zdjęć (przydają się do promocji firmy), mój telefon to wirtualne biuro i centrum dowodzenia. Nauczyłam się tego, że im więcej mam zadań, tym lepiej muszę być zorganizowana. Przykładam do tego dużą wagę. Nie lubię mówić „nie mam czasu” – ja go znajdę zawsze, tylko jest to kwestia pory dnia i wcześniejszego zaplanowania. Wieczory to czas dla moich bliskich, o ile nie mam jakichś gal czy pokazów mody polskich projektantów, które uwielbiam oglądać. Kocham moją pracę. Dzięki niej czuję się szczęśliwa i spełniona, znacznie ubogaca ona moje życie. Pasję przekułam w sposób na życie – nie znam lepszego rozwiązaniaJ Każdego  mojego Klienta traktuję z wielkim szacunkiem, bez względu na to kim jest. Oni na mnie liczą, przychodzą do mnie po pomoc, wpuszczają do swojej prywatności, więc jestem powiernikiem, doradcą, przyjacielem.

Zawód stylisty stał się bardzo modny, co poradziłabyś dziewczynom, które chcą w nim pracować?

Rzeczywiście profesja stylisty ubioru czy osobistego stylisty stała się dziś bardzo popularna. W samej Warszawie są setki stylistek. Często wykonują inny zawód, a stylizują  przy okazji. Dziewczynom, które pytają mnie o radę, zawsze doradzam, żeby przede wszystkim bardzo wierzyły w siebie – mimo przeciwności, które się pojawiają. Warto zacząć od gruntownego przygotowania się merytorycznie: regularnego śledzenia trendów w modzie, zaprenumerowania prasy modowej, czytania książek o stylizacji ubioru. Zachęcam też do zrobienia kursu dla osobistych stylistek. Tam poznają tajniki tej pracy i częste wyzwania, które nas spotykają. Trzeba zadbać o promocję swoich usług w Internecie, spisać sobie jak zamierzam docierać do potencjalnych Klientów, kto jest moją grupą docelową, w czym chcę się specjalizować. W każdej branży mimo świetnego przygotowania największym wyzwaniem jest sprzedaż usług i pozyskiwanie Klientów. Rozkręcanie firmy wymaga czasu – wato sobie dać minimum rok, jednocześnie cały czas doskonaląc swój warsztat. Nie można się  poddawać.

Jak sądzisz, skąd się bierze tak powszechna rywalizacja w świecie mody, stylistów? Mówi się, że to właśnie w tej branży najwięcej jest świństw, podkładania kłód pod nogi, załatwiania wielu zleceń „po znajomości”, kopiowania…

Nigdy nie bałam się konkurencji ani rywalizacji. W dzisiejszych czasach są to powszechne zjawiska. Konkurencja może też być stymulująca: podpatrujmy co robi ciekawego i uczmy się od niej. Kopiować nigdy nie wolno, bo to zawsze obraca się przeciwko temu, kto kopiuje. Wierzę, że jeśli wkładam w moją pracę serce, jeśli zapewniam moim Klientom jak najlepszą jakość obsługi, jeśli wykonuję to co robię z pasją, jeśli cały czas inwestuję w swój rozwój, to moi Klienci to doceniają.  Wiele osób zaczyna działać w branży modowej, niewiele pozostaje po dwóch latach.  Zostają Ci, którzy mają na siebie pomysł,  znają się na tym co robią, zapewniają wysoką jakość obsługi, mądrze podchodzą do kosztów firmy i są przedsiębiorczy. Nigdy nie podkładajmy innym kłód pod nogi, nie mówmy źle o konkurencji – bo to do nas wróci. Więcej zyskamy, gdy będziemy traktować innych profesjonalnie, rzetelnie wykonywać powierzone nam zadania, okazywać ludziom pozytywne emocje. Ja zawsze na to stawiam i to procentuje. Nieważne, jakie opinie ma jakaś branża – skupiajmy się na tym, aby swoją postawą dawać dobry przykład.

Plany na przyszłość?

Mam wiele planów i marzeń. One mnie napędzają do działania. Przede wszystkim chcę coraz bardziej cieszyć się życiem.  Chcę pielęgnować moje pasje i rytuały, chcę się coraz lepiej odżywiać i ćwiczyć regularnie. Praca to nie wszystko, nawet jeśli się ją kocha. Żeby mieć siłę do pracy, trzeba o siebie dbać. Dziś żyjąc w pędzie trochę o tym zapominamy. W żuciu ważne jest, żeby żyć. Jeśli chodzi o moją pracę, to chcę sukcesywnie rozwijać firmę, stworzyć większy zespół. Mam plany wyjścia z usługami także poza granice Polski. Chcę dalej pomagać kobietom i mężczyznom wyglądać lepiej i czuć się ze sobą lepiej. Ich podziękowania jest to ten rodzaj zapłaty za pracę, który nie równa się z niczym innym. Dodaje mi energii i skrzydeł.

 

Rozmawiała: Ilona Adamska