Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Tak zwana sztuczna twórczość coraz popularniejsza. Wyzwaniem pozostają kwestie praw autorskich

Rosnąca popularność narzędzi AI spowodowała, że powstaje coraz więcej „dzieł sztuki”, będących wytworem działania algorytmów, które potrafią m.in. tworzyć muzykę dopasowaną do preferencji i nastroju, malować...
Strona głównaWywiadyJacek Poświata: Rynki i biznesy u progu niepewnej dekady

Jacek Poświata: Rynki i biznesy u progu niepewnej dekady

Automatyzacja i digitalizacja są zarówno koniecznością, jak i szansą dla firm – uważa Jacek Poświata, dyrektor zarządzający Bain & Company Poland/CEE. W wywiadzie dla magazynu „Law Business Quality” mówi o wyzwaniach jakie czekają przedsiębiorstwa w najbliższych latach.

 

 

Julia Jasińska: Bierze Pan udział w VIII edycji LSE Polish Economic Forum, zatytułowanej “The worrying 20s” (“U progu niepewnej dekady”). Czy mamy, Pana zdaniem, powody do obaw w nadchodzącej dekadzie?

Jacek Poświata: Na pewno czeka nas dekada sporych turbulencji. W naszym raporcie “Labour 2030: The Collision of Demographics, Automation and Inequality” (Praca 2030: Demografia, automatyzacja i nierówności społeczne) zwracamy uwagę, że wskaźniki makroekonomiczne takie jak tempo wzrostu gospodarczego, inflacja czy stopy procentowe będą podlegać fluktuacjom, a zmiany będą o wiele bardziej gwałtowne niż to czego doświadczaliśmy w ostatnich 60 latach. Jest to konsekwencją w dużej mierze trzech zjawisk: niekorzystnych trendów demograficznych, postępującej automatyzacji i, co już widać w wielu krajach, wzrostu nierówności społecznych. Natomiast daleki jestem od bycia pesymistą. Podobnie zresztą jak uczestnicy Forum, nie widzę powodów do nadmiernych obaw. Nowa dekada przynosi nowe wyzwania, z którymi będziemy musieli się zmierzyć. Trzeba być ich świadomym i przygotować się na działania.

Co to, Pana zdaniem, oznacza dla firm?

Firmy będą się dostosowywać do nowych warunków. I to się już dzieje. Przykładem może być  automatyzacja. Z jednej strony wymusza ją brak rąk do pracy, bo społeczeństwa się starzeją, a młodych osób na rynku pracy będzie brakować. Z drugiej strony, napędza ją spadek kosztów technologii. To powoduje, że coraz więcej firm decyduje się korzystać z robotów, czy sztucznej inteligencji, które z powodzeniem zastępują ludzi przy rutynowych zadaniach. Nawet w Chinach, które do tej pory rywalizowały tanią siłą roboczą, jeszcze w 2010 inwestycja w robota zwracała się po 5 latach, dzisiaj ten okres skrócił się do półtora roku.

Czyli automatyzacja jest nieunikniona?

Automatyzacja i digitalizacja jest i koniecznością i szansą dla firm. Teoretycznie duże korporacje są w uprzywilejowanej pozycji, ponieważ mają środki na finansowanie nowych rozwiązań technologicznych. Ale niekoniecznie muszą same je rozwijać w wewnętrznych działach R&D. Z powodzeniem mogą kupić je na rynku. I tu jest właśnie szansa dla mniejszych firm i startupów, które proponują innowacyjne rozwiązania. Wielu korporacjom bardziej opłaca się pozyskać wiedzę i kompetencje od mniejszych wyspecjalizowanych firm niż tworzyć ją samemu od podstaw.

Czy automatyzacja wiąże się z jakimś ryzykiem dla firm?

Firmy muszą liczyć się z tym, że konkurenci mogą automatyzować się i digitalizować szybciej, tym samy zwiększać swoją przewagę konkurencyjną. Warto uświadomić sobie, że poziom zaawansowania technologicznego jest coraz bardziej istotnym elementem wpływającym na wartość przedsiębiorstwa. Obserwujemy to w naszej pracy dla funduszy private equity, dla których jest to jeden z istotnych elementów decyzji inwestycyjnej.

Które branże odczują skutki automatyzacji silniej i czy spodziewa się Pan, że technologiczne zmiany dotrą do wszystkich sfer biznesu?

Na pewno automatyzacja przebiega szybko w produkcji przemysłowej. Przykładem branży, w której ten proces jest wyjątkowo dynamiczny jest przemysł motoryzacyjny. Ale nie tylko. Coraz częściej po automatyzację sięgają firmy zajmujące się handlem detalicznym. Również w branży finansowej coraz więcej zadań odbywa się bez udziału człowieka. Na przykład obsługa kredytów, w tym hipotecznych, to proces, który jest w dużym stopniu zautomatyzowany. Myślę, że w pierwszej kolejności firmy będą automatyzować stanowiska pracy o rutynowym charakterze zadań.

A czy automatyzacja nie stwarza nowych problemów? Z jednej strony, technologia pozwoli nam poradzić sobie z niżem demograficznym. Z drugiej strony, jednak zlikwiduje istotne miejsca pracy, szczególnie wśród osób o niższych kwalifikacjach.

Faktycznie istnieje ryzyko, że postęp automatyzacji może w dłuższym terminie doprowadzić do sytuacji, kiedy roboty będą zabierać nam pracę i przyczyniać się do wzrostu bezrobocia. W Bain & Co pokusiliśmy się o takie szacunki dla Stanów Zjednoczonych. Wynika z nich, że automatyzacją potencjalnie zagrożonych może być 20-25% miejsc pracy. Czy ten scenariusz się ziści? Myślę, że wiele zależy od tempa automatyzacji, od tego jak będziemy kształtować politykę edukacyjną i społeczną. Ja jestem raczej optymistą. Wierzę, że społeczeństwo ma tendencję do odbudowywania się, szukania rozwiązań i myślę, że poradzi sobie z tymi wyzwaniami.

W tych nowych warunkach, na jakie cechy będą zwracać uwagę pracodawcy?

Pracodawcy będą szukać pracowników elastycznych, mobilnych z dobrze rozwiniętą inteligencją emocjonalną i potrafiących myśleć kreatywnie. Tak samo liczyć się będą umiejętność pracy w zespole, rozwiązywania problemów i cechy przywódcze. W cenie będą również umiejętności wykorzystywania nowych technologii. Te cechy już teraz odgrywają znaczącą rolę przy rekrutacji. Jednak liczba firm, w których pracodawcy będą ich wymagali, będzie rosła. Warto jednak wspomnieć, że pracodawcy również będą musieli dostosować się do zmieniającego się charakteru pracy i oczekiwań pracowników.

Co, Pana zdaniem, mogą robić korporacje, żeby w dzisiejszym świecie rozwijać talenty i nie stracić ich na rzecz konkurencji?

Korporacje mają świadomość zmian na rynku pracy. Dlatego coraz więcej z nich inwestuje w podnoszenie kwalifikacji. W Bain & Company umożliwiamy naszym konsultantom kontynuację edukacji. Wysyłamy ich na studia MBA do najlepszych szkół biznesowych na świecie, na studia doktoranckie lub na externships (tymczasowy staż u klienta – przyp. red.). Przedsiębiorstwa produkcyjne coraz częściej współpracują z uczelniami, aby dostosować proces kształcenia do potrzeb rynku. W Polsce taką współpracę można zaobserwować pomiędzy firmami motoryzacyjnymi a politechnikami, a jej efektem są nowe kierunki takie jak automatyka, czy robotyka.