Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Idealna praca dla Ciebie, czyli jaka?

Praca zawodowa zajmuje nam co najmniej jedną trzecią dnia – dlatego tak ważne jest, by pracować w miejscu, gdzie czujemy się dobrze, prawda? Po...
Strona głównaWywiadyJacek Żurowski: Nadchodzi rewolucja 3D

Jacek Żurowski: Nadchodzi rewolucja 3D


Drukarki 3D stają się coraz popularniejsze. – Prognozy wskazują, że światowe dostawy tego typu urządzeń w 2016 roku wyniosą 5,6 mln, w tym 460 tys. nowo wyprodukowanych. W porównaniu z rokiem 2015 mamy do czynienia ze wzrostem przekraczającym 100%. Ten trend się utrzyma i szacuje się, że do 2020 roku liczba dostaw urządzeń drukujących z roku na rok będzie się podwajać – mówi w wywiadzie dla „Law Business Quality” Jacek Żurowski, prezes i dyrektor zarządzający HP Inc Polska. Jakich zmian na rynku możemy spodziewać się w najbliższym czasie? Jak popularyzacja tej technologii wpłynie na miejsca pracy, przemysł i nasze życie codzienne?

 

LBQ: Czaszka wydrukowana w 3D, która ratuje ludzkie życie versus broń z drukarki 3D, która je odbiera. Rozwój technologii to dla nas szansa czy zagrożenie?

Jacek Żurowski: Wszystko zależy od tego, kto będzie korzystał z tej technologii i jakie cele będą mu przyświecały. Weźmy na przykład rozwój energii jądrowej, która może mieć podobnie skrajne zastosowanie. Nie uciekniemy od tego typu rozważań moralnych. Rozwoju technologii nie da się zatrzymać. Można go stymulować, blokować, regulować, ale nauka idzie do przodu. Dzisiaj możemy dokonywać rzeczy, które do niedawna wykraczały poza ludzkie wyobrażenie. Proszę sobie wyobrazić, że już dziś naukowcy w USA pracują nad drukowaniem skóry z wykorzystaniem komórek macierzystych, nie wspominając o tym, że elementy drukowane metodą 3D są w niektórych obszarach medycyny niemal wszechobecne.

Druk 3D upowszechnia się w zawrotnym tempie, a zapotrzebowanie na drukarki przerosło wszelkie oczekiwania.

– Mniej więcej od 3 lat ta technologia przeżywa prawdziwy boom. Liczby mówią same za siebie. Prognozy z czerwcowego raportu firmy analitycznej Gartner wskazują, że światowe dostawy tego typu urządzeń w 2016 roku wyniosą 5,6 mln, w tym 460 tys. nowo wyprodukowanych. W porównaniu z rokiem 2015 mamy do czynienia ze wzrostem przekraczającym 100%. Ten trend się utrzyma i szacuje się, że do 2020 roku liczba dostaw urządzeń drukujących z roku na rok będzie się podwajać. W Stanach Zjednoczonych jedna trzecia firm, które działają w obszarze robotyki i automatyki precyzyjnej, już korzysta z drukarek 3D. Co więcej, około 10-11% dużych firm produkcyjnych deklaruje, że już w jakiejś części korzysta z tej innowacji. Jeśli wyjdziemy z naukowego założenia, że technologia upowszechnia się wtedy, gdy jest przekroczony próg 20%, to jesteśmy blisko sytuacji, w której druk 3D staje się konwencjonalny.

Jakich zmian na rynku możemy spodziewać się w najbliższym czasie?

– Rozpowszechniająca się technologia będzie potrzebowała specjalistów. Politechnika Warszawska w tym roku uruchamia nowy kierunek studiów w zakresie druku 3D i modelowania – to jest odpowiedź na dynamiczny wzrost tego rynku, ale również potrzebę kształcenia ekspertów posiadających ekspercką wiedzę w tym zakresie. Technologię druku 3D stosuje się obecnie w różnych sektorach przemysłowych, od awiacji, przez medycynę, po przemysł motoryzacyjny. Wkrótce nadejdzie rewolucja 3D, która zaleje kolejne obszary działalności i ta rewolucja będzie porównywalna z tym, co się działo z Internetem w latach 90. Nikt nie był wtedy w stanie przewidzieć, jak szybko się to rozwinie, jaki wpływ będzie miało na biznes, ale i jaki będzie wymiar społeczny tego zjawiska.

A będzie to droga rewolucja?

– Z wyjątkiem drukarek na użytek awiacji (bo ich części mają wyjątkowe gabaryty, długość urządzeń dochodzi nawet do 40 m), nie będą one kosztować tak dużo, by firmy nie mogły sobie na nie pozwolić. Oczywiście cena urządzeń będzie podyktowana rodzajem zastosowanej technologii, jak i rynkiem jako takim. Rewolucja w zakresie drukarek przemysłowych za chwilę dotknie nas wszystkich. Przez pewien czas będą to wyłącznie modele hybrydowe, bo ta zmiana wymaga przebudowania procesów biznesowych i logistycznych, ale z czasem druk 3D będzie tak naturalny i niezbędny, jak stał się Internet.

Jeśli ta rewolucja, którą porównał pan do Internetu, rozprzestrzeni się tak szybko jak sieć, to jakich zmian możemy spodziewać się w przemyśle? Czy możliwy jest scenariusz, że pracownicy fabryk będą zastępowani drukarkami 3D, które same są w stanie od podstaw stworzyć produkt?

– Każda rewolucja technologiczna wiąże się z ryzykiem, że robot zrobi coś lepiej, szybciej, taniej, ale kiedy popatrzymy na przemysł motoryzacyjny, to zobaczymy, że na świecie są już fabryki, w których roboty produkują nie tylko części, ale i całe samochody. Nie oznacza to jednak, że człowiek został wyeliminowany. Nadal miliony osób na całym świecie w tymże przemyśle motoryzacyjnym znajdują zatrudnienie. Roboty nigdy nie zastąpią człowieka, ale nie da się ukryć, że postęp technologiczny niesie ze sobą liczne zmiany zawodowe dla osób zatrudnionych w sektorze produkcji. Jeden zawód wygaśnie i będzie zastąpiony nowym, wymagającym innych umiejętności, wiedzy i kompetencji. Nie postrzegałbym tych nieuchronnych zmian w kategoriach zagrożeń, jak np. redukcja etatów, ale szans na przebranżowienie, zdobywanie nowych kompetencji, kształcenie specjalistów, a wraz z tym tworzenie biznesu towarzyszącego, jak biznes serwisowy i usługowy, w tym również nowych miejsc pracy.

Czyli stracą na tym najmniej wykwalifikowani pracownicy?

– Technologia wymusza rozwój edukacji i premiuje bardziej wykwalifikowanych pracowników. Dla porównania, przeciętny rolnik 20-30 lat temu nie musiał znać się na urządzeniach mechanicznych, bo wszystko było oparte na sile konia, pługu i prostych narzędzi. Dzisiaj tenże rolnik musi wiedzieć, jak się tę mechanikę obsługuje i korzysta z niej na co dzień. Co więcej, wraz ze zdobywaną wiedzą i rosnącą świadomością, te codzienne czynności wykonuje z większą przyjemnością i przekonaniem. Ta zasada dotyczy nas wszystkich: jeśli nie będziemy chcieli się rozwijać i uczyć, to z pewnością zostaniemy w tyle.

Mówimy o tym, że dzięki drukowi 3D biznes będzie się rozwijał, ale wyobrażam sobie też taki scenariusz, że część firm upada, bo technologia 3D pozwoli ludziom drukować sobie pewne elementy w domu. Z drugiej strony – firmy mogą nie nadążyć za tą rewolucją i wypaść z gry.

– Trudno przewidzieć, kiedy nastąpią te zmiany i ilu graczy zniknie albo będzie musiało zmienić swoje podejście do biznesu. Dobrym przykładem jest firma Kodak, która nie odnalazła się po przejściu z kliszy na cyfrowe zdjęcia. Musiała ogłosić bankructwo. To klasyczny przykład firmy, która nie zdążyła się przeorientować i fala zmian zalała ją jak tsunami. Takie sytuacje są nieuniknione, ale jeśli chodzi o technologię 3D, firmy są w stanie przestawić się na nią z procesu tradycyjnego w 2 lata pod warunkiem, że dobrze to przejście zaplanują. Każda firma, która w tym wyścigu się spóźni i nie będzie nadążać za zmianami technologicznymi, może słono za to zapłacić. Ale dotyczy to technologii i innowacji w ogóle, nie tylko druku 3D.

Jeśli chodzi o drukarki 3D do użytku domowego, uważam, że urządzenia te nie zaburzą sytuacji rynkowej. Klient indywidualny będzie ich potrzebował, żeby wydrukować sobie coś dla własnej potrzeby czy przyjemności. Prawdziwa rewolucja dotknie jednak przemysł.

Drukarki do użytku domowego nie będą miały dużego wpływu na nasze życie codzienne?

– One na pewno uczynią nasze życie przyjemniejszym i wygodniejszym, sprawią, że będziemy mogli nacieszyć się czy być dumnym z naszej kreatywności albo pochwalić się, że coś ciekawego udało nam się stworzyć. Taka domowa drukarka umożliwi szybki dostęp do czegoś, czego na gwałt potrzebujemy, np. korek do wanny, kubek i wiele innych. Może być to również forma kreatywnej rozrywki i zabawy, jaką dzisiaj są np. gry planszowe.

Co przeciętny posiadacz tego urządzenia będzie mógł sobie wydrukować, co ułatwi mu życie?

– To jest właśnie ciekawy aspekt, bo otwieramy się na wszystko. Potrzeby ludzkie są nieograniczone, inwencja ludzka jest nieograniczona. Zastosowanie jest tak szerokie, jak nasza wyobraźnia. Drukarki do użytku domowego będzie ograniczała wyłącznie jej wielkość i materiał, który do niej włożymy.

HP zamierza inwestować w drukarki do użytku domowego?

– Uważamy, że ta rewolucja 3D obejmie przede wszystkim przemysł, bo tam jest najbardziej niezbędna, i na tym się skupiamy. Nasza pierwsza drukarka HP Multi Jet Fusion jest przeznaczona do zastosowań przemysłowych. Ogromne zainteresowanie dostrzegamy w branży medycznej, farmaceutycznej, stomatologicznej, wśród designerów i projektantów. To urządzenie testujemy z firmą Nike i BMW. Przemysł motoryzacyjny jest potężny, a świadczy o tym przede wszystkim liczba podzespołów. Mamy próbki bazujące na miksowaniu włókien węglowych z tytanem. Auta są coraz lżejsze i coraz bardziej wytrzymałe. Tego postępu nie da się zatrzymać. Pozostaje tylko kwestia, kiedy zdecydują się na to kolejne firmy i jaki będzie koszt tego przedsięwzięcia.

Państwa drukarka jeszcze w tym roku wejdzie na rynek amerykański. Jest szansa, że wkrótce pojawi się też w polskich fabrykach?

– Planujemy wprowadzenie drukarek 3D do oferty na terenie Europy już wkrótce. Rynki zachodnioeuropejskie są dojrzałe biznesowo, a firmy zagraniczne są bardziej skłonne wymieniać technologie i dostosowywać się do nowości. Do Polski ta moda przyjdzie z Zachodu.

Ostatni raport EY na temat kondycji branży druku 3D na świecie pokazał, że ogromną barierą w wprowadzaniu na rynek drukarek jest brak kwalifikacji pracowników i niedostateczna ilość informacji na temat rozwijających się technologii. Czy HP ma zamiar edukować rynek?

– W HP trzymamy się żelaznej zasady, że przed wprowadzeniem każdego nowego rozwiązania prowadzimy warsztaty i szkolenia dla naszych klientów. Wiedza i świadomość to podstawa – nasi partnerzy muszą znać technologie i wiedzieć, jak z nich korzystać i jak oferować je z korzyścią dla klientów, z kolei klienci muszą być przekonani, że produkt, który nabywają, nie wprowadza dodatkowego ryzyka biznesowego, wręcz przeciwnie, stanowi szansę biznesową i niesie nowe możliwości. Zamierzamy też edukować rynek, informować te branże, które najbardziej interesują się drukiem 3D. Chcemy pokazywać jego zalety i pomagać w racjonalnym podejmowaniu decyzji o zmianie technologii. Ta rewolucja jest nieunikniona.

Rozmawia: Olivia Drost / LBQ