Jak zachować profesjonalizm i zimną krew, kiedy buzują w nas emocje? To niełatwe zadanie. Jednak nie niewykonalne. Istnieją pewne sposoby na poradzenie sobie ze stresem, który koniec końców pojawia się zawsze – nawet jeśli mamy pracę marzeń. O tym, jak czerpać satysfakcję z pracy mówi Julia Deja, manager rozwoju osobistego i właścicielka agencji PR Deja.Vu.
Na czym polega praca managera rozwoju osobistego?
To praca z ludźmi, która polega na szukaniu rozwiązań. Wygląda to mniej więcej tak: przychodzisz na konsultacje i opisujesz swój problem lub cel, który chcesz osiągnąć. Powiedzmy, że dążysz do lepszego stanowiska albo chcesz poprawić swoją sytuację naukową. Wtedy razem z managerem szukasz rozwiązań, które pomogą ci ten cel osiągnąć. Tak naprawdę problem polega na tym, że ludzie chcą podejmować nowe wyzwania, ale często brakuje im do tego motywacji. A motywację dostają właśnie podczas konsultacji. Potem krok po kroku opracowujemy plan, dzięki któremu dana osoba jest w stanie osiągnąć swój cel.
Jaki temat często przewija się podczas konsultacji?
Klienci często mówią o pracy. Bywa, że ciężko im oddzielić życie prywatne od zawodowego, a potem ma to przykre konsekwencje.
W jakim sensie?
Podam ci przykład. Wyobraź sobie, że przychodzisz do nowej pracy i od razu łapiesz tak z kimś kontakt – do tego stopnia, że można to nazwać przyjaźnią. Opowiadasz więc swojej przyjaciółce o rodzinie, mężu, o sprawach prywatnych. Potem z różnych powodów chcesz iść na zwolnienie lekarskie, ale okazuje się, że po powrocie z „L4” czeka na ciebie zwolnienie z pracy. Dlaczego? Dlatego, że „życzliwe” nam osoby powiedziały szefowi, że to zwolnienie nie jest spowodowane sytuacją zdrowotną, tylko czymś innym. Oczywiście nie namawiam nikogo do tego, żeby okłamywał swoich pracodawców, ale właśnie takie sytuacje się zdarzają. Najbardziej „przychylne” ci osoby, które same chcą coś osiągnąć w pracy, potrafią to zrobić twoim kosztem. Dlatego jak się przychodzi do pracy, to trzeba sprawy prywatne zostawić za drzwiami. Traktować współpracowników z szacunkiem, ale skupiać się na pracy, a nie na szukaniu przyjaźni. Przyjaciół polecam mieć poza pracą, to najbardziej bezpieczny grunt. Choć bardzo rzadko zdarza się, że przyjaźń w pracy jest szczerą relacją. Ale naprawę nie są to częste sytuacje.
A jak czerpać satysfakcję z samej pracy? Dla wielu osób pójście do biura to codzienna męka.
Podstawą jest robić to, co się lubi. Jeśli się do czegoś zmuszasz, to tylko odbiera ci energię. Choć są sytuacje, w których masz kredyt i przysłowiowy nóż na gardle i co by się nie działo, musisz iść właśnie do tej pracy, której nie znosisz. Wtedy trzeba się skupić na tym, żeby jednak polubić to, co się robi. Dopóki człowiek nie pokocha tego co robi, to będzie się nieprawdopodobnie męczył. Będzie sfrustrowany i zły, a pewnych emocji na dłuższą metę nie da się ukryć. To wpływa negatywnie na atmosferę pracy i nikomu nie służy. Jeśli się męczymy w danym zawodzie lub miejscu, to pamiętajmy, że zawsze można dążyć małymi krokami do wymarzonej pracy, celu.
Powiedziałaś, że emocje w pacy trzeba ukryć. Ale jak ukryć to, że czasem stres nas przerasta?
Najpierw należy nauczyć się pracy z oddechem. Podczas stresującej sytuacji polecam wyjść do toalety po to, żeby oddychać. Wdech i wydech – to brzmi banalnie, ale naprawdę pomaga w emocjach. Drugim sposobem jest zimna woda. Przepłukanie twarzy wodą też pomaga, tyle tylko, że potem trzeba dyskretnie zrobić nowy makijaż. I jeżeli jesteśmy już same w tej toalecie, to możemy pozwolić sobie na chwilę słabości: popłakać, jeśli tego potrzebujemy. To wszystko możemy zrobić za drzwiami kabiny, ale w gronie innych osób pamiętajmy o tym, żeby zachować profesjonalizm i zimną krew. Emocje nigdy nie działają in plus dla naszego wizerunku.
Z czym najczęściej nie radzimy sobie w pracy?
Największym problemem jest to, o czym już rozmawiałyśmy: mieszanie relacji prywatnych z zawodowymi. Rodzinna atmosfera w pracy brzmi dobrze, ale w praktyce nikomu na dobre nie wychodzi. Ludzie wiedzą o sobie więcej, niż powinni, więc mają możliwość blokować się nawzajem. I są tacy, którzy to wykorzystują. Trzeba na to uważać.
Pewnie często też przynosimy pracę do domu?
Tak, pracoholizm to choroba naszych czasów. To toksyczne, bo wtedy równowaga jest zachwiana. Musimy dbać o to, żeby po pracy mieć czas dla siebie i rodziny – a nie na kolejne zadania z pracy. I na tym polega moja praca: na pilnowaniu tego, żeby każdy dbał o swoją własną równowagę.