Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Zdjęcie karty kredytowej w mediach społecznościowych Ryzyko kradzieży tożsamości i naruszenie prywatności

W dobie powszechnej cyfryzacji i dominacji mediów społecznościowych, wiele osób chętnie dzieli się szczegółami ze swojego codziennego życia. Platformy takie jak Facebook, Instagram czy...
Strona głównaRozmaitościJak sport wpływa na gospodarkę i dlaczego potrzebuje start-upów? Branża musi współpracować...

Jak sport wpływa na gospodarkę i dlaczego potrzebuje start-upów? Branża musi współpracować z nowymi technologiami

Lockdown nie oszczędził branży sportowej. Oprócz aktywności fizycznej także sektor eventów oraz rozgrywek na żywo znacząco ucierpiał ze względu na zamknięcie stadionów, trybun czy zawieszenie zapowiadanych imprez. Jak w rzeczywistości covidowej odnajduje się sam kibic oraz jakie trendy czekają na fanów w postpandemicznych realiach? W tych kategoriach z odsieczą przychodzą krajowe start-upy.

 

 

Wciąż silna branża?

Aby wyjaśnić zjawisko ścisłej symbiozy między kibicami a branżą sportową należy spojrzeć na konkretne liczby i wpływ sektora na gospodarkę. Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego, globalną wartość rynku za rok 2018 szacowano na 488,5 mld dolarów. Dla porównania, prognozy na rok 2022 mówią już o 614,1 mld, czyli skoku na poziomie 125,6 mld dolarów. Udział polskiej branży? Dokładnie 3 lata temu analitycy podawali, że sport nad Wisłą przyczynił się do wygenerowania 9,63 mld złotych udziału, co stanowi blisko 2 proc. światowego rynku. Niewiele? Jak na wciąż rozwijającą się świadomość Polaków dotyczącą rozgrywek i aktywności fizycznej, taki wynik może być całkiem zadowalający. Dobrym przykładem jest, chociażby rynek zatrudnienia. W skali kraju branża dała pracę blisko 109 tys. osób, na których pracodawcy przeznaczyli 2,98 mld zł.

Oprócz aspektu ekonomicznego Polacy darzą rynek sportowy dużym zaufaniem ze względu na dynamiczną kulturę śledzenia rozgrywek. O ile sama aktywność fizyczna Polaków pozostawia wiele do życzenia (PIE szacuje, iż od 2004 roku współczynnik czynnego uczestnictwa w życiu sportowym spadł o 10 pkt proc.), to samo wsparcie sektora nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Według raportu ARC Rynek i Opinia jedynie 16 proc. ankietowanych zadeklarowało, że w żadnym stopniu nie śledzi spotkań ligowych, czy turniejów. Ponadto, odcinających się od sportowej rywalizacji obywateli jest coraz mniej. W roku 2015 podobne badania wykazały nieco większy odsetek branżowych laików na poziomie 23 proc. Jakie jednak zmiany muszą nastąpić, aby sektor utrzymał się w obliczu koronawirusa?

Sport ramię w ramię z technologią

Jeszcze przed pandemią koronawirusa analitycy prognozowali, że rynek sportowy musi bardziej personalizować swoje usługi względem kibiców. W 2019 roku Polski Instytut Ekonomiczny twierdził, że fani potrzebują rozbudowanego systemu informowania o rozgrywkach, a także uniezależnienia się od relacji telewizyjnych. Propozycją badaczy były inwestycje m.in. w technologie wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, a także moduły big date, które pozwoliłyby na większą personalizację doświadczeń. Był to także sygnał dla reklamodawców oraz… debiutujących start-upów.

— Branża sportowa jest na tyle specyficzną niszą, że pomimo dużego rozmachu, chociażby w segmencie organizowania wydarzeń, nie będzie to główna oś utrzymania całego sektora. Taki trend potwierdzają sprawozdania Statista, które prognozują, iż po pandemii poziom przychodów z eventów spadnie poniżej średniej z roku 2019, 2018 i 2017. W obliczu takiego załamania branża musi znaleźć rozwiązanie ramię w ramię ze spółkami technologicznymi, a w szczególności z segmentem ambitnych debiutantów — komentuje Mateusz Zimnowodzki, Co-owner i Prezes Zarządu NOINN.

Aplikacje przyszłością rozgrywek

Prognozy zapowiadane 2 lata temu przez Polski Instytut Ekonomiczny realizują już teraz krajowe start-upy. Potencjał trendu na personalizację rozgrywek wykorzystali m.in. twórcy aplikacji NOINN, którzy zdecydowali się na stworzenie specjalnego narzędzia do wspólnego obstawiania wyników spotkań w gronie znajomych. Nie tylko tzw. typing wśród grupy przyjaciół jest zjawiskiem napędzającym branżę sportową. Projekt Piotra Lewickiego, Mateusza Zimnowodzkiego i Bartłomieja Szczepańskiego wpisuje się również w falę zainteresowania bukmacherką online, która w skali globalnej do roku 2022 ma wygenerować 287 mld dolarów z samych zakładów internetowych. W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, że NOINN jest aplikacją darmową i raczej nastawioną na współpracę z reklamodawcami oraz integrację środowiska kibiców, aniżeli rozwój hazardu online. Już takie podejście powinno zainteresować potencjalnych inwestorów, ponieważ start-up z jednej strony wykorzystuje bardzo wyraźnie zarysowane trendy rynkowe, a z drugiej — interpretuje je w sposób etyczny i prokonsumencki.

— Zakładając spółkę, nie myśleliśmy o scenariuszu powszechnej izolacji. Rzeczywiście lockdown był momentem, w którym użytkownicy korzystali z NOINN w sposób bardzo aktywny, z rzeczywistym przełożeniem na aspekt integrujący. Pamiętajmy jednak, że już teraz federacje zapowiadają powrót największych imprez, takich jak Copa America, Euro 2021, czy letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio, więc i w tej kategorii aplikacja będzie narzędziem, które zagospodaruje niewykorzystany jeszcze potencjał branży. Rynek usług sportowych musi postawić na współpracę z nowymi technologiami, ponieważ jest to jedyna droga dotarcia do dzisiejszego kibica — podkreśla Bartłomiej Szczepański, założyciel i Dyrektor Operacyjny NOINN.

Branża sportowa jest gałęzią gospodarki, która w sposób bardzo uniwersalny zaskarbia sobie uwagę potencjalnych klientów. Z jednej strony obserwujemy wyraźny wpływ sektora na rynek pracy, z drugiej nisza gwarantuje rozwój eventów i promocję poszczególnych lokacji, a z trzeciej — nadal wzbudza duże emocje wśród samych zainteresowanych. Jeśli przedstawiciele świata sportu chcą pozostać na fali, powinni bardzo mocno zastanowić się nad inwestycjami w technologie towarzyszące. Początkowe fazy lockdownu już zakrawały na żółtą kartkę dla całej branży — w tym jednak rola sektora publicznego, żeby rynkowy sędzia nie wyjął kolejnej.