Jan Krzysztof Bielecki: Namawiam młodych, żeby nie bali się wyzwań

– Rynek brytyjski jest bardzo konkurencyjny, tradycyjny i ma swoje sieci towarzyskie. W Polsce łatwiej można się przebić – uważa  premier Jan Krzysztof Bielecki. W wywiadzie dla “Law Business Quality”, który odbył się podczas konferencji UCL Leaders w Londynie, były premier RP i przewodniczący rady partnerów EY mówi o niestabilności politycznej w Polsce i o tym, jak zatrzymać drenaż mózgów.

 

Olivia Drost: Na ile zdaniem pana premiera wizerunek Polski w zagranicznych mediach w ostatnim czasie jest przerysowywany?

Premier Jan Krzysztof Bielecki: Do niedawna Polska miała świetny wizerunek, czasami nawet może odnoszono się do nas z przesadnym zachwytem.  Teraz przeżywamy wstrząsy wizerunkowe, spowodowane różnymi czynnikami, między innymi zmianami w sądownictwie, czy ostatnio ustawą o IPN. Te kwestie  budzą kontrowersje w kraju i wśród naszych partnerów i są szeroko opisywane przez think-tanki i media zagraniczne, w tonie raczej krytycznym.  Nie da się ukryć, że nam to nie pomaga. Wizerunek ma wpływ na gospodarkę i biznes.

Czy niestabilność polityczna, na którą tak często w kontekście Polski zwracana jest uwaga, to realny problem?

Nie chodzi może tyle o niestabilność polityczną, tylko niepewność co do reguł gry. Dwa kluczowe pojęcia dla biznesu to ryzyko i niepewność. Dzięki nowym technologiom współcześnie możemy budować modele predykcyjne, które określą np. przewidywane zmiany cen, popytu czy podaży. W ten sposób biznes radzi sobie z ryzykiem. Natomiast niestabilność, o którą pani pyta, jest związana z niepewnością co do obowiązujących zasad.

To trochę tak jak z przechodzeniem przez ulicę na światłach. Znamy zasady. Światła zmieniają się mniej więcej co 20 sekund. Na zielonym możesz iść, na czerwonym czekasz. Ryzyko to moment, w którym wchodzisz na jezdnię na czerwonym świetle. Robisz to świadomie, przeanalizowałaś wcześniej sytuację na drodze, ale wiesz, że w każdej chwili może wyjechać zza rogu samochód. Niepewność jest wtedy, gdy  ktoś zaczyna bawić się mechanizmem sterującym sygnalizację. Zmienia światła jak i kiedy chce, więc boisz się w ogóle wejść na jezdnię. Tak jest teraz w Polsce.

Jak pan ocenia polską dyplomację za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości?

Polska dyplomacja przeszła znaczące zmiany od 2015 roku. Ostatnia rekonstrukcja rządu była uzasadniana potrzebą większej skuteczności w polityce międzynarodowej i lepszego tłumaczenia polskich racji.

To dobra zmiana?

Stawianie akcentu na dbanie o pozycję Polski jest dobrym celem ale ważne jest jak to wychodzi w praktyce. Polska przez lata budowała korzystne sojusze a dziś wygląda na to że lista sojuszników robi się krótka. Skuteczności i reputacji nie służą ostre zwroty akcji.  Zapraszamy Komisję Wenecką do oceny naszych ustaw sądowych, a potem całkowicie negujemy jej ustalenia. Z Komisją Europejską  jesteśmy w sporze, a przecież  to nasz największy sojusznik w Europie. Niby nasz głos się bardziej liczy, a potem przegrywamy 27:1. W trosce o dumę i tożsamość narodową otwieramy nowe konflikty. Mam nadzieję, że ta postawa zaczyna się zmieniać.

Nasz główny partner gospodarczy to Niemcy. Jak to, że mamy oziębłe relacje polityczne z Niemcami, wpływa na gospodarkę i biznes?

Znaczenia współpracy gospodarczej z Niemcami nie można przecenić, to nasza główna siła napędowa. Dla polskiej gospodarki osią podstawową jest nie konsumpcja wewnętrzna, ale popyt zewnętrzny. Najważniejszym współpracownikiem zewnętrznym jest Unia Europejska, a najbardziej istotnym graczem są właśnie Niemcy.

W Niemczech widać dużą wolę kontynuowania dobrych stosunków z Polską, bo niezależnie od różnych wystąpień z polskiej strony, Niemcy starają się być wstrzemięźliwi w swoich decyzjach. Przez 25 lat Polska stała się szalenie istotnym partnerem, uzupełnieniem gospodarki niemieckiej, co w hierarchii partnerów, moim zdaniem, stawia nas wyżej niż Rosję.

Podczas dzisiejszego wystąpienia na konferencji UCL Leaders: Poland in a Global World mówił pan o drenażu mózgów. Jak istotny, pana zdaniem, to problem dla Polski?

Drenażu mózgów boję się najbardziej, bo świat przyszłości będzie rywalizował na podstawie pomysłów młodych talentów. Sektor usług biznesowych w Polsce zatrudnia obecnie więcej osób niż górnictwo czy motoryzacja. W tych sektorach Polacy początkowo wykonywali tylko podstawowe prace, dotyczące obszarów łatwych do outsourcingu, np. usługi finansowo-księgowe. Natomiast obecnie powstaje w Polsce coraz więcej centrów, w których Polacy zatrudniani są na najwyższe stanowiska  lub wymagające specjalistycznej wiedzy, np. do modelowania w zakresie zarządzania ryzykiem w sektorze bankowym.

Budowanie takich centrów i zatrudnianie w nich Polaków powoduje, że tych najlepszych coraz częściej firmy zachodnie ściągają  do centrali. Walkę o talenty polskie firmy lub oddziały  przegrywają ze względu na niższe wynagrodzenia i mniejsze możliwości awansu niż w zagranicznych centralach. Dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby wyławiać i dawać super możliwości naszym talentom w firmach krajowych.

Kto powinien wziąć udział w walce o zatrzymanie młodych talentów w Polsce?

Dostrzegam tu rolę rządu, który może, na przykład, oferować tzw. pierwsze zlecenia. Dolina Krzemowa mogła się rozwinąć, bo miała zamówienia wojskowe. W Polsce minister mógłby, na przykład, od nas dwojga, zamówić ciekawy model na robienie wywiadów i wykorzystać nasz innowacyjny pomysł jako uniwersalne rozwiązanie do innych projektów. Rząd powinien być czynnikiem zachęcającym polskie talenty, a to oznacza zarówno konkretne działania poprzez politykę przemysłową czy rozwojową ale także tworzenie w Polsce atrakcyjnej atmosfery dla ludzi o szerokich horyzontach.

Brexit pomoże zatrzymać drenaż mózgów?

Na pewno utrudni wielu Polakom wyjazd do Wielkiej Brytanii, ale nie łudźmy się – dla najlepszych talentów znajdzie się miejsce. Jeśli chodzi o zakładanie firm, to nie sądzę, by były jakieś różnice, ponieważ Brytyjczykom zależy na tym, żeby tutaj powstawały nowe biznesy. Oczywiście, może założenie firmy cateringowej nie będzie tak proste.

Czy ostatecznie Polska może w jakikolwiek sposób zyskać na Brexicie?

Nie, Polska straci. Straci w sensie geopolitycznym, bo Wielka Brytania to nasz sojusznik, który ma podobne podejście do gospodarki, podobną politykę zagraniczną. To kraj, który nasi rodacy darzą ogromną sympatią i chętnie tutaj emigrują, ponieważ język angielski, szczególnie dla młodego pokolenia, nie stanowi już bariery. Bilans gospodarczy też nie będzie korzystny. Na rynku brytyjskim mamy ogromną nadwyżkę eksportu nad importem. Utrata takiego partnera to strata dla Polski, a dla Unii Europejskiej i Europy – poważny problem.

Co pan myśli, gdy słyszy o Polexicie?

Pomysł Polexitu może zrodzić się jedynie w głowach młodych nacjonalistów, którzy są oderwani od rzeczywistości. Pokolenie, które obecnie jest u władzy, nie bierze tego pod uwagę, bo wszyscy znamy doświadczenie osamotnienia, izolacji Polski. Wyciągnęliśmy wnioski z historii, począwszy od rozbiorów, i rozumiemy, jaką katastrofą dla naszego kraju byłaby izolacja Polski w środku Europy.

Młodzi Polacy, studenci najlepszych brytyjskich uniwersytetów, do których przemawiał dziś pan Premier podczas konferencji UCL Leaders, mają do czego wracać?

Coraz więcej firm, szczególnie z sektora finansowego, ściąga talenty z Wielkiej Brytanii do Polski. Jest dużo możliwości dla młodych ludzi, rynek jest otwarty, zlecenia są coraz ciekawsze, a zarobki coraz wyższe.

Jednak wciąż nieporównywalne do zarobków i możliwości rozwoju w podobnych firmach w Wielkiej Brytanii. Dziwi pana, że młodzi tak bardzo chcą wracać?

Nie dziwi. W 1996 roku zakładałem z ogromnymi trudnościami pierwszy polonijny klub w Londynie, który miał być miejscem wymiany doświadczeń. Polacy nie chcieli się wtedy integrować, bo uważali, że są graczami na rynku międzynarodowym i polskość do niczego nie jest im potrzebna. Teraz, po 20 latach, sytuacja jest zupełnie inna. Polonia jest zintegrowana, działa prężnie.

Poza tym, niestety, nie znam ani jednego Polaka, który zrobił w Londynie spektakularną karierę. Natomiast znam wielu Polaków, którzy zdobyli cenne doświadczenie w Wielkiej Brytanii, wrócili do ojczyzny i odnieśli sukces. Rynek brytyjski jest bardzo konkurencyjny, tradycyjny i ma swoje sieci towarzyskie. W Polsce dużo łatwiej można się przebić.

Co mówi pan młodym ludziom, gdy proszą o rady zawodowe?

Namawiam młodych ludzi, żeby nie bali się stanąć przed wielkimi wyzwaniami.

Rozmawiała: Olivia Drost

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności