Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

TSUE wyda kluczowy wyrok w sprawie sankcji kredytu darmowego

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej już 13 lutego 2025 roku ogłosi wyrok w sprawie C-472/23 dotyczącej sankcji kredytu darmowego. Będzie to pierwszy wyrok TSUE w...
Strona głównaRozmaitościJaponia mówi "nie" kontraktom na kryptowaluty

Japonia mówi „nie” kontraktom na kryptowaluty

Japoński regulator finansowy nie zgodzi się na wprowadzenie instrumentów pochodnych opartych o kontrakty terminowe. Będzie to kolejny cios dla kryptowalut, które nie są w stanie wybić się ze spadkowego trendu obserwowanego przez cały 2018 r. – pisze Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.

 

 

Wg doniesień agencji informacyjnej Bloomberg, Financial Services Agency (FSA), czyli nadzorca finansowy w Japonii, nie zezwoli na wprowadzenie do obrotu instrumentów pochodnych, takich jak np. kontrakty terminowe czy opcje. Instrumenty te są notowane już od końcówki 2017 r. na giełdach m.in. w USA. Japonia to jednak jeden z największych na świecie rynków kryptowalut i ruch ten może być kolejnym czynnikiem, który uniemożliwi odreagowanie istotnych spadków cenowych, jakie kryptowaluty poniosły w 2018 r.

Rabunek na 500 mln dolarów – Japonia pamięta

Zapowiadana przez Bloomberg decyzja FSA to pokłosie ubiegłorocznego ataku hakerskiego na japońską giełdę Coincheck, z której w ub.r. skradziono 500 mln dolarów. FSA wprowadziło po tym więcej regulacji dotyczących większości ICO (ofert publicznych z wykorzystaniem kryptowalut), które teraz wpadają w zakres praw dotyczących instrumentów finansowych, a także ograniczyło dźwignię finansową, jaką giełdy mogą oferować.

Światełkiem w tunelu może być fakt, że FSA traktuje fundusze ETF inaczej od wspomnianych instrumentów pochodnych, oceniając, że uruchomienie tych drugich mogłoby przyczynić się do wzrostu spekulacji cenowej. ETF-y charakteryzują się m.in. tym, że śledzą ceny wchodzących w ich skład aktywów, którymi mogłyby być np. kryptowaluty. Produkty te pozostają jednak praktycznie nieuchwytne dla rynku kryptowalut, a próby ich wprowadzenia w USA czy w UE zakończyły się niepowodzeniem.

Wielkie instytucje czekają i obserwują

Ich wprowadzenie w USA, UE czy Japonii mogłoby zwiększyć zainteresowanie dużych inwestorów instytucjonalnych, którzy angażują się w temat kryptowalut w bardzo niewielkim stopniu. Przyjmują oni postawę podobną do stosowanej przez wiele banków centralnych odnośnie do stóp procentowych, czyli „wait and see” („czekaj i obserwuj”).

Problem leży jednak w tym, że rynek kryptowalut także czeka na zwiększenie zainteresowania ze strony wspomnianych instytucji. W takich warunkach ciężko, aby oczekiwania obu stron mogły zostać zaspokojone, co zresztą jasno pokazuje spirala cenowa w dół, jaką obserwujemy od roku. Początek 2019 r. wskazuje, że w pierwszym kwartale ten negatywny trend będzie kontynuowany, po drodze notując tylko relatywnie niewielkie (choć procentowo znaczne) odreagowania wartości. Perspektywa fundamentalnych zmian na rynku kryptowalut jest w najbliższych miesiącach niewielka.

Wprowadzenie ETF-ów w Japonii mogłoby być wyczekiwanym przez wielu uczestników rynku pozytywnym sygnałem, ale trzeba patrzeć realistycznie. Sztuka ta nie udała się, pomimo wielokrotnych prób, w USA, a Japończycy dostali duży bodziec (w postaci skradzionych 500 mln dol.), by być nader ostrożnym w swoich dalszych poczynaniach dotyczących kryptowalut. Japońskie ETF-y należy raczej rozpatrywać w sferze marzenia, z nikłymi szansami na jego ziszczenie.