lederboard

Joanna Pokrzyk: Każda z nas ma inne potrzeby samorealizacji

– Polecenia i rekomendacje są zdecydowanie najlepszą i najskuteczniejszą metodą pozyskiwania klientów, jednak równie dużą rolę odgrywają social media. Wielu partnerów biznesowych pozyskaliśmy również dzięki imprezom tematycznym, tj. targi, konferencje itp. – mówi w rozmowie z Law Business Quality Joanna Pokrzyk, dyrektor ds. marketingu w firmie dietering.com.

 

Ilona Adamska: Należy Pani do grona najlepszych marketingowców w Polsce, jeśli chodzi o branżę związaną ze zdrowym odżywianiem. Czy ma Pani jakieś nawyki, które pozwalają Pani na lepszą organizację pracy i bycie bardziej efektywną?

Joanna Pokrzyk: Nigdy nie myślałam o sobie jako o najlepszym marketingowcu. Przede wszystkim praca jest moją pasją. Lubię to, co robię. Organizacja pracy jest podstawą każdej działalności. Jestem zwolennikiem robienia „listy zadań”. Każdy dzień kończę, przeglądając plan na kolejny.

Mówi się, że polecenia i rekomendacje są najlepszą metodą pozyskiwania klientów. Ale być może ma Pani jeszcze inne skuteczne sposoby zdobywania nowych zleceń, nowych partnerów biznesowych, klientów, tak żeby nie tkwić miesiącami w martwym punkcie. Konkurencja bowiem nie śpi. 

Polecenia i rekomendacje są zdecydowanie najlepszą i najskuteczniejszą metodą pozyskiwania klientów, jednak równie dużą rolę odgrywają social media. Wielu partnerów biznesowych pozyskaliśmy również dzięki imprezom tematycznym, tj. targi, konferencje itp.

Z jakimi wyzwaniami spotyka się Pani na co dzień w swojej pracy? Czy jest coś, co szczególnie „kręci Panią” w marketingu?

Działania marketingowo-reklamowe firmy to tylko część zakresu działalności firmy, którą zajmuję się. Mam również pod sobą przedstawicieli handlowych, którzy zajmują się sprzedażą suplementów diety. Największym wyzwaniem jest praca z ludźmi i nawiązywanie pozytywnych relacji na każdym szczeblu. Nie bez powodu mówi się, że to właśnie praca z ludźmi należy do najcięższych. Każdy ma swoje doświadczenia, nawyki… Czasem ukierunkować taką osobę jest niezwykle trudno. Wiele rzeczy „kręci” mnie w marketingu, ale najbardziej fakt, że dzięki takiej pracy wciąż mogę poznawać ciekawe osobowości, nie przepadam za monotonią, nie mogłabym pracować w biurze 8 godzin, wychodzić z pracy, i tak codziennie. W pracy marketingowca prowadzę działania niemal w całej Polsce, każdego dnia spotykam się z nowymi wyzwaniami. To jest praca, która wymaga dużej samodyscypliny oraz nastawienia na uczenie się ciągle czegoś nowego.

Coraz częściej mówi się o tzw. kobiecym stylu zarządzania. Wyróżniają go m.in. partnerskie relacje z podwładnymi, nastawienie na kompromis i mediacje oraz wysoka inteligencja emocjonalna. Czy Pani również zauważa różnice między kobietami a mężczyznami jeśli chodzi o prowadzenie biznesu?

Kiedyś, kiedy pozycja kobiety w biznesie raczkowała, różnice były bardzo widoczne. Wiązało się to z tym, iż rzadko zdarzało się, aby kobiecie powierzano stanowiska kierownicze. Utarł się stereotyp kobiety matki Polki – wychowującej dzieci, zajmującej się domem. Czasem kobiety pracowały… Na szczęście to wszystko zmieniło się, kobiety dążą zawodowo do samorealizacji. Teraz kobiety również prowadzą biznesy twardą ręką, różnice w tym zakresie zacierają się. Kiedy zaczynałam kilka lat temu swoją karierę zawodową, wolałam jako partnerów biznesowych mężczyzn, dlatego że zdecydowanie szybciej można było wypracować kompromis. Teraz zarówno kobiety, jak i mężczyźni świetnie odnajdują się w prowadzeniu biznesów, pełnieniu funkcji kierowniczych, zarządzających.

Wiele kobiet ma problem z mówieniem o sobie dobrze, z docenianiem swoich umiejętności. Jak Pani myśli, dlaczego? 

Ja nie mam z tym problemu. Cieszę się z małych i dużych sukcesów, jakie osiągam. Na pewno po części to kwestia środowiska, w którym wychowujemy się. Dzieci, które są chwalone za swoje osiągnięcia, chętniej o nich mówią, poza tym w Polsce mentalność ludzi nie dojrzała jeszcze do chwalenia siebie. Nie bez powodu utarła się odpowiedź na pytanie, „co słychać” – „stara bieda”. Raczej przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że ludzie bardziej skupiają się na negatywach niż na pozytywnych aspektach, część kobiet może po prostu obawiać się, że mówiąc o sobie dobrze, zostanie źle odebrana.

Sporo kobiet pokazuje w wywiadach własną firmę jako jedyną drogę do spełnionego życia, zapominając, że spełnienie może też dawać praca na etacie, hobby, działalność społeczna czy życie rodzinne. Pani nie prowadzi własnej firmy, a mimo to kocha to, co robi i czuje się zawodowo szczęśliwa…

Każda z nas ma inne potrzeby samorealizacji. Wiele kobiet znajduje spełnienie w domu, wychowując dzieci, skupiając się tylko (albo aż) na potrzebach rodziny. Ja wybrałam inną drogę. Moja praca jest moją pasją. Mam samodzielne stanowisko, odpowiadam za działania marketingowe i reklamowe oraz odpowiadam za zespół przedstawicieli handlowych.

Jak nie dać się wpędzić w nerwicę sukcesu, której podłożem jest perfekcjonizm?

Przede wszystkim trzeba być sobą w każdej sytuacji, znaleźć czas dla siebie, dać sobie chwilę wytchnienia. Każdy z nas jest inny – droga zawodowa każdego z nas jest zupełnie inna, nie próbujmy na siłę stać się kimś, kogo być może w jakiś sposób podziwiamy, ale kto podąża w kierunku zupełnie innym niż my.

Jest Pani mamą uroczej Zosi. Ciężko jest godzić obowiązki zawodowe z byciem matką, żoną?

Jestem mamą nie tylko uroczej 2-letniej Zosi, ale też równie uroczej 4-letniej Lenki. Godzenie życia rodzinnego z zawodowym wymaga świetnej organizacji pracy. Nie jest to łatwe, staram się poświęcać dzieciom tyle czasu, ile potrzebują. Nie chciałabym kiedyś usłyszeć od dzieci: „mamo, nie miałaś dla nas czasu, mamo nie było cię…”, dlatego oprócz aktywności zawodowej równie aktywnie uczestniczę w życiu córek. To jest bardzo ważne – czas szybko mija i nie chcę przegapić najważniejszych chwil w życiu dzieci. Czasem doba wydaje mi się za krótka, ale wypracowałam „złoty środek” między życiem zawodowym a rodzinnym.

Żyjemy pospiesznie i w szalonym tempie. Nie mamy czasu na spokój, ciszę i kontemplację. Jak w tym całym wyścigu szczurów nie zapomnieć o tym, co najważniejsze: rodzinie, bliskich, przyjaciołach? Jak udaje się Pani odnaleźć harmonię pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym?

Świat wymusza na nas ten pęd. Nowe technologie, social media, gdzie wciąż obserwujemy znajomych, którzy chwalą się swoim barwnym życiem, nowymi partnerami, nowymi samochodami, wyjazdami itp. Chcemy w jakiś sposób im dorównać, więc zatracamy samych siebie, zapominając o tym, co najważniejsze: czyli rodzina i przyjaciele. Całkiem niedawno jeden z kontrahentów powiedział, że mam szczególny dar do budowania biznesu na relacjach, czego nie spotyka się w obecnych czasach. To prawda… Relacje od zawsze były dla mnie ważne, dlatego mam wspaniałą rodzinę i cudownych przyjaciół, dla których zawsze znajduję czas i mogę na nich liczyć. To oni motywują mnie do tego, aby być coraz lepszą w tym, co robię i w rozwijaniu pasji.

Trzy „złote rady” dla osób, które chcą rozwijać się i odnosić sukcesy w marketingu? 

Bądź sobą i nigdy nie rób czegoś, do czego nie jesteś w 100% przekonana. Bądź konsekwentna w swoich działaniach, na sukces czasem trzeba zaczekać. Znajdź czas na relaks – to jest bardzo ważne, aby czasem mieć chwilę na spojrzenie z perspektywy.

Rozmawiała: Ilona Adamska

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności