Karol Prochacki – malarz, projektant, scenograf. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jego prace prezentowane były m.in. w King’s College w Londynie, Galerii Direktorenhaus w Berlinie, Galerii ZPAP w Warszawie, oraz w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Jak wspomina w wywiadzie to jest jego czas. Czas na całkowite poświęcenie się twórczości. Zdecydował się na powrót do Warszawy gdzie od dwóch lat mieszka i maluje.
Dzięki przekonywującej ekspresji i zdecydowaniu obrazy Prochackiego wprawiają w zadumę i wywołują refleksje. Punktem wyjścia jest dla twórcy przyroda, która przekuta na tkankę malarską nabiera niejednokrotnie surrealistycznego a nawet abstrakcyjnego wymiaru. Różnorodność środków malarskich sprawia, iż są to obrazy intensywne, bogate i niejednorodne. Momentami romantyczne, uwodzące kolorem i światłem, niekiedy melancholijne, a niekiedy intrygujące szorstkim, neurotycznym wręcz gestem. Zapraszają odbiorcę do osobistej podróży w głąb labiryntu własnych emocji.
Co było główną przyczyną przejścia z nurtu realistycznego na abstrakcyjny ?
– Dotychczas malowałem tylko realistycznie, natomiast teraz moje obrazy stają się coraz bardziej odrealnione. Umiejętność malowania realistycznego jest dla mnie bardzo cenna. Cała moja wiedza o kolorze, świetle i budowaniu przestrzeni wynika właśnie z realizmu. Niemniej jednak, malowanie realistyczne jest procesem podporządkowanym ścisłej kontroli. Wszystko, co wydarza się na płótnie powstaje w skupieniu i w sposób przemyślany. Czuję, że w którymś momencie, po prostu pojawiła się we mnie tęsknota za innym traktowaniem materii. Innym w fundamencie i innym w podejściu do procesu tworzenia. Zdałem sobie sprawę, że potrzebuję wyruszyć w nieznane.
Zawsze mnie to zastanawia. Jakie myśli towarzyszą artyście gdy z pędzlem w ręku zastanawia się nad kolejnym ruchem?
– To zależy. Kiedy zaczynam malować myślę o tym co mam do zrobienia na płótnie. Początek wygląda zawsze tak samo. Włączam muzykę, zapalam papierosa, biorę łyk kawy, wchodzę w proces. Pierwsza godzina jest na rozbieg, wtedy mój umysł intensywnie uczestniczy w malowaniu. W trakcie pracy, kiedy jestem już rozgrzany i gotowy do pracy na pełnych obrotach nie muszę o nic walczyć, moje myśli odklejają się od obrazu i zaczynają swobodnie krążyć wokół rozmaitych zagadnień. Najczęściej jednak rozmyślam po prostu o życiu.
Wiem, że to proces nieskończony spróbuję jednak z pytaniem co kształtowało Cię jako artystę? Jakie były i jakie są Twoje pasje?
– Są tak naprawdę dwie rzeczy, które kształtują mnie jako malarza. Z jednej strony są to moje osobiste doświadczenia i przeżycia, z drugiej zaś kontemplacja wszystkiego, co mnie otacza. Granicą między wnętrzem, a światem zewnętrznym jestem właśnie Ja. Kiedy ta granica się zaciera, tworzą się najlepsze warunki aby malować. Myślę, że malarstwo jest lustrem. Wpatrując się w nie patrzymy na siebie samych. Wierzę, że w każdym z Nas jest potrzeba zobaczenia prawdziwego Ja. Wiem, że jest to oczywiście ogromnie trudne i niemożliwe bez zewnętrznych zwierciadeł. Malarstwo jest dla mnie jednym z nich. Chcę tworzyć obrazy, które nie są osobiste. Obrazy, w które patrzeć może każdy i w których odnajdzie samego siebie.
Na obrazach można zauważyć wyraźny wpływ zainteresowania naturą. Ma ona magiczny wymiar, trochę hipnotyzujący, dlaczego akurat ten punkt odniesienia?
– Przyroda jest potężna, a przez to fascynująca. Nie powiedziałbym jednak, że jest moją inspiracją. Jest raczej pretekstem, czymś w rodzaju trampoliny. Malując nie skupiam się na przyrodzie, lecz na jej właściwościach i sile. Stanowią one dla mnie podpowiedź jak malować i z jaką intencją. To czerpanie z nieskończenie szczerego źródła. Tam jest wszystko. Prawdę mówiąc dużo ważniejsze jest dla mnie nie to, co przedstawia obraz, niż to jak jest namalowany. To „jak” jest tak naprawdę tym, co mówi. Energia gestu jest rodzajem zakodowanego przeżycia. I właśnie dlatego można płakać patrząc np. na Jacksona Pollocka.
No tak kiedy taka ekspresja łączy się z abstrakcją może wywoływać wiele emocji… Jakie są Twoje Plany na najbliższy czas?
– Jestem teraz w punkcie bardzo sprzyjającym malowaniu, planuję to wykorzystać i po prostu malować.
Justyna Guziec