W inspirującej rozmowie z Iloną Adamską Katarzyna Nelte, psycholog o specjalności klinicznej, coach, trenerka rozwoju osobistego, opowiada o pracy z kobietami, projekcie „Kobiece rozmowy przy kawie” oraz sile, jaką daje odzyskanie kontaktu z samym sobą.
Jako psycholog o specjalności klinicznej i coach wspierasz kobiety w budowaniu wewnętrznej siły. Jakie mechanizmy psychologiczne uważasz za kluczowe w procesie wzmacniania odporności psychicznej w życiu i biznesie?
W mojej pracy z kobietami – zarówno jako psycholog, jak i coach – widzę, że kluczowe dla budowania odporności psychicznej są przede wszystkim: poczucie sprawczości, elastyczność w myśleniu i emocjonalna samoświadomość. Uczę, jak przestać być swoim wewnętrznym krytykiem, a stać się swoim sprzymierzeńcem. Ważna jest też umiejętność proszenia o wsparcie oraz reinterpretacja trudnych sytuacji jako okazji do wzrostu. Odporność psychiczna nie oznacza braku słabości, tylko zdolność do podnoszenia się i działania mimo trudności.
Projekt „Kobiece rozmowy przy kawie” to przestrzeń autentyczności i wzajemnego wsparcia. Jakie potrzeby współczesnych kobiet zainspirowały Cię do stworzenia tej inicjatywy i jakie obserwujesz efekty tego rodzaju spotkań?
Projekt „Kobiece rozmowy przy kawie” zrodził się z głębokiej potrzeby stworzenia przestrzeni, w której kobiety mogą być naprawdę sobą – bez oceniania, bez masek, w atmosferze bezpieczeństwa i wzajemnego zrozumienia. Współczesne kobiety często tęsknią za autentyczną bliskością i rozmową, która nie kończy się na powierzchownych zdaniach. To właśnie ta tęsknota i brak prawdziwego kontaktu z drugim człowiekiem były dla mnie impulsem do działania. Chciałam, aby te spotkania były czymś więcej niż tylko rozmową przy kawie – żeby stały się miejscem wzrostu, refleksji, dzielenia się doświadczeniem, a czasem po prostu chwilą oddechu.
Efekty są piękne i poruszające. Kobiety mówią o tym, że poczuły się zauważone, zrozumiane, że dzięki wspólnym rozmowom zaczęły inaczej patrzeć na swoje życie. Tworzą się nowe przyjaźnie, kobiety wracają z nową energią i nadzieją. Dla mnie największym dowodem sensu tych spotkań są właśnie te osobiste historie.
Jakie są najczęstsze wyzwania psychiczne, z jakimi przychodzą do Ciebie kobiety? Czy można dostrzec wspólne schematy myślenia lub blokady, które hamują ich rozwój osobisty lub zawodowy?
Najczęściej kobiety, które przychodzą na spotkania, zmagają się z brakiem pewności siebie. To poczucie, że nie są „wystarczające” – jako matki, partnerki, pracowniczki, kobiety. Wiele z nich przez lata uczyło się dostosowywać do oczekiwań innych, a nie słuchać własnych potrzeb i emocji. To prowadzi do wewnętrznego zagubienia, wycofania i poczucia osamotnienia.
Kolejnym dużym wyzwaniem jest trudność w stawianiu granic – zarówno w relacjach rodzinnych, jak i zawodowych. Kobiety często mówią „tak”, kiedy czują „nie”, bo boją się oceny, konfliktu, utraty relacji. Nie wiedzą, jak asertywnie, ale z szacunkiem, zadbać o siebie.
Obserwuję też powtarzające się schematy w komunikacji – albo milczenie i tłumienie emocji, albo wybuchy, które są skutkiem długo skrywanych frustracji.
To wszystko są blokady, które hamują rozwój – zarówno osobisty, jak i zawodowy. Ale widzę też, że kiedy kobieta zaczyna odzyskiwać kontakt ze sobą, kiedy daje sobie prawo do tego, by być sobą – dzieją się piękne rzeczy. Zaczyna odważniej działać, lepiej wybierać, inaczej budować relacje.
W swojej pracy podkreślasz znaczenie harmonii i autentyczności. Jakie praktyki lub narzędzia rekomendujesz kobietom, które chcą żyć w większym kontakcie ze sobą i swoimi wartościami?
Dla mnie harmonia i autentyczność zaczynają się od zatrzymania się i uważności na siebie. Żyjemy w biegu, często odcięte od tego, co naprawdę czujemy i czego potrzebujemy. Dlatego pierwszą rzeczą, którą rekomenduję kobietom, jest stworzenie sobie codziennej przestrzeni – choćby 10 minut dziennie – na bycie w ciszy ze sobą. Może to być krótka medytacja, modlitwa, zapisanie swoich myśli w dzienniku, spacer bez telefonu. Cokolwiek, co pozwala zajrzeć do swojego wnętrza.
Drugą ważną praktyką jest praca z wartościami – czyli uświadomienie sobie, co jest dla mnie naprawdę ważne i czy moje codzienne wybory są z tym spójne. Czasem robimy wiele rzeczy z „automatu” lub z poczucia obowiązku, a potem czujemy wewnętrzne rozdarcie. Kiedy kobieta zaczyna żyć w zgodzie ze swoimi wartościami, pojawia się spokój, lekkość, a także większa odwaga do mówienia „tak” i „nie” z poziomu serca.
Kolejne ważne narzędzie to świadoma, zdrowa komunikacja – uczenie się wyrażania swoich potrzeb, emocji i granic w sposób jasny, spokojny, bez lęku przed odrzuceniem.
Czy uważasz, że rozwój osobisty powinien być nieodłącznym elementem życia każdej liderki czy przedsiębiorczyni? Jak pogodzić ambicję z troską o dobrostan psychiczny?
Zdecydowanie tak – wierzę, że rozwój osobisty to fundament świadomego, zdrowego i odpowiedzialnego przywództwa. Liderka, która zna siebie, rozumie swoje emocje, zna swoje wartości i granice, działa z zupełnie innego poziomu – bardziej z serca niż z ego. Taka kobieta nie tylko efektywniej zarządza, ale też inspiruje i buduje zdrowsze relacje. Ale bardzo ważne jest, by ten rozwój nie był jeszcze jedną rzeczą do „odhaczenia”. Rozwój osobisty nie ma być źródłem presji, tylko przestrzenią, w której uczymy się być bliżej siebie. Dlatego tak istotna jest równowaga między ambicją a dobrostanem psychicznym. Ambicja sama w sobie nie jest niczym złym. Problem zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy się z nią utożsamiać do tego stopnia, że przestajemy słyszeć siebie i swoje potrzeby. Dlatego zawsze zachęcam kobiety do tego, by sukces rozumieć nie tylko przez pryzmat osiągnięć, ale także przez pryzmat spokoju, relacji, sensu i zdrowia.
Kluczem jest regularne zatrzymywanie się, pytanie siebie: czy to, co robię, jest nadal moje? Czy jestem w tym sobą? Czy moje ciało i emocje są ze mną, czy już zostały z tyłu? Taka autorefleksja daje nam szansę, by nie wypalić się w drodze po sukces, ale dojść do niego w pełni – jako cała, obecna i prawdziwa kobieta.
Jesteś jedną z bohaterek książki „Siostrzeństwo. Fundament solidarności i wsparcia”. Jakie znaczenie ma dla Ciebie siostrzeństwo w życiu zawodowym?
Dla mnie siostrzeństwo to postawa serca – oparcie się na wzajemnym wsparciu, zaufaniu i dobrej intencji wobec innych kobiet. W świecie, który przez lata uczył nas rywalizacji i porównywania się, siostrzeństwo jest przypomnieniem, że nie musimy iść same, że możemy się wspierać, nie oceniając.
W życiu zawodowym siostrzeństwo to ogromna siła. To przekonanie, że razem możemy więcej – nie przez konkurowanie, ale przez współpracę. To świadomość, że gdy jedna kobieta rośnie, nie zabiera przestrzeni innym, tylko pokazuje, że można. To też gotowość, by się dzielić – doświadczeniem, wiedzą, kontaktem, dobrym słowem.
Mam ogromne szczęście doświadczać tego na co dzień – w kręgach kobiet, które prowadzę, w relacjach zawodowych, w spotkaniach, które rodzą się z potrzeby serca, a nie z kalkulacji. I wierzę, że właśnie to – autentyczne, życzliwe siostrzeństwo – jest jednym z kluczowych fundamentów nowego, bardziej ludzkiego i zrównoważonego świata pracy.

Co według Ciebie buduje prawdziwą solidarność kobiet w biznesie, a co ją osłabia?
Prawdziwą solidarność kobiet w biznesie buduje autentyczność, wzajemny szacunek i przekonanie, że nie musimy ze sobą konkurować, by odnieść sukces. To postawa: „widzę cię, nie zagrażasz mi – inspirujesz mnie”. Kobiety, które potrafią dzielić się doświadczeniem, wspierać się wzajemnie, rekomendować swoje usługi czy inicjatywy, tworzą przestrzeń, w której każda z nas może rosnąć w swoim tempie, z poczuciem bezpieczeństwa i zrozumienia.
To, co osłabia kobiecą solidarność, to niestety wciąż obecne schematy rywalizacji, porównywania się, zazdrości. Czasem to lęk przed oceną, czasem brak zaufania – często wynikający z wcześniejszych zranień. Myślę, że każda z nas tego doświadczyła. Ale właśnie dlatego tak ważne jest, by świadomie budować inne wzorce – oparte na szczerości, otwartości i wspólnym celu.
Czy w przestrzeni zawodowej doświadczyłaś hejtu – zwłaszcza strony innych kobiet? Jak radzisz sobie z krytyką?
Tak, doświadczyłam krytyki – także tej niekonstruktywnej, czasem podszytej zazdrością czy niezrozumieniem. I choć najłatwiej byłoby powiedzieć, że mnie to nie rusza, prawda jest taka, że każda z nas – niezależnie od siły wewnętrznej – jest tylko człowiekiem. Krytyka, szczególnie ze strony innych kobiet, potrafi boleć, bo przecież tak bardzo pragniemy się wspierać, a nie ranić nawzajem.
Z czasem nauczyłam się rozróżniać: co jest wartościową informacją zwrotną, a co jest po prostu projekcją drugiej osoby – jej frustracji, lęków czy braku gotowości, by spojrzeć na siebie. Nie biorę wszystkiego do siebie. Gdy coś mnie dotyka, daję sobie przestrzeń, by to poczuć, ale nie pozwalam, by mnie to definiowało. Wiem, kim jestem i po co robię to, co robię. Ale musiałam się tego nauczyć. Pomaga mi też jedna ważna zasada: Nie przyjmuję krytyki od ludzi, od których nie przyjęłabym rady.
Gdybyś miała wskazać jedno doświadczenie – niezwiązane z pracą zawodową – które szczególnie wpłynęło na Twój sposób patrzenia na życie i ludzi, co by to było?
Jednym z najbardziej przełomowych doświadczeń w moim życiu – choć bardzo bolesnym – było odrzucenie przez kobiety, które były mi bliskie. Kobiety, z którymi tworzyłam relacje, którym ufałam, które uważałam za swoją „bezpieczną przestrzeń”. W pewnym momencie zostałam oceniona – za to, kim jestem, jaka jestem. I nagle z dnia na dzień zostałam sama. Bez rozmowy, bez wyjaśnienia. To było dla mnie niezwykle trudne. Czułam się zraniona, zdezorientowana i bardzo samotna. Długo zadawałam sobie pytanie: Dlaczego?
Ale dziś, z perspektywy czasu, widzę, że to doświadczenie – choć wtedy bolało – otworzyło mnie na coś bardzo ważnego: prawdę o sobie. Nauczyło mnie, że nie każdy, kto jest blisko, będzie umiał przyjąć naszą autentyczność. Że nie każda relacja przetrwa, kiedy zaczynamy mówić własnym głosem. Ale to też pokazało mi, że prawdziwa siła nie polega na tym, by wszyscy nas lubili, ale na tym, by pozostać sobą – nawet wtedy, gdy to kosztuje.
Ale to właśnie w tej samotności, która wtedy tak bolała, zaczęła się moja największa przemiana. I dzięki niej mogę dziś towarzyszyć innym kobietom z większym zrozumieniem, empatią i autentycznością.
Praca z drugim człowiekiem bywa wymagająca emocjonalnie. Co daje Ci najwięcej radości i wytchnienia poza pracą? Czy masz pasje, które pomagają naładować wewnętrzne baterie?
Najwięcej wytchnienia dają mi chwile ciszy – bez bodźców, bez pośpiechu, bez konieczności bycia „dla kogoś”. To może być spacer w naturze, kawa wypita w samotności, czasem patrzenie przez okno i oddychanie pełną piersią. Bycie z moim mężem, córką.
Ale największym „ładowaniem baterii” jest dla mnie bycie w prawdzie. Kiedy nie muszę niczego udawać, ani przed sobą, ani przed światem. To przynosi mi najwięcej spokoju i głębokiej radości.
Plany zawodowe na kolejne lata?
Moim głównym celem na najbliższe lata jest dalszy rozwój jako psycholog. Chcę pogłębiać swoje kompetencje w obszarach, które są mi bliskie – takich jak praca z kobietami, regulacja emocji, granice, relacje, samoakceptacja, komunikacja. Coraz bardziej myślę też o tworzeniu własnych autorskich programów rozwojowych. Nie wykluczam też pisania – może książka, może seria artykułów. Ale przede wszystkim chcę pozostać blisko siebie. Iść w zgodzie ze sobą, wybierać to, co prawdziwe.
Rozmawiała: Ilona Adamska
***
Katarzyna Nelte
Psycholog o specjalności klinicznej, coach oraz trenerka rozwoju osobistego. Ukończyła studia psychologiczne na Uniwersytecie SWPS w Warszawie (filia we Wrocławiu). Ukończyła Uniwersytet Zielonogórski i Wyższą Szkołę Zarządzania „Edukacja” – zarządzanie małymi i średnimi przedsiębiorstwami o specjalności psychologia w zarządzaniu. Specjalizuje się we wspieraniu kobiet – pomaga im w odkrywaniu wewnętrznego potencjału, pokonywaniu barier oraz budowaniu poczucia własnej wartości. Jest inicjatorką projektu „Kobiece rozmowy przy kawie” – przestrzeni stworzonej z myślą o kobietach, które pragną rozmawiać, inspirować się nawzajem i budować siostrzane relacje.


