„Diamonds are the girls best firiend” – nie ma chyba osoby, która nie kojarzyłaby kultowego utworu, który z wielką lekkością i klasą śpiewała Marylin Monroe. Kochamy diamenty, uwielbiamy je podziwiać, cieszymy się, gdy dostajemy je w prezencie od ukochanego mężczyzny. Kochamy je nosić, zawsze wyglądają pięknie i nie ulegają czasowi.
Patrząc na nie nie myślimy o tym, ale warto wiedzieć, że diament musi jednak przejść wszystkie etapy, aby od wydobycia mógł osiągnąć idealny blask i szlif. Najpierw trzeba go odkryć, następnie oszlifować, oprawić, a na samym końcu znaleźć dla niego godne opakowanie.
Tak, jak w przypadku diamentu, tak i w budowaniu marki osobistej nie ma drogi na skróty. Oczywiście, można spróbować, ale doświadczenie mówi mi, że to nie przyniesie długotrwałych efektów, nie spowoduje skonstruowania stabilnych fundamentów a może wręcz przynieść odwrotny efekt. W krótkim czasie wszystko rozleci się, jak domek z kart. Dlaczego?
Personal branding to budowa marki osobistej i słowo „budowa” jest tutaj kluczowe. Nie polega ona jednak na pomalowaniu paznokci, pójściu do fryzjera i zakupie nowej bluzki, czy torebki. Skupianie się tylko na opakowaniu nie buduje wiarygodności, czy autentyczności. Oczywiście, może pomóc odnaleźć pewność siebie, ale nie na wyglądzie zewnętrznym powinnyśmy budować markę osobistą.
Kluczem marki jest obietnica wartości, która za nami idzie. Kluczem jest nasza wiarygodność, odpowiedzialność, wiedza i doświadczenie. Bez tego marka jest pusta i nawet największa dbałość o szczegóły wyglądu nie zatuszuje tej pustki.
Jednym z istotnych elementów silnej marki (nie tylko osobistej) jest wyzwalanie emocji i pozostawanie w pamięci. Siła marki tkwi właśnie w tym, jaki wpływ mamy na innych i jakie emocje ze sobą przynosimy. Emocje muszą być autentyczne, a zachowanie niewymuszone. Tylko wtedy możemy rozpalić ogień w umysłach ludzi, którzy nas otaczają i tylko wtedy sprawimy, że będą łakomi naszego towarzystwa, będą się liczyć z naszym zdaniem.
Krótko mówiąc – budując markę osobistą trzeba postawić na autentyczność i wiarygodność, bo tylko w ten sposób staniemy się dla kogoś autorytetem. Żadna z nas nie jest ideałem i to dobrze, ideały są nudne. Natomiast każda z nas jest oryginałem i ma unikalne cechy, które czynią nas wyjątkowymi. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nie tylko zalety, ale również drobne wady mogą stanowić wyróżnik. Dzięki świadomości ich istnienia, nasze niedoskonałości możemy przekuć w zalety a indywidualne cechy osobowości, czy nawet niedoskonałości wyglądu mogą być naszą unikalną metką.
Czas uwierzyć w to, że każda z nas jest marką. Musimy poświęcić trochę wysiłku, by odkryć jej siłę. Zbudowanie silnej marki osobistej wymaga czasu, określenia celów, konsekwentnego dążenia do postawionych sobie założeń. Dlatego warto pomyśleć o sobie, jak o diamencie. Odkryć siebie i swoje cele. Oszlifować go dzięki wytrwałej i konsekwentnej pracy, by następnie oprawić w fundamentalne wartości, które będą przewodnikiem i wyznaczą nam drogę. Dopiero po tym procesie możemy oprawić siebie, nasz osobisty diament, którym jesteśmy, w najlepsze opakowanie. I lśnić.
Rozkochiwać klientów i otoczenie, zawsze pozostawiając po sobie niedosyt.
Anna Szubert – certyfikowany strateg personal brandingu