Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Zdjęcie karty kredytowej w mediach społecznościowych Ryzyko kradzieży tożsamości i naruszenie prywatności

W dobie powszechnej cyfryzacji i dominacji mediów społecznościowych, wiele osób chętnie dzieli się szczegółami ze swojego codziennego życia. Platformy takie jak Facebook, Instagram czy...
Strona głównaWywiadyLudzie, pasja i wierność wartościom to podstawy każdego biznesu

Ludzie, pasja i wierność wartościom to podstawy każdego biznesu

Od kilkunastu lat pracuje jako producent. Gdy dowiedział się, że zostanie ojcem, założył własny biznes – dom produkcyjny Highnoon. Później postanowił otworzyć ekskluzywną marką biżuteryjną Beller. Mimo że w obu branżach odnosi sukcesy, nie czuje się biznesmenem. Podkreśla, że przede wszystkim realizuje swoje pasje i spełnia marzenia. Pieniądze są tylko tego pochodną. W pracy stawia na jakość, kreatywność i niestandardowe rozwiązania. W wyjątkowej rozmowie tylko dla „Law Business Quality” – Błażej Baar.

 

 

Michał Misiorek: Czujesz się biznesmenem?

Błażej Baar: To za duże słowo. Po prostu robię to, co kocham. Realizuję swoje pasje, konsekwentnie spełniam marzenia, a przy okazji rozwijam siebie i swoją osobowość. Chyba nie nazywałbym się biznesmenem.

Dlaczego? Przecież prowadzisz dwie prężnie działające firmy.

Nie chcę, żeby to było odebrane jako przesadna skromność, ale wydaje mi się, że biznesmenem mógł nazywać się Jan Kulczyk. Ja jestem człowiekiem, który po prostu chce tworzyć coś z ideą i pracować na najwyższym poziomie. Uważam, że najpierw jest idea, którą trzeba wdrażać w życie i realizować, a potem robi się z tego biznes. Jeśli masz marzenia i konsekwentnie dążysz do ich realizacji, one się w końcu spełnią. Natomiast należy pamiętać o tym, że w pojedynkę nie wejdziesz na sam szczyt. Jeśli nie będziesz miał wokół siebie osób, które podzielają twoje wartości i którzy są przedłużeniem twojej idei, nie osiągniesz sukcesu. Ludzie, pasja i wierność wartościom to podstawy każdego biznesu.

Przez kilka lat pracowałeś w różnych domach produkcyjnych. Co wydarzyło się, że postanowiłeś założyć swój własny?

Wiele w moim życiu zmienił syn i świadomość tego, że będę ojcem. Gdy dowiedziałem się, że za kilka miesięcy na świat przyjdzie moje dziecko, postanowiłem coś zmienić w swoim życiu. Pracowałem wtedy w cenionym domu produkcyjnym. Byłem blisko kreacji i produkcji, czyli blisko tego, co najbardziej mnie interesuje. Decyzja nie była łatwa, ale postanowiłem założyć swoją firmę i tak powstał Highnoon.

Ale to było chyba ryzykowne posunięcie. Nie bałeś się, że ci się nie uda? Na świat miał przyjść twój syn, a ty w tym momencie wywróciłeś swoje zawodowe życie do góry nogami.

Strach jest zawsze. Natomiast to od ciebie zależy, jak z nim sobie poradzisz – czy on cię sparaliżuje, czy zmotywuje do działania. Mnie udało się przezwyciężyć strach, a to pierwszy krok do sukcesu. Kiedy otwierałem swój dom produkcyjny, miałem pewność, że moje wiedza i umiejętności pozwolą mi skutecznie działać. Aczkolwiek nie miałem żadnej pewności, czy będę miał stabilność w zleceniach. Wiedziałem, że muszę angażować się w każdy zlecany mi projekt tak, jakby to był mój projekt i dawać z siebie wszystko. Zostało mi to do dzisiaj. Co ważne, na żaden ze swoich biznesów nie patrzę przez pryzmat pieniędzy. Wszyscy mówią mi, że powinienem bardziej skupiać się na finansach. Wychodzę z założenia, że najpierw jest idea, a jeśli ona jest konsekwentnie realizowana, to przeradza się ona w kasę – nie odwrotnie. Czy będą to mniejsze, czy większe pieniądze, to już drugorzędna sprawa. Najważniejsze, żeby to, co robisz, dawało ci satysfakcję i żebyś budził się co rano z uśmiechem na twarzy. Ja się budzę.

Kryzysy, momenty zwątpienia, trudne chwile cię ominęły?

Tego się nie da ominąć. Gdy miałem chwile zwątpienia, analizowałem dogłębnie ich przyczyny. Dopiero potem podejmowałem jakieś kroki. Ważne jest, by ufać w takich momentach swojej intuicji, a nie skupiać się na tym, co mówią ci inni. Mnie intuicja jeszcze nigdy nie zawiodła.

Obecnie prowadzisz dom produkcyjny Highnoon i markę biżuteryjną Beller. Co łączy oba biznesy?

Na pewno początek. Highnoon założyłem, gdy dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Bellera tworzyłem z myślą, że w przyszłości będzie to biznes dla Benia. On jest zresztą tego świadomy. Ma dopiero pięć lat i choć wielu rzeczy nie rozumie, bardzo martwi się losami Bellera. To piękne. Poza tym, oba biznesy wymagają ode mnie dużego poziomu kreatywności. Zarówno Highnoon, jak i Beller prowadzony jest w duchu minimalizmu. To estetyka, która najbardziej mi odpowiada. Lubię klasykę i prostotę.

blazej9

Dlaczego postanowiłeś tworzyć akurat biżuterię?

Jakbym wiedział, że prowadzenie marki biżuteryjnej w Polsce to tak trudny biznes, na pewno otworzyłbym coś innego. To najdroższa szkoła mojego życia. (śmiech) Tym bardziej że od początku chciałem, żeby była to marka ekskluzywna. Niestety, nie każdy w Polsce wie, że biżuterią można wyrażać siebie i że to właśnie biżuteria najpiękniej uzupełnia stylizacje.

Może gdybyś stworzył masową markę byłoby łatwiej? Beller to ręcznie wykonywana biżuteria, do której produkcji wykorzystywane są szlachetne kruszce, a to przecież kosztuje.

Kocham jakość – tak samo w produkcji, jak i w wykonywaniu biżuterii. Wszystkie produkty tworzone są rzemieślniczo. Można powiedzieć, że proces ich powstawania jest powtarzalny – najpierw złotnik przelewa złoto, przygotowuje odpowiednią mieszankę, a potem robi odlew pierścionka. Ale za każdym razem wszystko jest ręcznie obrabiane, jest w tym czynnik ludzi, dzięki czemu każdy produkt jest unikatowy i przez to – cenniejszy. Nie interesuje mnie masowa produkcja. Stawiam na indywidualne podejście. Moja marka musi być spójna ze mną i odzwierciedlać moje życie, moją osobowość i wartości, które wpoili we mnie rodzice lub które sam nabyłem, rozwijając się w dorosłym życiu. Może to trudniejsza droga, ale na pewno dająca więcej satysfakcji i radości.

Gdy widzisz, że stworzona przez ciebie biżuteria zachwyca kobiety, to co czujesz?

To dla mnie niesamowity komplement. Daje mi to olbrzymią radość.

Co jeszcze daje ci radość?

Dużo radości daje mi mój syn. Cieszę się, gdy twórczo spędzamy razem czas. Malujemy obrazy, jeździmy na wakacje, poznajemy wspólnie świat. Mam czasem poczucie, że przeżywam teraz drugie dzieciństwo. Chcę, by syn traktował mnie jak najbliższego przyjaciela i wiedział, że może mi zawsze ufać. Radość dają mi też ludzie, którzy mnie otaczają. Oczywiście, zakupy czasem też, ale to tylko chwilowe szczęście. Długotrwałą radość mogą dostarczyć tylko relacje – gdy wiesz, że ktoś o ciebie dba, chce być przy tobie blisko i chce cię wspierać. Najważniejsi są ludzie – zarówno w biznesie, jak i życiu.

Rozmawiał: Michał Misiorek