Aż trudno uwierzyć, że emanująca pięknem i serdecznym uśmiechem Małgorzata Kożuchowska na scenie obecna jest już 30 lat. Aktorka ma na swoim koncie setki ról filmowych, teatralnych i serialowych, a teraz doczekała się linii kosmetyków sygnowanej jej nazwiskiem. Wśród zawodowych sukcesów udało jej się stworzyć również pełen miłości dom, a największą dumą jest dla niej syn Jan.
Ma Pani piękne wejście w 30-lecie pracy artystycznej. Czy spodziewała się Pani, że kiedyś będzie miała własną linię kosmetyków?
Nawet o tym nie marzyłam. To dla mnie samej była też duża niespodzianka. Kontraktu z Perfectą ani nie planowałam, ani się nie spodziewałam, ale widocznie tak miało być. Wierzę jednak, że ciekawe i pozytywne rzeczy przychodzą do nas w odpowiednim momencie.
Czy w swojej codziennej pielęgnacji zawsze stawiała Pani na polskie marki kosmetyków?
Różnie to bywa. Przede wszystkim stawiam na jakość i skuteczność. Jestem dość selektywna w swoich wyborach. Tak jak nie ubieram się u jednego projektanta, tak również w kwestii kosmetyków wybieram rzeczy, które mi się podobają i są dostosowane do potrzeb mojej skóry. Nie zawsze jest to jedna marka, choć nie ukrywam, że ostatnio moją półkę z kosmetykami zdominowała Perfecta (uśmiech). Mam nadzieję, że Polki także sięgną po moją linię, w której kosmetyki świetnie się uzupełniają w działaniu, ale oczywiście można także stosować je osobno.
Posiadanie własnej linii kosmetyków napawa Panią dumą?
Na pewno tak. Jak każda kobieta od zawsze uwielbiam kosmetyki. Cieszę się, że tą linią mogę inspirować inne kobiety do prawidłowego dbania o skórę. Zdrowy wygląd to również większa pewność siebie i lepsza samoocena. Sama od pewnego momentu doceniam swego rodzaju regularność w pielęgnacji. Kiedyś nie byłam aż taka skrupulatna. Często słyszę od makijażystek na planach filmowych, że mam bardzo zadbaną cerę. To naprawdę bardzo miłe. Tym bardziej, że pracuję twarzą, a aparaty fotograficzne i kamery czasem nie mają litości i uwydatniają nawet najdrobniejsze niedoskonałości. Stawiam jednak nie tylko na tę pielęgnację zewnętrzną, ale także na zdrowy styl życia, suplementację od wewnątrz, sen i sport.
Dużo czasu poświęca Pani na sport?
Nie trenuję codziennie, bo nie mam aż tyle czasu, ale staram się pływać i jeździć na rowerze, jeśli sprzyja temu pogoda. Aktorstwo jest poniekąd zawodem fizycznym, więc ruchu było w moim życiu zawsze dużo. Do wstania z fotela od lat mobilizuje mnie także mój pies. Sportu jako takiego przez lata nie uprawiałam regularnie, ale coś się zmieniło w czasie pandemii. Kiedy byliśmy pozamykani w domach, zaczęłam regularnie ćwiczyć i tak mi zostało do dziś. Zauważyłam, że po wysiłku fizycznym mam lepiej napiętą skórę, w dzień więcej energii, a wieczorem lepiej zasypiam. Mam też kilka dobrych nawyków. Rano piję szklankę ciepłej wody z cytryną, a w okresie jesienno-zimowym dodaję do tego imbir.
Pani 30 lat na scenie minęło jak jeden dzień, czy może były momenty, że to życie się trochę dłużyło?
Niestety, wszystko przeleciało bardzo szybko. To też uświadamia mi, jak bardzo ulotne jest życie i jak bardzo trzeba cieszyć się każdą chwilą i doceniać piękne momenty, ale też mam świadomość, że bardzo dużo udało mi się zrobić. Moje życie zawodowe i osobiste było i nadal jest intensywne i niezwykle ciekawe. Zawsze miałam apetyt na nie i czuję, że nie zmarnowałam ani chwili. W zawodzie było dużo różnorodności. Miałam okazję wykazać się na różnych polach, co nie pozwoliło mi się znużyć ani zmęczyć tą pracą. Chociaż miałam moment kryzysu, kiedy moje założenia o misyjności tej pracy, przekonanie, że ten zawód nie jest tylko i wyłącznie rzemiosłem, ale czymś więcej, zostały zachwiane. Tak chciałam o nim myśleć i takich wyborów starałam się dokonywać. Może też w jakiś sposób dotknął mnie hejt czy krytyka, że przez moment zastanawiałam się, czy nie znaleźć sobie czegoś innego… Na szczęście mi to minęło. Przyszły do mnie kolejne wyzwania i znów poczułam, że jestem na właściwych torach.
Czy to był moment odejścia z „M jak miłość?
Nie, nieco później. Kiedy odchodziłam z serialu, emanowałam ogromną energią i działo się wówczas wiele dobrego. Cieszyłam się, że podjęłam tę decyzję. Może nawet trochę za późno, ale był to dobry krok, bo otworzyły się dla mnie nowe drzwi i ogromne możliwości.
Czy aktorstwo to dobry biznes?
Zależy z czyjej perspektywy. Są znakomici aktorzy, których w mediach nie widać, a wykonują swoją pracę tylko i wyłącznie w teatrze lub nagrywają audiobooki. To jest kwestia wyborów albo też szczęścia, że takie czy inne projekty do nas przychodzą. Kiedy przyjęłam rolę w „M jak miłość”, nie miałam pojęcia, że ten serial będzie ze mną tak długo i że osiągnę dzięki niemu tak wielką popularność. Nie byłam w stanie tego zaplanować. Miałam szczęście do projektów, które zyskały aprobatę widzów, a to pociągnęło za sobą kolejne wyzwania i propozycje nie tylko na gruncie aktorskim.
Dodajmy, że osoby popularne również robią wiele dobrego dla innych. Pani często udziela się charytatywnie. Czy to jest również budujące dla Pani osobiście?
Na pewno daje mi to poczucie sensu popularności. Włączam się w różne działania i tym samym pokazuję, że to nie tylko show-biznes, który kojarzy się z blichtrem, jakimś rodzajem próżności czy nastawienia na siebie, ale że to ogromna siła, którą można przekuć w pomoc innym. Dzięki temu, że mój głos w jakiś sposób jest słyszalny, mogę spożytkować go w dobrej sprawie, pomagając nagłośnić pewne akcje. Ludzie, którzy zakładają zbiórki, byliby niewidoczni, gdyby nie artyści, którzy udostępniają w swoich social mediach prośby o pomoc.
Czy ma Pani jakieś niespełnione jeszcze marzenie zawodowe, np. wielu aktorów zaczyna również reżyserować? Przeszła Pani taka myśl przez głowę?
Nie myślałam o tym, ale nie marzyłam także, że będę współtwórcą koncepcji własnej linii kosmetyków, więc zobaczymy, co życie przyniesie. Jestem dumna z tego projektu. Nie zamykam się na inne propozycje, ale też na siłę za niczym nie gonię. Wszystko przychodzi w swoim czasie. W swoim zawodzie lubię być zaskakiwana i mam nadzieję, że jeszcze nieraz przyjdą do mnie piękne niespodzianki zawodowe. Nie ukrywam, że bardzo cenię propozycje teatralne. Teatr wciąż jest dla mnie magicznym miejscem, gdzie mogę spełniać swoje ambicje.
Co daje Pani największe szczęście w życiu?
Bez wątpienia rodzina. Szczególnie mój syn. Każdego dnia moje serce się raduje, kiedy na niego patrzę i widzę, jak się rozwija, jaki jest mądry i radosny. Cieszą mnie wszystkie sukcesy Jasia. Jestem szczęśliwa, że nie przegapiłam w swoim życiu czasu na macierzyństwo, że w tym pędzącym życiu potrafiłam się zatrzymać i skupić na czymś, co jest naprawdę ważne. Macierzyństwo to dla mnie jedna z najpiękniejszych ról.
Ma Pani czas, żeby odprowadzać syna do szkoły, a później robić z nim lekcje?
Staram się tak zaplanować swoją pracę, kiedy tylko to możliwe, aby mieć dla Jasia jak najwięcej czasu. Czasem popołudniami odrabiamy razem lekcje, a czasem w weekendy chodzimy na basen lub spacer. Od szkoły mieszkamy dość daleko, więc odwożeniem syna do szkoły dzielę się z mężem.
Czy będzie Pani hucznie obchodzić 30-lecie pracy artystycznej?
Nie jestem zwolenniczką wielkich imprez jubileuszowych, więc raczej nie będę hucznie świętować. Natomiast niedawno mieliśmy zjazd absolwentów naszego roku z Akademii Teatralnej i miło spędziliśmy wspólnie czas. Koledzy postanowili się skrzyknąć, więc chętnie do nich dołączyłam. Było co wspominać (uśmiech).
Rozmawiała Martyna Rokita
Małgorzata Kożuchowska
Wybitna polska aktorka filmowa i teatralna. Uhonorowana Złotym i Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Popularność przyniosły jej role filmowe i telewizyjne w produkcjach, takich jak „Kiler” , „Killer-ów 2-óch”, „M jak miłość”, „Zróbmy sobie wnuka”, „Rodzinka. pl”, „Prawo Agaty” i „Druga szansa”. Od 2005 roku w zespole Teatru Narodowego. Laureatka „Złotej Kaczki” i „Telekamery”. Jest ambasadorką marki Perfecta należącej do Dax Cosmetics. Stworzyła również swoją linię kosmetyków pielęgnacyjnych do twarzy Skin Perfecta Małgorzata Kożuchowska.