Malina Wieczorek: Stawiam sobie pytanie o to, kiedy jesteśmy kobietami tak najgłębiej?

– Stawiam sobie pytanie o to, kiedy jesteśmy kobietami tak najgłębiej? Może to odwaga w ciągłym zadawaniu najważniejszych pytań i w bezkompromisowych dla siebie odpowiedziach? Te akty pokazują nasze często skrywane, prawdziwe ja, całą gamę uczuć. I mimo że poddane celowym deformacjom, są piękne. Bo płynie to z ich wnętrza, z ich siły. Te szlaczki w cyklu „Madonny”, można odnieść wrażenie, że drażnią ciało, wżynają się w nie, nawet raniąc. Innym razem są niczym łąka kwietna wokół bohaterek obrazu. To właśnie ta wieloznaczność i możliwość samodzielnej interpretacji, zależnej od momentu życia, własnej historii, nastroju, w jakim znajduje się odbiorca, jest najbardziej interesująca. – mówi Malina Wieczorek, malarka, działaczka społeczna, członkini Europejskiego Klubu Kobiet Biznesu. 

 

 

 

Skąd zamiłowanie do malarstwa? Kiedy pojawił się pierwszy impuls?

Sztuka jest dla mnie jedną z najważniejszych form wyrazu, dookreślania siebie jako człowieka. Ale kocham nie tylko malarstwo, również rzeźbę i oczywiście architekturę. Tu gra świateł i zmaganie brył dają największy efekt. Studiowałam architekturę wnętrz na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i uważam ten kierunek za niezwykle rozwijający. Do malarstwa trzeba dojrzeć, rozumieć świat, osadzić się w nim, może dlatego cenię tzw. ludzi renesansu, płynnie poruszających się w wielu technikach, w wielu działaniach. Koronnym przykładem jest oczywiście Leonardo da Vinci, nie tylko artysta, architekt, ale też wynalazca i inżynier. Wielokrotnie już podkreślałam, że takich osób potrzeba nam we współczesnym świecie. I one na szczęście są.

Malujesz tylko akty?

Tak, to taka moja nisza od kilkudziesięciu lat. Ale one nie są oczywiste, każdy może w nich zobaczyć to, co mu w duszy gra. Dla mnie te obrazy implikują ważne pytania: w ilu kierunkach współczesna kobieta musi podążać, aby osiągnąć swoje idealne „ja”? Najnowszy cykl aktów „Madonny” nawiązuje do klasycznej ikonografii i tożsamości związanej z kulturą regionów. Kojarzoną ze świętością aureolę zastępuję szlaczkiem z ludowych wałków, czasem tę aureolę umieszczam gdzieś z boku, redefiniując sposób, w jaki się ją pokazuje i zadając pytanie, co tak naprawdę ją buduje.

Mówisz o swoich pracach, że to malarstwo konceptualne. Cóż to oznacza?

Definicją malarstwa konceptualnego jest prymat idei nad samym przedmiotem przy mocnym podkreśleniu intelektualnego charakteru twórczości. Tego terminu użył po raz pierwszy Guillaume Apollinaire, odnosząc się do kubizmu na początku XX wieku. W mojej opinii sztuka, mimo czysto dekoracyjnych walorów, powinna zachęcać do zadawania ważnych pytań. W tak dynamicznych i niejednoznacznych czasach jest to niezwykle ważne.

Skąd czerpiesz inspiracje?

Z życia, z ciągłych obserwacji. Mam w domu, pochodzące ze scenografii do jednego z teledysków, który przed laty zrealizowałam, ogromne lustro, ponad trzy metry wysokości, zrobione z metalu. Jak można się domyślić, zniekształca odbijaną przestrzeń. To lustro i widziany w nim świat, też często bywa inspiracją. Ale… mogę ujrzeć moje modelki we wszystkim, w konarach drzew, w piasku na plaży, w chmurach. Tak jak ostatnio w piśmie klinowym, podczas realizacji cyklu „Znaki”. Bo jeśli próby odczytania hieroglifów na zasadach lingwistycznych nie przynoszą zadowalającego rezultatu, to może powinniśmy czytać emocjami? Tak, jak się to dzieje w rozczytywaniu i rozumieniu obrazów.

Masz swojego guru jeśli chodzi o malarstwo? Kto najbardziej wpłynął na Twoją twórczość?

Wielu artystów. Uwielbiam malarstwo średniowieczne i wczesnorenesansowe. Na naszym podwórku z pewnością mogę wymienić prof. Jerzego Nowosielskiego, który co prawda w czasie moich studiów na ASP był już na emeryturze, ale zapraszał studentów na rozmowy do swojej pracowni. Klimat Krakowa z tamtych lat był niesamowity. Wieczory w Piwnicy pod Baranami lub w Loch Kamelocie, można powiedzieć, że sztuka wielu dziedzin była całym życiem.

Skąd wziął się pomysł na cykl obrazów „Madonny”?

Mówiłam wcześniej o rozważaniach dotyczących miejsca i ról kobiet w życiu, ich „świętości”. Stawiam sobie pytanie o to, kiedy jesteśmy kobietami tak najgłębiej? Może to odwaga w ciągłym zadawaniu najważniejszych pytań i w bezkompromisowych dla siebie odpowiedziach? Te akty pokazują nasze często skrywane, prawdziwe ja, całą gamę uczuć. I mimo że poddane celowym deformacjom, są piękne. Bo płynie to z ich wnętrza, z ich siły. Te szlaczki w cyklu „Madonny”, można odnieść wrażenie, że drażnią ciało, wżynają się w nie, nawet raniąc. Innym razem są niczym łąka kwietna wokół bohaterek obrazu. To właśnie ta wieloznaczność i możliwość samodzielnej interpretacji, zależnej od momentu życia, własnej historii, nastroju, w jakim znajduje się odbiorca, jest najbardziej interesująca.

W jakim stopniu o wyniku końcowym procesu tworzenia danego cyklu decyduje u Ciebie improwizacja, a w jakim konsekwentna realizacja zamysłu?

W pewnym momencie to obraz przejmuje kontrolę nade mną. Wtedy jestem w stanie podobnym do medytacji, takim jakby transie. Rozmawiam z obrazem, a on ze mną. Scalamy się. Nieraz trzeba zostawić go na tydzień, dwa, by móc spojrzeć świeżym okiem. Maluję szybko, jednocześnie nie spiesząc się. Sztuka potrzebuje czasu. I nagle wiadomo, że to jest to. Przypominają mi się czasy, kiedy jeszcze w ogólniaku chodziłam na lekcje rysunku i malarstwa do wybitnego artysty Andrzeja Desperaka. Rysowaliśmy na dużych formatach, ważny był gest i ruch ręki wypływający z ciała. Kiedy komuś już się bardzo podobało to, co zrobił, Mistrz podchodził ze szmatą nasączoną w terpentynie i wszystko rozmazywał, mówiąc, że jeśli to było dobre, to wyjdzie też przy kolejnej próbie. To zmuszało do poszukiwania tego co najistotniejsze w przekazie. Właśnie tej prawdy. Bardzo dużo mu zawdzięczam w rozumieniu sztuki.

Poza malowaniem działasz charytatywnie i społecznie. Na koncie masz wiele kampanii społecznych. Dlaczego pomagasz?

Zrealizowałam ponad sto znaczących kampanii społecznych, znanych i wielokrotnie nagradzanych. Agencja marketingu społecznego TELESCOPE to takie moje „reklamowe dziecko”. Na początku, jeszcze w sieciowej agencji TBWA, koncepcja powołania brandu służyła, oprócz realizacji kampanii prospołecznych i promocji sztuki, także rozwojowi intelektualnemu i artystycznemu ludzi w agencji. Byliśmy jedyną międzynarodową agencją w Polsce, która miała wyodrębniony dział, zajmujący się tematami niekomercyjnymi. W pewnym momencie okazało się, że praca w hermetycznej formule agencji zamyka dla TELESCOPE pewne drogi rozwoju, a ja chciałam pracować coraz więcej. TELESCOPE się oddzielił i dość szybko okazało się, że decyzja była właściwa. Dlaczego pomagam? Bo to czysto ludzkie, przecież tacy jesteśmy, chcemy budować coraz lepszy świat, jesteśmy za niego odpowiedzialni.

Jakimi wartościami kierujesz się w biznesie?

Przede wszystkim uczciwym podejściem do tematu. Przy realizacji kampanii społecznych w ramach TELESCOPE zawsze proponuję badania społeczne – ilościowe i jakościowe, nawet jeśli ich wyniki potwierdzą wcześniejszą diagnozę problemu. Bardzo ważna jest strategia, a następnie wymiar artystyczny projektu. No i współpraca pomiędzy podmiotami, realizującymi kampanię. Im szersza, tym lepiej – tu nie ma jednego „ojca sukcesu”, aczkolwiek lider jest ważny.

Jesteś zdobywczynią tytułu LWICA BIZNESU 2022. Jakie znaczenie i wartość ma dla Ciebie przyznana nagroda? Jak wspominasz galę?

Piękne wydarzenie, profesjonalnie zorganizowane. Miło patrzeć na aktywności kobiet, ich siłę. Nagroda dla mojej Fundacji SM-WALCZ O SIEBIE to kolejne potwierdzenie skutecznie prowadzonych działań z zakresu marketingu społecznego. Wystawa moich prac malarskich i grafik oraz aukcja charytatywna jednego z obrazów również były dla mnie znaczącym elementem gali. To piękne, że chcemy i umiemy dzielić się dobrem.

Plany na rok 2023?

Sztuka, rozwój, działania systemowe. To co ważne i nowe – rozpoczęliśmy budowę Domu Myśli Twórczej na Warmii. Duże wyzwanie. Widzę to jako miejsce spotkań artystycznych, biznesowych i z zakresu rozwoju osobistego. Książki, jezioro, gra w golfa, kontakt z przyrodą. Trzymajcie kciuki, to za jakieś dwa lata zapraszamy.

Rozmawiała: Ilona Adamska

 

MALINA WIECZOREK

Studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, otrzymując w 1996 roku dyplom z wyróżnieniem. Prace artystki od ponad 25 lat mają stałe ekspozycje w prestiżowych kolekcjach korporacyjnych i prywatnych na całym świecie. Członkini ZPAP.

Najważniejsze wystawy:

Muzeum Czartoryskich-Arsenał; Galeria Promocji Studia Aneks; Poznań, Muzeum Sztuki Współczesnej; Pałac Królikarnia/Muzeum Narodowe; Gdańsk, Poznań, Rzeszów, Lublin, Katowice, Łódź, Wrocław, Szczecin – Centrum Bankowości Prywatnej Banku Pekao SA; Regionalne Towarzystwo Zachęty; Galeria Promocyjna; Agora; Hotel Bristol.

Malina Wieczorek od kilkunastu lat zajmuje się również marketingiem społecznym. Ma na swoim koncie kilkaset znaczących kampanii społecznych, szereg znaczących nagród, m.in. Dobroczyńca Roku, EFFIE, Kampanie Społeczne Roku, Złoty Magellan, Stevie Awards, Złote Spinacze, Lider Medycyny Roku i wiele innych. Laureatka listy 100 wpływowych ludzi reklamy wg Media Marketing. Laureatka Złotej 10. Kobiet Sukcesu Mazowsza, Listy Mocy – 100, finalistka Sukcesu Pisanego Szminką, konkursu Dyrektor Marketingu Roku, Listy 100 Wpływowych Osób w Ochronie Zdrowia oraz wielu innych.

www.malinawieczorek.com

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności