lederboard

Marek Borowski: Jesteśmy ponurym społeczeństwem

Jesteśmy społeczeństwem raczej ponurym, wiecznie niezadowolonym i z kompleksem niedocenienia. Gdzieś te frustracje trzeba rozładować: na gejach, Żydach i w ogóle na innych. A jak już nie ma na kim, to mamy takich polityków, którzy nam właściwy obiekt wskażą. Kościół też ma niestety w tym swój udział. – mówi w rozmowie z LBQ Marek Borowski, senator, były wicepremier RP.

Jest Pan Senatorem RP. Ma Pan ogromne doświadczenie polityczne, ale również doświadczenie w obszarze makro gospodarki. Czy mógłby Pan wskazać wartości etyczne dobrego biznesu?

– Kiedy zastanawiam się, co to jest etyka, najbardziej odpowiada mi definicja Immanuela Kanta: postępuj tak, jakbyś chciał, aby twoje postępowanie stało się prawem. W każdej działalności występują stosunki międzyludzkie. W biznesie są to stosunki z dostawcami i odbiorcami, z pracownikami i z całym społeczeństwem poprzez podatki, które się płaci na rzecz ogółu. W każdym z tych przypadków trzeba postępować zgodnie z kantowską zasadą: uczciwie płacić podatki, szanować godność pracowników i traktować ich podmiotowo, dbać o rzetelność i słowność w kontaktach z partnerami biznesowymi.

Co stanowi przeszkodę , aby spełnić te wymogi?

– Zaczyna się od wychowania i zasad, wpajanych dziecku i młodemu człowiekowi przez rodzinę, szkołę, kościół itp. Tu często występuje pierwsza przeszkoda, którą potem bardzo trudno usunąć. Drugą jest funkcjonowanie prawa, państwa i jego instytucji. Postępowanie etyczne – w każdej dziedzinie, nie tylko w biznesie – wymaga często determinacji i nigdy nie jest łatwe, więc gdy wokół nas osoby nieetyczne nie ponoszą konsekwencji, tej determinacji może zabraknąć.

Prawo wyznacza kierunek i zakres funkcjonowania firm – od najmniejszych do sieciówek. Jakie uregulowania są najpilniejsze?

– Wszystkie te, które tworzą warunki dla uczciwej konkurencji , uproszczenia skutkujące przyspieszeniem działalności sądów gospodarczych oraz tworzące tzw. pewność podatkową (wiem, za co mam płacić podatki i ile).

Kandydował Pan do Parlamentu Europejskiego. Czym powinniśmy kierować się w decyzjach – kogo wybierać, abyśmy byli dobrze reprezentowani w UE?

– Przede wszystkich tych, którzy chcą Unię Europejską bardziej integrować, a nie eurosceptyków, osłabiających Wspólnotę, dalej tych, którzy znają języki (to trudno sprawdzić, ale czasami coś o tym wiemy), no i wreszcie mających własny dorobek parlamentarny lub zawodowy.

Ubiegał się Pan również o stanowisko Prezydenta Warszawy, czego Pana zdaniem, Warszawie brakuje najbardziej – poza pieniędzmi?

– Warszawa jest coraz ładniejsza, ma dobrą komunikację publiczną, łatwiej tu o pracę, niż gdzie indziej, jest sporo dobrych restauracji. Ale ulice są „zimne”: mało ogródków, grajków ulicznych, ciekawych, różnorodnych sklepów (Nowy Świat i Krakowskie to za mało) , bazarów i rzemieślników (prawdziwa plaga to banki). W sezonie za mało plenerowych imprez kulturalnych. Takie np. „Ogrody Muzyczne” , organizowane w lipcu na dziedzińcu Zamku Królewskiego, impreza na światowym poziomie i dostępna dla wszystkich – boryka się co roku z problemami finansowymi i jak tak dalej pójdzie, to zniknie z mapy kulturalnej stolicy.

Jest Pan bardzo aktywny społecznie. Jako senator warszawsko -praski ma Pan Biuro senatorskie na ul. Targowej , filię na ul. Grochowskiej. Pomówmy o najpilniejszych problemach , które są zgłaszane Panu do rozwiązania?

– Praga to niechciane i zaniedbane dziecko lewobrzeżnej Warszawy. Od wojny na Pradze nie inwestowano, zakłady przemysłowe likwidowano, kamienic nie remontowano. Przychodzą ludzie, którzy chcieliby poprawić fatalne warunki mieszkaniowe, organizacje pozarządowe, opiekujące się np. dziećmi ulicy i żebrzące o pieniądze, ludzie zatroskani stanem zabytków praskich, drobni przedsiębiorcy, których dobijają czynsze i wielu innych.

Jest Pan w stanie wpływać na ich realizację?

– Wpływać – tak. Chodzę po urzędach, szukam sponsorów, piszę do lokalnych gazet. Niektóre sprawy udaje się załatwić i jest to źródłem wielkiej satysfakcji. Jednak tego, co najważniejsze, czyli zmiany polityki miasta wobec Pragi, w pojedynkę nie załatwię. Praga, ze względu na specyficzny klimat i architekturę, mogłaby być polskim Soho, ale zawsze co innego jest ważniejsze.

Dość ważnym, a trudnym w realizacji problemem w zarządzaniu Państwem jest demokracja, a u jej podstaw tolerancja. Pochodzi Pan z rodziny wielokulturowej i to szczególnie upoważnia Pana do oceny tolerancyjności naszego społeczeństwa. Dlaczego w Polsce jest tyle napięć społecznych i politycznych w związku z pochodzeniem, orientacją seksualną, a nawet kolorem skóry, czy płcią?

Jesteśmy społeczeństwem raczej ponurym, wiecznie niezadowolonym i z kompleksem niedocenienia. Gdzieś te frustracje trzeba rozładować: na gejach, Żydach i w ogóle na innych. A jak już nie ma na kim, to mamy takich polityków, którzy nam właściwy obiekt wskażą. Kościół też ma niestety w tym swój udział.

Da się temu zaradzić?

– Nieprędko. Trzeba stale podnosić poziom edukacji, w szkole uczyć tolerancji, wartości dialogu i umiejętności pracy zespołowej – a nasza szkoła pod tym względem nie przoduje. Stworzyć telewizję publiczną z prawdziwego zdarzenia, finansowaną z powszechnej opłaty lub z budżetu, która wnosiłaby do naszych domów wiedzę i kulturę, a nie z reklam. No i nie lekceważyć przypadków rasizmu i nietolerancji.

Żeby pokazać Autora tych wypowiedzi od strony bardziej prywatnej – zapytam o Pana preferencje muzyczne. Jakiej muzyki słucha Pan najchętniej?

– Nie boję się żadnej muzyki, ale obecnie najchętniej słucham spokojnej muzyki typu portugalskiego fado, morny (np.Cesaria Evora), lekkiego jazzu oraz muzyki klasycznej. Lubię też opery (ale te znane). Z naszych kapel – Kuba Sienkiewicz, „Raz , dwa, trzy”, Maanam.

Kolekcjonuje Pan korkociągi. Jak liczny jest ten męski, oryginalny tematycznie zbiór? Zapewne są w nim szczególnie interesujące lub cenne okazy?

– Korkociągów mam ponad setkę. Kiedy człowiek nauczył się korkować butelkę, natychmiast zaczął kombinować, jak ją otworzyć. I tu pragnąca się napić ludzkość wykazała się ogromną pomysłowością. Są korkociągi oparte na dźwigni, elektryczne, harmonijkowe, typu pompka, oparte na sprężynie, ukryte w różnych przedmiotach (np. w kluczach), korkociągi-wiertarki, obrotowe czy po prostu tzw. wyrwirączki. Mogę o tym długo mówić, ale miejsca nie ma.

Rozmawiała: Bożenna Ulatowska

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności