Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Idealna praca dla Ciebie, czyli jaka?

Praca zawodowa zajmuje nam co najmniej jedną trzecią dnia – dlatego tak ważne jest, by pracować w miejscu, gdzie czujemy się dobrze, prawda? Po...
Strona głównaRozmaitościMigracje zarobkowe napędzają rynek przekazów

Migracje zarobkowe napędzają rynek przekazów

Wbrew powszechnej opinii przekazy pieniężne nie odeszły w niepamięć. Wraz z coraz większą liczbą osób opuszczających swój kraj w pogoni za lepszymi zarobkami rośnie również zainteresowanie rozwiązaniami umożliwiającymi realizację przelewów międzynarodowych. Rynek takich usług powiększa się – firm oferujących przekazy pieniężne przybywa, a sposobów na dokonywanie takich transferów jest coraz więcej. Ten wydawałoby się zapomniany sposób przesyłania gotówki przeżywa obecnie drugą młodość. Wpływ przekazów pieniężnych na gospodarkę oraz to jak migracje zarobkowe będą oddziaływać na rozwój takich usług komentuje Wojciech Jóźwiak, Prezes Zarządu Monetia.

 

Historia przekazów pieniężnych sięga XIX wieku – to wtedy skonstruowano pierwszy telegraf elektryczny i opracowano jeden z najbardziej rozpoznawalnych „języków” świata, alfabet Morse’a. Przekazy pieniężne miały wpływ na gospodarkę, politykę i życie społeczne – ciężko sobie wyobrazić gdzie bylibyśmy dziś bez możliwości przekazywania pieniędzy na odległość.  Mogłoby się wydawać, że nowoczesne technologie sprawiły, że odeszły w niepamięć. Nic bardziej mylnego – obecnie przekazy pieniężne przeżywają drugą młodość. Wszystko za sprawą emigrantów zarobkowych, którzy często przesyłają do ojczyzny środki zarobione na tzw. saksach. To dzięki nim firm oferujących przelewy zagraniczne przybywa, a rozwiązań umożliwiających wysyłkę pieniędzy jest coraz więcej.

Podróże „za chlebem” są obecnie siłą napędową niejednej gospodarki – także polskiej. Z jednej strony mamy imigrantów, którzy pracują, zarabiają i wydają pieniądze w danym kraju napędzając tym samym tamtejszą koniunkturę. Z drugiej, emigrantów, którzy zarobione na obczyźnie pieniądze przesyłają do ojczyzny mówi Wojciech Jóźwiak, Prezes Zarządu Monetia. – Szacując wpływ migracji na polskie PKB należy wspomnieć o Ukraińcach, a także naszych rodakach, którzy wyjechali na tzw. saksy do Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Holandii. Wielu sądzi, że bez tych pierwszych polska gospodarka nie byłaby w aż tak dobrej kondycji, z kolei Ci drudzy rok rocznie przesyłają do kraju mld złotych, które stanowią znaczący zastrzyk finansowy dla państwowego budżetu  – dodaje.

Rosnące zainteresowanie oraz rewolucja technologiczna sprawiły, że rynek przekazów pieniężnych zmienił się nie do poznania. Od kiedy telegraf, a później faks, zostały zastąpione przez nowoczesne rozwiązania online przesyłanie pieniędzy stało się dużo prostsze. Dziś można przesyłać pieniądze online i odebrać w oddziale instytucji finansowej. Można również przekazywać środki z karty na kartę. Cały czas także dużym powodzeniem cieszą się gotówkowe przekazy pieniężne nadawane w fizycznych placówkach. Wszystko dlatego, że duża część z nas nadal uważa gotówkę jako podstawowy środek płatniczy. Jak wynika z analizy Europejskiego Banku Centralnego niemal 80% wszystkich transakcji finansowych w Europie nadal realizowanych jest w sposób tradycyjny.

Migracje zarobkowe nadal będą istotnym dopalaczem polskiej gospodarki. Chętnych na „saksy” jest z roku na rok coraz więcej. Po początkowym spadku emigracji wywołanym Brexitem, znowu możemy obserwować trend zwyżkowy – jak podają media w listopadzie 2017 roku chętnych do wyjazdu było o 2 punkty procentowe więcej niż rok wcześniej. Zarabiać większe pieniądze niż w Polsce można przecież nie tylko w Wielkiej Brytanii, lecz także w innych krajach jak np. Niemcymówi Wojciech Jóźwiak, Prezes Zarządu Monetia.Co więcej, statystyki NBP pokazują, że rynek przekazów pieniężnych napędzają migranci krótkookresowi – a tych ma być coraz więcej. Jak podają media najwięcej osób, które w tym momencie rozważają emigrację to Ci, którzy planują wyjechać z kraju na nie dłużej niż 3 miesiące – dodaje.