lederboard

Od zera do milionera, czyli recepta na sukces Briana Mayne’a


W wieku 29 lat Brian Mayne stracił wszystko: pracę, dom, rodzinę, ponadto miał milion funtów długu i nie posiadał żadnych kwalifikacji. Dziś jest międzynarodowym mówcą, nauczycielem. Pomaga ludziom zmienić ich życie, zmieniając myśli i uczucia na jego temat. Opracował program Mapowania Celów (Goal Mapping), aby w sposób podświadomy silnie wpływać na swoje życie.

Program, który opracowałeś, wydaje się być prosty – wystarczy tylko zaprogramować się na pozytywne myślenie…

Problem w tym, że jest to tak samo proste jak i trudne. Wielu ludzi myśli pozytywnie tylko przez chwilę, a potem znowu koncentrują się na tym, czego nie mogą zrobić. To jest tak, że kiedy człowiek myśli pozytywnie, podbudowuje siebie, a kiedy myśli negatywnie – pogrąża się. Dopiero wtedy, kiedy zaczyna myśleć pozytywnie regularnie, ma dobre podstawy ku temu, żeby odczuć wielką różnicę w swoim życiu. Program, który stworzyłem, pokazuje jak tego dokonać.

Na czym właściwie polega program Mapowania Celów?

– Program składa się z siedmiu prostych kroków, które mają na celu pobudzenie naszego umysłu. Wszystko zaczyna się od wyobrażenia tego, co chcemy osiągnąć, musimy być tego świadomi. Kolejnym krokiem jest weryfikacja naszych wyobrażeń. Musimy ustalić te, które są dla nas najważniejsze i skoncentrować się tylko na nich. Następnie umieszczamy je na mapie – jeśli nie posiadamy mapy, nie znajdziemy właściwej drogi. Czwarty krok polega na jasnym określeniu powodów, dla których chcemy osiągnąć nasz cel. Szczerość i przekonanie co do słuszności tych powodów potęguje naszą motywację, a to pomaga w trudniejszych momentach. Potem ustalamy datę osiągnięcia naszego celu – jeśli tego nie zrobimy, nasz cel pozostanie tylko marzeniem. Wielu ludzi mówi, że zrobi coś „kiedyś”, a to „kiedyś” nigdy nie nadchodzi. Dlatego tak ważne jest, aby wyznaczyć sobie ten czas. Później zastanawiamy się, jak możemy osiągnąć nasz cel. Określamy działania, których będziemy musieli się podjąć. Ostatni krok polega na znalezieniu osób lub organizacji, które mogą nam w tym pomóc. Stworzenie mapy pokaże to, co chcemy osiągnąć i zbuduje naszą wiarę w to, że jesteśmy w stanie tego dokonać poprzez zaprogramowanie podświadomości na dążenie do celu.

Fajnie, że nie mówisz ludziom: wynalazłem złoty środek na życie i od tej pory wszystko będzie idealne. Wręcz przeciwnie – podkreślasz, że trudne chwile prędzej czy później nadejdą i musimy być na to przygotowani.

– Problemy i przeszkody pojawią się w naszym życiu. Mój system uczy, jak myśleć pozytywnie nawet o tych negatywnych rzeczach. Nie oznacza to, że coś przestanie być trudne, ale stanie się łatwiejsze do pokonania. Życie jest jak „rollecoaster” – pełne wzlotów i upadków. Jeśli nauczymy się tej prostej sztuki pozytywnego myślenia nawet w ciężkich chwilach, nasze życie stanie się stabilniejsze i my też się tak poczujemy. Spowoduje to redukcję liczby tych trudnych dni.

Bardzo spodobało mi się zdanie „bądź świadomy dziury, ale nie wpatruj się w nią”.

– Usłyszałem to od instruktora motorowego, który uczestniczył w moim seminarium. Dużą przeszkodą ludzi jeżdżących na motorach są właśnie dziury. Instruktorzy uczą ich, żeby być świadomym tych dziur, ale nie wpatrywać się w nie. I pomyślałem sobie, że to dobra życiowa zasada, bo życie jest jak podróż, w której będzie dużo dziur – trudnych dni, przeszkód, a jeśli chcesz ich uniknąć, musisz być ich świadomy. Tylko wtedy pozostajesz skupiony na tym, dokąd zmierzasz, wtedy twoja podświadomość odczytuje to jako sygnał, aby podążać dalej. Wierzę, że to główny klucz do sukcesu. I właśnie w tym pomaga ludziom program, który stworzyłem.

Można powiedzieć, że swego czasu zbyt długo wpatrywałeś się w taką dziurę. Mając niespełna 30 lat, straciłeś kolejno firmę, majątek i rodzinę. Jak do tego doszło?

– Jako nastolatek otworzyłem własną dyskotekę. I tak naprawdę osiągnąłem sukces, zarobiłem dużo pieniędzy, ale po jakimś czasie straciłem wszystko. Kiedy miałem 29 lat, firma zbankrutowała, musiałem zamknąć dyskotekę. Miałem mnóstwo długów, straciłem dom, żona odeszła do innego mężczyzny i po prostu nie wiedziałem, co mam zrobić. Byłem bardzo zagubiony. Nie miałem żadnych kwalifikacji. Nie potrafiłem nawet czytać i pisać.

A jednak odbiłeś się od dna. W jaki sposób tego dokonałeś?

– Zacząłem pracować jako sprzedawca. Nie lubiłem tej pracy, a ludzie nie chcieli kupować produktów, które im oferowałem. Wtedy moi pracodawcy wysłali mnie na trening rozwoju osobistego. Tam nauczono mnie, że to właśnie sposób myślenia wpływa na to, jak się czujemy. A to, jak się czujemy, ma wpływ na nasze nastawienie i zachowanie. Postanowiłem wypróbować tę metodę. Zacząłem od nauki czytania i pisania. Poskutkowało. Po niespełna 6 miesiącach umiałem czytać.

I to było powodem, dla którego postanowiłeś podzielić się swoją receptą na sukces z innymi ludźmi?

– Wiele osób pytało mnie o moje osiągnięcia, chciało wiedzieć, jak tego dokonuję. Zacząłem prowadzić krótkie prezentacje, potem coraz dłuższe, aż w końcu prowadziłem je codziennie. Stałem się ich nauczycielem. Wtedy zacząłem zastanawiać się, jaki jest najlepszy sposób na wyznaczenie sobie celu. Radziłem się wielu ekspertów, większość z nich miała podobne pomysły, ale ja czułem, że czegoś im brakuje. Po kilku miesiącach stwierdziłem, że jeśli chcesz zrealizować jakiś cel, musisz pobudzić do pracy wszystkie partie swojego mózgu za pomocą zarówno słów, jak i obrazów. Dzięki tej metodzie osiągnąłem moje cele, a dzieląc się nią z innymi ludźmi, sprawiłem, że oni osiągnęli swoje.

Ponad 3 miliony osób na świecie korzysta z Twojego programu. Prowadzisz szkolenia dla firm, takich jak chociażby Microsoft, a także dla osób indywidualnych. Kim są Twoi uczniowie?

– Czasami są to ludzie, którzy mają depresję, są zagubieni. Czasami pracuję z ludźmi, którzy w ogóle nie mogą znaleźć pracy – nawet takiej, która dałaby im najmniejsze zarobki. Niekiedy są to biznesmeni, sportowcy, milionerzy, którzy osiągnęli już sukces, ale chcą zajść jeszcze wyżej. Na podstawie tego doświadczenia mogę powiedzieć, że mój program naprawdę działa w różnych przypadkach.

Czy są wśród nich tacy, którym się nie powiodło?

– Mało jest osób, którym się nie powiodło, może jedna na sto. Kiedy dzwonię do nich, żeby porozmawiać, dlaczego tak się stało, mówią, że nie stosowali mojej metody. Program działa, tylko trzeba z niego korzystać. Trzeba też wierzyć w to, że osiągnięcie wytyczonych celów naprawdę jest możliwe.

A Ty nadal stosujesz swój program? Jest jeszcze coś co chciałbyś osiągnąć?

– Stosuję, ale często wpadam w pułapkę, myśląc o tym, czego nie osiągnąłem, zamiast skupić się na tym, jak wspaniałe jest to, że już coś udało mi się osiągnąć. Moim celem jest dotarcie do 7 milionów ludzi. Dotychczas udało mi się dotrzeć tylko do 3,5 miliona – jestem dopiero w połowie drogi. Jeśli zmienię myślenie i powiem sobie, że dotarłem aż do 3,5 miliona osób, to czuję się szczęśliwy. Musimy codziennie przypominać sobie o tym, co już udało nam się zrobić. Dlatego ja wciąż używam tego programu, wciąż tworzę swoje mapy celów. I patrzę na nie prawie każdego dnia.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Oliwia Kalinkowska

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności