Po co nam lobbing?


Jak duże znaczenie ma dziś zjawisko lobbingu? Czy można wyobrazić sobie funkcjonowanie społeczeństwa bez niego? I najważniejsze – dlaczego tak mało mówi się o lobbystach?

Rok 2004 to czas, gdy o lobbingu mówiło się najwięcej. Wtedy wybuchła afera z udziałem Marka D., wtedy dziennikarze zaczęli też wyciągać na światło dzienne wiele historii, które sprawiły, że to zjawisko zyskało nieco pejoratywny kontekst. Czy słusznie?

Lobbing – stary jak świat?
Wyobraźmy sobie świat bez postępu. Świat, w którym nic się nie zmienia, społeczeństwa tkwią w ściśle wyznaczonych rolach bez szans na poprawę własnego statusu. Niemożliwe? No właśnie! Choć zjawisko lobbingu jest kojarzone z krajami anglosaskimi, wiele państw miało do czynienia z podobnymi działaniami około politycznymi w swojej historii. Już od zarania dziejów naszych władców otaczali ludzie wywierający duży wpływ na ich decyzje. Doradcy ci reprezentowali określone grupy społeczne, dane kasty, a nawet wpływowe rodziny. W Polsce Piastów najprężniej działającą „grupą nacisku” byli… duchowni. To oni licznie otaczali władców, zręcznie politykując i dbając o wzrost majątku oraz wpływów Kościoła przez odpowiednie ustawodawstwo. Ponieważ duchowni mieli dostęp do wiedzy, byli znakomicie wykształceni i sami edukowali, stanowili grono doświadczonych doradców. W późniejszych wiekach sytuacja ewoluowała, a krąg doradców, których dziś można by nazwać lobbystami, coraz częściej tworzyli również możni.

Także w późniejszych wiekach, gdy rozwinęła się władza ustawodawcza w postaci Sejmu Rzeczpospolitej, posłowie często otaczani byli ludźmi chcącymi zdobyć pewne informacje, a nawet wpłynąć na stanowienie prawa. Dziś działania lobbystów polegają przede wszystkim na angażowaniu się w działania polityków, a czasem tylko uzyskiwaniu od nich rzetelnych informacji. Cel jest oczywisty: ukształtowanie gospodarczego czy społecznego podłoża po to, by najlepiej zrealizować swoje założenia.

Siła dyskrecji
Jak działają lobbyści? Przede wszystkim dyskretnie i z wyczuciem – prowadzą bowiem niekończące się rozmowy kuluarowe. Choć jedna z nazw osób uprawiających lobbing brzmi „grupa nacisku”, nie zawsze jest ona trafiona. Bardzo często bowiem zamiarem lobbysty jest uzyskanie konkretnych danych, a nie zmiana stanu rzeczy. Lobbysta powinien zatem posiadać wyjątkowe umiejętności interpersonalne, tak by osiągnąć zamierzony efekt, nie dając rozmówcy poczuć, że został on do czegoś nakłoniony.

Być może dlatego przeciętny obywatel, nawet jeśli interesuje się sprawami obywatelskimi, nie kojarzy z imienia i nazwiska zbyt wielu lobbystów. Owszem, osoby te występują czasem w charakterze ekspertów w różnych programach informacyjnych, nie czynią jednak tego zbyt często, jakby pragnąc pozostać anonimowymi.

I tu kryje się niespodzianka: w Polsce, według obowiązującego prawa, lobbing musi być zjawiskiem otwartym. Na czym to polega? Przede wszystkim na jawności procesu – na stronie Sejmu RP znajduje się „wykaz osób wykonujących zawodową działalność lobbingową na terenie Sejmu”. Każdy planujący taką działalność, musi zatem corocznie występować o rejestrację. Należy podać przy tym nazwę firmy lub firm, jakie reprezentuje lobbysta, oraz jasno zdefiniować interesujące go branże i dziedziny. Rasowy lobbysta nie działa przypadkowo, ale bierze na cel konkretny organ ustawodawczy zajmujący się daną tematyką. Ważne jest też uwzględnienie specyfiki pracy danego organu. Tylko dzięki temu lobbing jest zjawiskiem legalnym.

Nie tylko wielkie koncerny…
Lobbing jest zjawiskiem kojarzonym z wielkimi korporacjami biznesowymi. Ale niekoniecznie tak jest w rzeczywistości. Istnieją bowiem działania podejmowane przez lobbystów, które nie wiążą się z komercją w żaden sposób. Tak jest wówczas, gdy lobbing odbywa się na rzecz poszczególnych grup społecznych. Dzięki temu bronione są interesy osób niemających odpowiedniej wiedzy ani możliwości, by zaznaczać ustawodawcom swoje potrzeby. Także wiele organizacji pozarządowych aktywnie działa, wywierając nacisk na władzę. Szczególnie prężnie funkcjonują np. organizacje ekologiczne.

A czy przeciętny człowiek, który nie jest reprezentantem danej firmy, ma możliwość wywierania nacisku? Okazuje się, że tak, choć, jak się domyślamy, są to działania na niewielką skalę. Wszystko dzięki tzw. wysłuchaniu publicznemu, które, choć nie jest formą manipulacji, umożliwia obywatelom zabranie głosu, co jest z zasady dokładnie protokołowane i brane pod uwagę podczas właściwego procesu legislacyjnego. Jest to też dobry sposób na zasięgnięcie informacji w sprawie np. regulacji planowanych w interesującym nas sektorze gospodarki.

Na stronie Sejmu RP znajduje się systematycznie aktualizowany spis ustaw, których wstępne projekty z którymi będzie można się zapoznać, by uczestniczyć w procesie wysłuchania publicznego. I choć, jako się rzekło, nie daje nam to takich możliwości jak szeregowi profesjonalnych lobbystów, warto jednak skorzystać z takiej szansy?

Joanna Bielas

fot. freeimages.com

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności