Rynek ropy nie pozwala zapanować nad inflacją

Kontrakty terminowe na ropę WTI wzrosły w środę o ponad 1,5 proc., do ponad 116,5 USD za baryłkę, notując szósty miesiąc z rzędu wzrostów. W Stanach Zjednoczonych ceny benzyny biją rekordy wszech czasów, przekraczając poziom 4,2 USD za galon.

Wczoraj pojawiły się informacje, że niektórzy członkowie kartelu OPEC+ rozważają zawieszenie udziału Rosji w porozumieniu produkcyjnym. Mogłoby to utorować im drogę do tłoczenia większej ilości ropy na rynki.

W dzień cena waha się od 118 do 113 USD

Kraje z Zatoki Perskiej planują zwiększenie wydobycia w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Taka informacja mogłaby teoretycznie wpłynąć na obniżkę cen surowca. Z nawiązką równoważą ją jednak: decyzja Unii Europejskiej o częściowym zakazie sprzedaży rosyjskiej ropy oraz ponowne otwarcie się Chin po lockdownie, czyli potencjalnie ogromny wzrost popytu.

W efekcie notowania ropy naftowej na światowych rynkach są mocno rozchwiane. Wystarczy wspomnieć, że wczoraj najpierw padły trzymiesięczne szczyty, gdy baryłka WTI kosztowała już ponad 118 USD, ale po tym ceny gwałtownie zawróciły poniżej 113 USD.

Paliwo do spowolnienia gospodarczego

W realnej gospodarce oznaczać może to wysokie ceny paliw. Odczuwamy to w Polsce, ale także odczuwają to Amerykanie, gdzie cena benzyny poszybowała do najwyższego poziomu w historii – 4,2 USD za galon.

Drożejące paliwa to jedna z głównych składowych wzrostu inflacji konsumenckiej i jednocześnie element przyczyniający się do spadku popytu w innych kategoriach. Im więcej wydamy na paliwo, bo np. musimy dojechać do pracy, tym mniej wydamy w kategoriach zbędnych potrzeb, rekreacji czy rozrywki. To z kolei gotowy przepis na spowolnienie gospodarcze, co już od dłuższego czasu zdają się wyceniać rynki finansowe.

Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxia Ltd. (usługa Forex Cinkciarz.pl)

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności