lederboard

„Szukaj w snach”, czyli jak na dziecko patrzy dorosły

„Za pięknymi melodiami kryją się wyrafinowane harmonie i smaczki, które mogą docenić również dorośli, bo to przecież oni dobierają repertuar piosenek dla swoich dzieci”. „Szukaj w snach” to najnowsza płyta Natalii Kukulskiej i Marka Napiórkowskiego.

 

Ilona Adamska: Jaka była geneza płyty pt. „Szukaj w snach”, owocu współpracy genialnego trio: Natalii Kukulskiej, Marka Napiórkowskiego, Marka Włodzimierza Wysockiego?

Marek Napiórkowski: Na prośbę szefostwa zaprzyjaźnionego z nami Teatru Starego w Lublinie, przyjrzałem się tekstom lubelskiego autora Włodzimierza Wysockiego (nie mylić z rosyjskim pieśniarzem i poetą Władymirem Wysockim), który je napisał jako kołysanki dla swoich dzieci. Teksty wydały mi się szlachetne, napisałem więc do nich muzykę. Kiedy miałem już napisane wszystkie kołysanki to zadzwoniłem do Barbary Streisand, ale mi odmówiła.

To oczywiście żart. Pomyślałem, że Natalię, która była w tym czasie w ciąży z córeczkę Laurą, może zainteresować taki łagodny i relaksujący projekt. Nie myliłem się. Natalii pomysł się spodobał i dalej wszystko się potoczyło.

Marcin Kydryński napisał, że Wasza płyta koi, skłania do refleksji i przemyśleń. Do kogo kierujecie album?

Natalia Kukulska: Zastanawialiśmy się, jak komunikować o tym albumie, bo kołysanka kojarzy się z przeznaczeniem dla dzieci. Ale krytycy i dziennikarze, w tym Marcin Kydryński podkreślają, że album jest rodzajem nieinfantylnej kołysanki, ponieważ za pięknymi melodiami kryją się wyrafinowane harmonie i smaczki, które mogą docenić dorośli. Teksty – chociaż skierowane do podmiotu dziecięcego, zawierają spojrzenie przez pryzmat osoby dorosłej. Troskę rodzica o przyszłość dziecka. Teksty te mają dużą dozę czułości i dobrych życzeń dla pociechy, która ma zasnąć i śnić pięknie. W warstwie muzycznej dorośli znajdą wiele dla siebie.  Bo to przecież rodzice dobierają repertuar piosenek dla swoich dzieci. To często oni w pierwszej kolejności muszą zakochać się w utworze, by potem zaproponować go swoim dzieciom. Ja też – jako mama – zrobiłam swego czasu rekonesans tego, co obecnie dzieje się w piosence dziecięcej. Przejrzałam sporo repertuaru w internecie i wnioski mam mieszane. W temacie kołysanek nie było wielu nowości – często znaleźć można nowe wersje znanych, starych kołysanek. Tymczasem nasza płyta proponuje dwanaście premierowych utworów napisanych bardzo uczciwie, traktując młodego słuchacza na równi z dorosłym. Słowa napisane są od serca, bo pan Włodzimierz Wysocki pisał je z myślą o swoich dzieciach i wnukach. Tu nie było kalkulacji i zastanawiania się, jaki jest twój target i czym go omamić.

Czy to prawda, że aby być wiarygodnym artystą, trzeba, jak to się mówi, swoje w życiu przejść, przeżyć?

Marek Napiórkowski: Od roku uczę na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina i często mówię swoim uczniom, że jak czegoś nie przeżyją, nie zakochają się (szczęśliwie bądź nie), nie przeczytają fascynującej książki, to w wymiarze muzyki jako głębokiego przekazu, nie tylko jako zbioru dźwięków, nie zawojują zbyt wiele. Ja wierzę muzykom, artystom, których muzyka wynika z ich doświadczeń i dzięki nim nabiera gatunkowego ciężaru. Pewnie wyjątkiem od tej reguły był Mozart, który pisał genialne dzieła będąc dzieckiem.

Natalia Kukulska: Jako artyści w różnych projektach mogliśmy dać ujście naszym ambicjom oraz wyobraźni a w swoich autorskich albumach bardziej odważnie pofolgować. W przypadku płyty „Szukaj w snach” mieliśmy pewne zadanie – konwencję. Stworzyć coś, co będzie proste, łagodne. Umówiliśmy się, że w warstwie aranżacyjnej też powinno być to minimalne, szlachetne, nie pachnieć, jak to w wielu produkcjach dla dzieci, plastikiem. Dlatego album ma piękną barwę akustyczną. Jest w tym drugie dno, bo pod prostotą dzieją się rzeczy na tyle ciekawe, że płyta ma charakter bardziej uniwersalny.

Marcin Kydryński był zaskoczony, że wraz z Markiem, którego nazwał dżinem jazzu, wyszliśmy trochę ze sfery komfortu i naszych światów, by spotkać się gdzieś pomiędzy. To, czego ostatnio dotykałam na swoim solowym albumie, było bardzo dalekie od tego projektu, bo romansowałam z chropowatą elektroniką. I choć czasami musieliśmy się trzymać w ryzach, pozostaliśmy jednak na tym albumie autentyczni. Zadbaliśmy o każdy szczegół tak, jakby była to nasza najważniejsza obecnie solowa płyta.

A czy możecie powiedzieć o sobie, Waszych albumach, zrealizowanych projektach, że są pewnego rodzaju pamiętnikiem?

Marek Napiórkowski: Ja to tak postrzegam. Każda płyta, którą robię pod swoim szyldem, jest najlepszą, jaką mogłem zrobić w danym momencie. Stąd rodzaj czułości, jaką mam do poprzednich swoich płyt, choć znam artystów, którzy nie są w stanie słuchać swoich starszych nagrań. Odpowiadając na pytanie, można przyjąć, że tworząc piszemy jakby książkę, do której kolejnymi płytami dopisujemy następne rozdziały. Szczęśliwie mamy coś na kształt talentu i staramy się go wykorzystać, zrealizować siebie. Każda płyta jest artystycznym wyrazem nas i robimy je jak najlepiej umiemy. Mimo że, płyta z kołysankami brzmi inaczej niż moja ostatnia jazzowa płyta WAW-NYC i różni się językiem muzycznym, to obie zawierają charakterystyczny dla mnie sposób pisania i zapis przeżyć Marka Napiórkowskiego.

Natalia Kukulska: W moim przypadku jest trochę inaczej, bo płyta „Szukaj w snach” to kompozycje Marka i teksty nie są mojego autorstwa. O pamiętniku można mówić bardziej wówczas, kiedy jest się autorem. Odważyłam się co prawda nazwać kiedyś swój album „Autoportret” , choć też nie był autorski… ale uznałam, że piosenki opowiadają o mnie. Na ostatnich  płytach  jestem autorką teksów i współautorką muzyki (piszę zazwyczaj melodie) i wtedy rzeczywiście czuję jakbym tworzyła pewnego rodzaju pamiętnik. Na “Szukaj w snach” jestem tylko wykonawcą kołysanek, ale starałam się interpretować je bardzo szczerze. Wpisały się w moje życie już bardzo, bo towarzyszą mi każdego dnia, gdy usypiam córeczkę. Mogę więc powiedzieć, że stworzyły pamiętnik moich relacji z dzieckiem.

Marek Napiórkowski: A ja nie zgodzę się z Natalią, bo uważam, że ta płyta jest takim samym jej pamiętnikiem, jak i moim. Uważam, że wcale nie jest powiedziane, że aby nim była, to trzeba utwory napisać. To, jak Natalia śpiewa na płycie, wyraża Jej emocje i to kim jest – a musi być kimś fajnym, bo śpiewa pięknie.

Czy jesteście osobami żyjącymi „tu i teraz”, czy raczej wybiegającymi na przyszłość, planującymi?

Natalia Kukulska: Ja  wybiegam w przyszłość. Lubię działanie. Nakręca mnie do życia to, co może się dopiero wydarzyć, co jest przede mną. Z drugiej strony następuje we mnie moment refleksji nad tym, gdzie jestem, co robię, ile to jest warte. Takie momenty przychodzą do mnie często pomiędzy wyrwanymi chwilami na płyty i projekty, które powodują, że jestem na najwyższych wibracjach jako dawca. I w pewnym momencie dochodzi do mnie, że nie mogę tylko kreować, że muszę też smakować to, co wokół mnie. To kwestia dojrzałości, do której, z dumą twierdzę, cały czas dochodzę.

Marek Napiórkowski: Ja też pracuję nad tym. Staram się i uczę tego, by być „tu i teraz”, nie rozpamiętywać przeszłości. I choć z wiekiem jest łatwiej, bo młodzieńczy testosteron w nadmiarze może być męczący, to nadal staram się mieć nowe plany i pomysły, ale zarazem nie być głową w przyszłości, tylko doceniać to, co teraz, np. to, że sobie tu razem siedzimy i rozmawiamy.

Co macierzyństwo zmieniło w Tobie Natalio, jako kobiecie?

Natalia Kukulska: Nie jestem przekonana, czy ono coś we mnie bardzo pozmieniało, bo było już we mnie zapisane. Ponieważ nie miałam pierwowzoru w osobie mojej mamy, bo jej nie pamiętam, zastąpiła mi ją babcia oraz tata, pewne rzeczy były dla mnie po prostu intuicyjne. W macierzyństwie spełniam się bardzo. Ono na pewno nadało wszystkiemu w moim życiu sens oraz zmieniło perspektywę. Przekonałam się, że macierzyństwo zagrzebuje ego, ponieważ priorytety zmieniają się natychmiast wraz z nim. Bywało, że zazdrościłam niektórym koleżankom, że mają dużo czasu, ale gdy nie byłam matką byłam też cały czas zajęta i czasu mi brakowało.W  macierzyństwie wchodzi się w inny rytm i inne stają się priorytety. Porządkuje się to, co ważne i nie traci czasu. Jedyne czego mi brakuje to takiej beztroski i luzu. Będąc mamą czuje się zawsze odpowiedzialność.

Jaką jesteś mamą, jak siebie oceniasz?

Marek Napiórkowski: Ja odpowiem na to pytanie. Z mojej obserwacji mogę powiedzieć, że jest fantastyczną mamą. Razem z Michałem Dąbrówką i dziećmi tworzą bardzo szczęśliwą rodzinę. A mam przyjemność obserwować ich od wielu już lat.

Jakie są Wasze plany związane z ostatnią płytą, np. koncerty?

Natalia Kukulska: Plany są takie, by zagrać koncerty w wielu miastach z utworami z albumu “Szukaj w snach”. Na razie koncertowaliśmy w Lublinie, w Teatrze Starym. Obecnie zastanawiamy się, jak przełożyć kameralną atmosferę z teatru do większych sal. Chcielibyśmy, aby pozostała atmosfera intymności, ale musimy pamiętać o specyficznej publiczności. Nie łatwo jest zatrzymać uwagę dzieci. Na koncerty zapraszamy też dorosłych. Bo to jest tak, jak z dobrymi bajkami Disneya, które oglądają dorośli razem z dziećmi, śmiejąc się każde w innych momentach. Myślę, że podczas naszego występu do dzieci trafi co innego niż do rodziców, którzy potrafią się pięknie wzruszać. Mieliśmy już takie przykłady. Zapraszamy także osobny niemające dzieci, bo płyta jest pewnego rodzaju powrotem do dzieciństwa. Po drugie nasza muzyka może działać terapeutycznie i kojąco. Myślę, że po naszym koncercie można wracać z pokładem spokoju. I to jest bardzo cenne.

Rozmawiała: Ilona Adamska

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności