Waldemar Piórek: Wolność gospodarcza w Polsce


Waldemar Piórek – przedsiębiorca i społecznik. Prezes Warszawskiej Izby Przedsiębiorców. Współtwórca procesu prywatyzacji w Polsce. W swojej działalności dużą wagę przywiązuje do realizacji przedsięwzięć związanych z niesieniem wszechstronnej pomocy warszawskim przedsiębiorcom w organizacji biznesu i szkoleniu kadry. Autor programu „Efektywna Firma”. Honorowy Ambasador Kongresów Polskich.

 

Był Pan jedną z osób, które 25 lat temu aktywnie zaangażowały się w przemiany rynkowe w Warszawie. Czym się wtedy kierowaliście?

– Podstawą dla nas była ochrona i tworzenie miejsc pracy. Dlatego zrzeszyliśmy się w Stowarzyszenie Handlowców Mokotowskich. Niedługo potem za naszym przykładem powstały stowarzyszenia w innych dzielnicach. Początki transformacji są okresem nikłego zainteresowania władz wspieraniem rozwoju przedsiębiorczości – pomocni okazali się jednak dzielnicowi urzędnicy, którzy dzięki negocjacjom w urzędzie i staraniom stowarzyszeń, ułatwili najem powierzchni handlowych. Po kilku latach stowarzyszenia stały się istotnym elementem świata warszawskich firm z sektora małych i średnich przedsiębiorstw.

Czy jest Pan dziś zadowolony z tego, jak wygląda nasz wolny rynek?

– Od ponad 20 lat prowadzę działalność gospodarczą, dzięki czemu mogę w praktyce obserwować w Polsce działanie „wolnego rynku”. W poszczególnych krajach zakres ingerencji państwa w gospodarkę różni się znacznie, funkcjonują różne modele kapitalizmu i faktem jest, że obecnie nie istnieje kraj, w którym gospodarka byłaby całkowicie wolna, dlatego wolę posługiwać się określeniem „wolność gospodarcza” niż „wolny rynek”. Kwestię wolności gospodarczej rozpatrywać należy na dwóch płaszczyznach – prawno-ustrojowej oraz praktyczno-administracyjnej. W obu przypadkach poziom wolności gospodarczej w Polsce jest niewystarczający. Nasze prawo gospodarcze wciąż zależne jest od prawa z okresu PRL i dodatkowo obciążone powstałą po 1989 roku lawiną legislacyjną wielokrotnie sprzecznych przepisów z zakresu działalności gospodarczej czy prawa podatkowego.

W wymiarze praktyczno-administracyjnym problemem na linii państwo-przedsiębiorca jest sposób traktowania przedsiębiorców w urzędach skarbowych – w postępowaniu skarbowym wciąż ciężar udowodnienia niewinności spoczywa na przedsiębiorcy, a sprzeczne interpretacje urzędników są podstawą do naliczania kar. Aby zwiększyć zakres wolności gospodarczej w Polsce trzeba całkowicie odwrócić logikę – to państwo i urzędnicy powinni być odpowiedzialni za spójność oraz egzekwowanie prawa, a przedsiębiorca-obywatel powinien móc kierować się zasadą „co nie jest zabronione, jest dozwolone”.

Polski rynek pracy nie jest przyjazny ani dla pracownika, ani dla przedsiębiorcy – jak to zmienić?

– Znaczącą barierą w zwiększeniu zatrudnienia są koszty pracy. Ich obniżenie znacząco przyspiesza dynamikę liczby pracujących, w tym w szczególności sprzyja wzrostowi zatrudnienia kobiet. Podniesienie w ostatnich latach składki rentowej po stronie pracodawców o 2 punkty procentowe trudno uznać za posunięcie sprzyjające zwiększaniu zatrudnienia i rozwojowi przedsiębiorczości. Istotna jest również kwestia kwalifikacji kadr – bezwzględnie potrzebujemy odbudowy kształcenia zawodowego i wprowadzenia do szkół ponadgimnazjalnych praktycznych ćwiczenia z prowadzenia przedsiębiorstw. Program nauczania musi być w większym stopniu tworzony zgodnie z postulatami biznesu i organizacji branżowych. Nieprzygotowani do pracy lub zakładania firmy młodzi ludzie generują koszty kształcenia od podstaw w przedsiębiorstwie, podczas gdy zasoby wiedzy wyniesione ze szkoły i uczelni wyższej powinny pozwalać na wdrożenie do pracy po krótkim szkoleniu. Najbliższym Polsce przykładem udanego łączenia systemu edukacji z gospodarką mogą być Niemcy i Austria. Przedsiębiorcy powinni też uzyskać większy wpływ na profil szkoleń zawodowych znajdujących się w ofercie Urzędów Pracy i Funduszu Pracy.

Od 25 lat aktywnie angażuje się Pan w przemiany rynkowe w Polsce. Sam jest Pan przedsiębiorcą. Z pewnością ma więc Pan liczne spostrzeżenia, co można udoskonalić w polskich przepisach, żeby ułatwić życie małym firmom?

– Przede wszystkim potrzebujemy nowego prawa podatkowego i kodeksu postępowania podatkowego połączonego z reformą służb skarbowych. Nowe prawo powinno zapewnić ujednolicenie terminologii podatkowej, interpretacji przepisów oraz eliminację dziur w prawie (jak chociażby niejasnej relacji między podatkiem od towarów i usług a podatkiem od czynności cywilnoprawnych). Wysokie obciążenia podatkowe oraz praktyka służb skarbowych hamują wzrost inwestycji i zwiększają aktywność gospodarczą w szarej strefie. W raporcie „Paying Taxes” na rok 2014 (jest to przygotowywany corocznie przez Bank Światowy i firmę doradczą PWC raport dotyczący poziomu obciążeń podatkowych i stanu regulacji w tym zakresie) Polska po raz kolejny nie wypadła najlepiej. Całkowite opodatkowanie (tzw. Total Tax Rate) w Polsce wynosi 41,6%, średnia unijna to 41,1%, jednak gdy porównamy się z Wielką Brytanią – 34% czy Danią – 27%, widać różnicę. Polski przedsiębiorca potrzebuje na rozliczenie podatków średnio 286 godzin rocznie, 107 godzin więcej niż wynosi średnia unijna. Gorszy wynik pod tym względem zanotowały tylko Bułgaria i Czechy. Osobie prowadzącej biznes w Danii na podatki wystarczy 130 godzin rocznie, a w Wielkiej Brytanii jedynie 110 godzin! Te liczby pokazują, ile czasu polski biznesmen traci na biurokrację skarbową, zamiast w tym czasie rozwijać swoją firmę. Oprócz ograniczenia fiskalizmu i zmiany praktyki funkcjonowania służb podatkowych państwo musi podjąć także działania stymulujące rozwój, np. poprzez wprowadzenie odpisów podatkowych kosztów przeznaczonych przez firmy na badania i rozwój czy objęcie zerową stawką podatku zysków reinwestowanych. Takie rozwiązanie istnieje w Estonii. Nowe prawo podatkowe należy uzupełnić zmianą ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, zapewniającej większą swobodę dla przedsiębiorców i ułatwienia w prowadzeniu działalności. Jednocześnie trzeba dokonać przeglądu prawa gospodarczego, w celu aktualizacji go względem wyzwań gospodarczych, które obecnie stoją przez Polską. Osobom zainteresowanym wyzwaniami gospodarczymi i społecznymi w skali makro, z jakimi już niedługo zderzy się Polska, polecam raport Towarzystwa Ekonomistów Polskich z lipca ubiegłego roku.

Warszawska Izba Przedsiębiorców wspiera polski biznes organizując konkursy…

– Zależy nam przede wszystkim na promowaniu firm świadczących usługi najwyższej jakości, rzetelnych i wiarygodnych w prowadzeniu działalności gospodarczej. W konkursie Wiktoria jednakową szansę zdobycia nagrody mają zarówno firmy małe, rodzinne, działająca lokalnie, jak i duże, posiadające olbrzymi kapitał. Chcemy uczcić i docenić przedsiębiorców, którzy działają na niełatwym, często niewdzięcznym polskim rynku. Cieszymy się ich sukcesami, zachwycamy pomysłami na rozwój przedsiębiorstw. Często przedsiębiorcy imponują nam swoją działalnością, np. na rzecz lokalnych społeczności. Zajmują się sprawami, którymi nie mają obowiązku się zajmować. Nagroda Wiktoria powstała właśnie po to, by wyróżnić spośród nich tych, którzy nie tylko prowadzą świetnie prosperujące biznesy, ale są też społecznikami. Zgłoszone firmy oceniamy na trzech płaszczyznach: po pierwsze, pod kątem ich zobowiązań względem państwa. Po drugie, czy mogą się wylegitymować dobrymi relacjami ze swoimi partnerami oraz okazać zdobyte certyfikaty i nagrody. I wreszcie, czy udzielają się charytatywnie, integrują lokalną społeczność. Dzięki wysokim standardom, jakie przez lata utrzymujemy konsekwentnie, nagradzając wyłącznie najlepszych przedsiębiorców, zyskaliśmy przychylność instytucji i osób, które dziś patronują konkursowi. Są to m.in. Ministerstwo Gospodarki, PARP, PAiZ, Prezydent M. St. Warszawy oraz wojewodowie i marszałkowie województw z całej Polski.

Rozmawiała: Anna Nahejska

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności