Zostań członkiem

Otrzymuj najlepsze oferty i aktualizacje dotyczące Magazynu LBQ.

― Reklama ―

spot_img

Podwyżki cen nie odpuszczają. W sklepach jest już o blisko 5 proc. drożej niż rok temu

Już o blisko 5% rdr. podrożały codzienne zakupy. Tak pokazuje ostatnia analiza rynkowa prawie 79 tys. cen detalicznych. We wrześniu br. na 17 monitorowanych...
Strona głównaWywiadydr Aleksander Poniewierski: Roboty będą miały partnerski nadzór nad człowiekiem

dr Aleksander Poniewierski: Roboty będą miały partnerski nadzór nad człowiekiem

– W przyszłości zaistnieją sytuacje, w których będą się wytwarzały więzi między człowiekiem a robotem, więzi partnerskie – mówi dr Aleksander Poniewierski, globalny lider sektora IoT w EY. W rozmowie z Maciejem Plebańskim, właścicielem i prezesem firmy Kogena, działającej na rynku robotów współpracujących, mówi o wpływie epidemii koronawirusa na przyspieszenie robotyzacji oraz zmianę modeli biznesowych oraz o kształtowaniu nowych nawyków pracy.

 

 

 

Maciej Plebański, Kogena: Pandemia koronawirusa wywarła ogromny wpływ na wiele sektorów. Co pokazuje ta sytuacja z perspektywy dynamiki zmian rynkowych?

dr Aleksander Poniewierski: Koronawirus bezwzględnie potwierdzi i przyśpieszy pewne procesy, które już mają miejsce na świecie. Nieprzypadkowo wskazałem ten kierunek w swojej książce “SPEED”. Niedługo pierwszy raz w historii pojawi się taka sytuacja, w której to robot będzie miał “nadzór” nad człowiekiem. Dzisiaj to człowiek ma “nadzór” nad prawie każdym stworzeniem na świecie, jak i nad robotami.

Dlaczego tak się stanie?

Przekroczyliśmy już skalę liczby ludzi, interakcji, transportu, logistyki, wolnego handlu czy wolnego poruszania się, kiedy państwa były w stanie śledzić obywateli i tym samym zapewnić im bezpieczeństwo. Teraz nie są już w stanie tego zrobić w sposób konwencjonalny i czas epidemii koronawirusa był tego świetnym przykładem. W sytuacji masowego zagrożenia – wojny, epidemii – państwa nie są w stanie bronić swoich obywateli odpowiednio szybko, skutecznie i na wszystkich frontach. Dlaczego? Nie mamy jako ludzie możliwości realizacji takiego zadania. Jesteśmy za wolni. To jest właśnie SPEED. Po 11 września zgodziliśmy się na powszechną inwigilację i kontrole na lotniskach, a po epidemii zgodzimy się na powszechny monitoring na całym świecie realizowany przez roboty. To się po prostu stanie. Nie ma tutaj absolutnie żadnych wątpliwości.

Dziś często słyszymy płynące z każdej strony pytanie – czym w przyszłości będzie praca?

Przyszłość pracy to przyszłość w innym wymiarze – nie tylko fizycznym, ale też cyfrowym. To wszystko, co obecnie nazywamy “pracą zdalną”. Natomiast w świecie fizycznym koronawirus udowadnia, że nie ma teraz możliwości realizacji pewnych zadań i w przyszłości konieczne będzie zastąpienie ich robotami.

Co w takim razie spowoduje powszechną akceptację większej obecności technologii?

Reguła, w której technologia podąża za nawykami, rządzi światem od zawsze. Aby konkretna technologia stała się powszechna, muszą najpierw wytworzyć się nawyki wśród ludzi. Jeśli ludzie wykonują wymuszoną czynność i ktoś im zaproponuje technologię, która ich od tego uwolni, to się bardzo szybko i chętnie przyzwyczajają. Taka jest już właśnie natura ludzi. Przede wszystkim jesteśmy trochę leniwi.

Co kształtuje te nawyki? Jakie wpływ na nasze przyzwyczajenia miała epidemia koronawirusa, która wywróciła części społeczeństwa sposób wykonywania pracy?

Nawyk może być wytworzony z przekonania, albo wymuszony. Dzisiaj koronawirus wymusza zmianę nawyków. Wymusza na całych pokoleniach ludzi i na dużym biznesie kompletną zmianę sposobu działania. Dzisiaj jeszcze tego nie widzimy, bo minęło zaledwie kilka tygodni. Natomiast za kilka miesięcy naturalne będzie, że ludzie nie będą chcieli przesiąść się z pracy zdalnej na dotychczasowy sposób jej wykonywania. Zostanie już wytworzony nawyk, a jako że jest on finansowo korzystny dla firm, będzie przyjmowany z aprobatą przez właścicieli firm.

Po kwarantannie ci sami ludzie zapytani, jaka jest ich efektywność, stwierdzą, że w czasie kwarantanny byli bardziej efektywni, bo nie musieli tracić czasu na dojazdy do pracy. To jest właśnie budowanie nawyku. W czasie kwarantanny okazało się również, że niektórzy pracownicy wykonujący proste czynności w fabrykach mogą zostać zastąpieni robotami. Po koronawirusie okaże się, że człowieka, który wcześniej wykonywał proste czynności można przenieść do innych zadań, gdzie brakuje ludzi, przekwalifikować go. A tę mało wartościową pracę zlecić robotom. Tylko trzeba najpierw wyrobić nawyk i oszacować koszty społeczne, to jest kluczowe.

Czy możemy zatem postawić tezę, że robot będzie partnerem człowieka?

Nam jako ludziom bardzo dobrze pracuje się w środowisku “ludzie z ludźmi” i nie wyobrażamy sobie pracy z robotami. Teraz wykorzystujemy roboty jako narzędzie – bardziej inteligentne, szybsze, ale nadal narzędzie. Tak samo jak wykorzystujemy np. sprzęty kuchenne – miksery, blendery, czy mikrofalówki, które również są robotami (kuchennymi). Za chwile ze względu na sztuczną inteligencję i ze względu na to, że łatwiej nam będzie wypowiadać słowa niż je pisać, będziemy chcieli narzędzia, które się z nami komunikuje. Ale żeby czuć się komfortowo w dialogu człowiek potrzebuje też feedbacku. Alexa czy Siri bardzo się już rozwinęły i mówienie w języku naturalnym jest już fantastycznie interpretowane. Są już urządzenia, które prowadzą z nami dialog. I co ciekawe zgodnie z koncepcja zachowania społecznego dystansu. I o wiele bardziej higienicznie, bez dotyku.

W bardzo niedalekiej przyszłości ludzie będą się komunikować z robotami i nauczą się tego, że robot to już nie tylko narzędzie, ale partner. Ludzie w pewnych sytuacjach będą wręcz zdani na roboty i pojawi się konieczność zaufania robotom. Już teraz możemy się spotkać z sytuacją, w której człowiek wykonuje pracę, w której jest zależny od narzędzia, np. samochodu. W momencie, kiedy takie narzędzie się zepsuje, sprawność tego człowieka jest zerowa i nie jest w stanie wykonać swojej pracy. Takich sytuacji jest już bardzo dużo. Roboty, które teraz są narzędziami dla człowieka – czy to na linii produkcyjnej, czy to w barze, niedługo staną się inteligentnymi partnerami. To jest nasz drugi krok w pokonaniu nawyków.

Kolejnym przykładem tego, że już wyrabiamy sobie partnerską relację z przedmiotami są smartfony. Dzisiaj nie traktujemy już telefonów tylko jako narzędzi – ufamy im, przekazujemy swoje sekrety, pozwalamy badać puls, pilnować naszego kalendarza i monitorować naszą lokalizację. Technologia aby mogła być upowszechniona musi być wytworzone przyzwyczajenie, stworzony nawyk jej używania. Jeśli mamy już wytworzone przyzwyczajenie, to możemy podnosić poziom używalności – czyli z narzędzia przejść do partnera. Jesteśmy już niedaleko tego, żeby narzędzia-partnerzy nas monitorowali. Będą sprawowali “nadzór” nad nami. I to się stanie w przypadku różnego rodzaju systemów zarządzania.  

Zarabianie i efektywność to jeden z wymiarów dyskusji o przyszłości pracy i robotyzacji. Natomiast drugim, równoległym wymiarem jest zmiana i rozwój modeli biznesowych. Jak robotyzacja wpłynie na zmianę modeli biznesowych?

Doskonałym przykładem obrazującym tę zmianę jest model biznesowy self-service. Jest to model biznesowy, w którym koszty obsługi procesów dotyczących produktu albo usługi przenosi się na użytkownika – klienta. Zmiana odpowiedzialności z usługodawcy na usługobiorcę – użytkownika, aby było taniej, aby było bezpieczniej, dla zachowania odpowiedniej poufności. Problem z takim modelem biznesowym zaczyna się w momencie przekraczania pewnej skali. Kiedy użytkowników są miliony trzeba zastosować procesy automatyzacji lub robotyzacji, które te miliony obsłużą. Pierwszy sposób to zastępowanie ludzi czymś, co robi prace szybciej i robi ją skuteczniej. To jest etap, o którym często myślimy mówiąc o robotyzacji. To jest innymi słowy koncepcja poprawienia produktywności.

Alternatywą dla poprawienia produktywności jest utworzenie nowego modelu biznesowego?

I pierwszym, najlepiej sprawdzającym się krokiem, jest model biznesowy self-service. Jednocześnie model biznesowy self-service idealnie nadaje się do robotyzacji.

Pamiętajmy, że model biznesowy self-service jest jednym z ponad kilkudziesięciu modeli biznesowych, które nadają się do digitalizacji. Oznacza to, są jeszcze 55 innych modeli, w których można użyć robotów. Do tego jest kilkanaście sektorów rynku na świecie. Daje to olbrzymią ilość kombinacji. I pokazuje, że potencjał dla robotyzacji jako zarabiania pieniędzy, nowego modelu biznesowego, a nie tylko podnoszenia produktywności, jest olbrzymi.

Dzisiaj kiedy ludzie myślą o robotyzacji, myślą o zwiększeniu produktywności. Koszt pracy na świecie jest niski, więc ciężko promować robotyzację na wzorcu zwiększania produktywności, czyli obniżenia kosztów pracy. Zatem przyszłość robotyzacji to zmiana modelu biznesowego?

Już istniejącym przykładem może być bankomat, albo dystrybutor na stacji benzynowej. Dzisiaj przyjmujemy to za coś naturalnego, ale bankomaty i dystrybutory paliwa to też roboty. Takie samoobsługowe stacje i samoobsługowa wypłata gotówki to właśnie robotyzacja. A takich przykładów będzie coraz więcej.

 Jeden z modeli biznesowych, które już zyskują popularność to Robot as a Service (RaaS), czyli robot, który jest wstawiany do fabryki albo baru jako pracownik w systemie outsourcingu. Wiele firm z branży produkcyjnej już leasinguje roboty i płaci za ich godziny pracy dokładnie tak jak za pracę człowieka.

Tutaj pojawi się kolejny nowy model, czyli Availability as a Service. Będzie można wynająć 100 pracowników, którzy będą wykonywać konkretną pracę, bo dla firmy jest istotne, żeby było wykonanych np. 27 tys. roboczogodzin. Dzisiaj roboczogodzina kojarzy się z człowiekiem, a jutro mogą być to roboczogodziny wykonywane przez robota. To jest kolejny model biznesowy – sprzedawanie godziny pracy, tylko nie człowieka, ale robota.

Kolejnym, bardzo ciekawym przykładem jest model biznesowy to Add-on. Dzisiaj jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że sprzedaje się godzinę pracy człowieka, który przykładowo składa kapsle w fabryce, a w przyszłości zastępujący go robot, oprócz tego, że będzie godzinę składał kapsle, to będzie miał jeszcze 15 innych funkcji – np. będzie monitorował stężenie metanu i skażenie powietrza oraz będzie wykonywał inne prace w hali produkcyjnej. To też jest model biznesowy. Innym przykładem modelu Add-on może być dron, który dostarcza leki do domu pacjenta i podczas ich dostarczania weryfikuje pacjenta, przeprowadza ankietę czy mierzy temperaturę. Robot, który dostarcza lek, za który płaci pacjent, będzie zbierał dane np. dla ubezpieczycieli i na tej podstawie będzie kreowana kolejna usługa.

Przejście z myślenia “zwiększamy produktywność” w myślenie “tworzymy nowe modele biznesowe oparte o roboty” to jest coś, co nas czeka. Koronawirus tak naprawdę tego nas dziś uczy. Jeżeli dzisiaj myślimy tylko z perspektywy podniesienia produktywności, to zawsze znajdzie się kontrargument, że siła robocza jest tańsza. Natomiast jeżeli będziemy mówić koncepcją nowego modelu biznesowego, to już nie ma argumentów do takiej dyskusji. Jeżeli jeszcze dołączymy do tego “network effect” i skalowanie biznesu, to już nie ma możliwości, żeby realizować modele biznesowe inaczej niż przy użyciu robotów.

Cztery rewolucje przemysłowe pokazują jak technologia podążała za nawykami i jak zmieniało się postrzeganie pracowników na przestrzeni lat. Jaka będzie przyszłość relacji człowiek-robot?

Podczas pierwszej rewolucji przemysłowej farmerzy rzucili rolę i zaczęli przechodzić do fabryk. Pracownik był przez właściciela fabryki traktowany jako narzędzie do wykonania określonej pracy. Podczas drugiej rewolucji przemysłowej, czyli na początku XX. wieku, pojawiły się struktury firm i działy – dział produkcji, czy dział utrzymania w fabryce. Pojawiły się też działy HR, ponieważ pracownicy stali się zasobem, a nie tylko narzędziem.

Dzisiaj my traktujemy robota jako narzędzie, a podczas pierwszej rewolucji przemysłowej to ludzie byli traktowani jako narzędzia. Jeżeli traktujemy człowieka jako narzędzie, to nie potrzebujemy HR managera. Tak samo jak w domu też nie potrzebujemy HR managera ds. mikserów i mikrofalówek.

Czy podczas czwartej rewolucji przemysłowej, powstanie kompletnie nowy zawód, który teraz nie istnieje – ludzie, którzy będą zarządzali robotami jako partnerami?

To jest zawód, który dzisiaj nie istnieje, ale jest logiczną konsekwencją przejścia miedzy 3. a 4. rewolucją przemysłową. Nowe zawody nie będą ewolucją kariery z żadnego istniejącego już obszaru. Aby nauczyć ludzi współpracy z robotami potrzeba m.in. psychologii. Relacja człowiek-robot jest dwustronna. Dzisiaj natomiast skupiamy się tylko na relacji jednostronnej, czyli jak ludzie będą umieli się odnaleźć się w pracy z robotami. Niedługo będziemy mieć w firmach wiele robotów, które współpracują w środowisku ludzkim i będziemy musieli zatrudnić “orkiestratorów robotów”. To brzmi dzisiaj abstrakcyjnie, ale dokładnie tak będzie. Synchronizacja środowiska człowiek-robot i środowiska robot-robot będzie wymagała kompletnie nowych zawodów. Dzisiaj w środowisku robotyki programowej (ang. Robotic Process Automation) istnieje już takie sformułowanie “pasterz robotów”, czyli człowiek, który uczy roboty ich pracy, programuje. A w przypadku automatyki to inżynierowie, którzy programują roboty. W przyszłości zaistnieją sytuacje, w których będą się wytwarzały więzi między człowiekiem a robotem, więzi partnerskie. Wejdziemy na inny poziom psychologii relacji między człowiekiem a robotem i robotem a robotem. Wtedy pojawią się kompletnie innego rodzaju zagadnienia i zagrożenia.

Czyli nie mamy innego wyjścia? Ludzie i roboty pracujące ramię w ramię to jedyny i właściwy kierunek?

Pracując z ludźmi trzeba budować zaufanie, które jest bardzo zmienne i kruche. W przypadku robotów zaufanie jest stałe. Robot po prostu pracuje – zawsze tak samo i nie odejdzie z pracy. To w biznesie 4.0 lub 5.0 będzie mieć ogromne znaczenie.

 

dr Aleksander Poniewierski

Aleksander jest globalnym liderem sektora IoT w EY. Odpowiada za rozwój strategii, projektowanie, wdrażanie, optymalizację procesów, innowacje w modelu biznesowym, bezpieczeństwo globalnych Klientów w konsumenckiej i przemysłowej branży IoT. Ekspert ds. bezpieczeństwa cybernetycznego i ochrony infrastruktury krytycznej. Doktor ekonomii, magister informatyki, uczestnik programów podyplomowych m.in. Harvard Business School, Carnegie Mellon University i LMD University. Członek Rady Doradczej centrum biznesu globalnego na University of Texas w Dallas, Komitetu Sterującego TMForum, IoE, Digital Economy. Autor wielu publikacji oraz książki „SPEED – NO LIMITS IN THE DIGITAL ERA”.

Maciej Plebański

Współzałożyciel i prezes firmy Kogena, spółki działającej na dynamicznie rozwijającym się rynku robotów współpracujących – cobotów. Manager z ponad 20 letnim doświadczeniem w branży IT, robotyki oraz zasobów ludzkich. Wiedzę z zakresu zarządzania i technologii zdobywał w międzynarodowych organizacjach (Siemens, T-Systems/Deutsche Telekom, EY) oraz pracując dla polskich liderów branżowych (Impel, Work Service). Ekspert w zakresie wdrażania i zarządzania dużymi projektami doradczymi i operacyjnymi.