lederboard

Koniec Eldorado w branży beauty. Ryzykowne zabiegi wykona tylko lekarz

Przygotowana przez Ministerstwo Zdrowia lista 15 procedur medycznych, których już nie będą mogli wykonywać kosmetyczki i kosmetolodzy oznacza wielkie straty dla branży, której wartość szacuje się na 5 mld zł. – Brak regulacji prowadził do sytuacji, w których zabiegi wykonywali weterynarz, aktor, czy nawet youtuber – mówi adwokat Michał Gajda, który brał udział w konsultacjach nad rozporządzeniem.

 

 

 

 

 

Nad przygotowaniem regulacji pracowali też przedstawiciele środowiska kosmetyczek i kosmetologów. W pewnym momencie wyłączyli się z resortowych konsultacji. Dlaczego tak się stało?

Michał Gajda, adwokat specjalizujący się w prawie medycznym: Kolejne przypadki ciężkich powikłań po zabiegach z zakresu medycyny estetycznej pokazały, że bezpieczeństwo pacjentów wymaga pilnego uregulowania kwestii dotyczących tego, kto może je wykonywać. Prace nad rozporządzeniem były wynikiem presji ze strony środowiska lekarskiego, ale wydawało się, że uda się wypracować wspólne rozwiązanie ze środowiskiem kosmetyczek i kosmetologów. Niestety, gdy ustalono, że w efektem konsultacji będzie lista procedur medycznych w medycynie estetycznej, to drugie wycofało się z konsultacji.

Jakie powikłania ma Pan na myśli? Dlaczego do nich dochodziło?

 Tak jak wszystkie zabiegi medyczne, te z zakresu medycyny estetycznej niosą ze sobą ryzyko wystąpienia efektów niepożądanych. Wiemy o występowaniu martwic, wstrząsów anafilaktycznych, zakażeń, a nawet ślepoty. To mogą być efekty niewłaściwie wbitej igły lub źle zastosowanego wypełnienia. Ryzyko wystąpienia takich powikłań jest tym większe, im mniejsze są umiejętności i wiedza medyczna osób, które wykonują dane zabiegi. Do tej pory polskie prawo nie precyzuje, czym jest medycyna estetyczna i kto może się nią zajmować.

Czyli zajmuje się nią każdy?

Każdy, kto chce. Brak jednoznacznych przepisów i kontroli ze strony organów państwa doprowadziło do kuriozalnych, a co grosza niebezpiecznych dla pacjentów sytuacji, w których zabiegi z zakresu medycyny estetycznej oferuje weterynarz, aktor, czy nawet youtuber. Media społecznościowe pełne są ogłoszeń o szkoleniach z zakresu medycyny estetycznej prowadzonych np. przez dobrze rozreklamowaną absolwentkę politologii, podającą się za wykwalifikowanego szkoleniowca i zabiegowca. Niższa cena takich zabiegów często sprawia, że pacjenci zapominają o ostrożności i idą do kosmetyczki, która ukończyła jednodniowy kurs. Czy poszlibyśmy na leczenie kanałowe do stomatologa, który odbył kilka godzin praktyki i dostał certyfikat wydrukowany na serwetce?

Kilka godzin praktyki?

Polecam w ramach prowokacji dziennikarskiej spróbować zapisać się na kurs z przeprowadzania zabiegów z toksyny botulinowej. 2-3 tysiące złotych, kilka godzin wykładu, parę zastrzyków na modelkach i certyfikat gotowy. Kryteriów przyjęcia – właściwie brak. Co bardziej bulwersujące, rozporządzenie, po którym taki kurs będzie bezużyteczny, lada moment wchodzi w życie, a ofert zamiast ubywać – przybywa. Eldorado wkrótce się skończy, więc niektórzy wykorzystują sytuację, by powetować sobie nadchodzące straty.

Jakie zapisy znajdą się w rozporządzeniu? Których zabiegów nie wykona już kosmetyczka lub kosmetolog?

Przede wszystkim osoba poddawana takim zabiegom zyska status pacjenta, a nie klienta. To kluczowy szczegół, bo wówczas chroni ją ustawa przewidująca szereg gwarancji, których nie mam w przypadku korzystania z usług salonu kosmetycznego. To kluczowe, jeśli chodzi o szanse uzyskania odszkodowania lub zadośćuczynienia, w przypadku wystąpienia działań niepożądanych. Lista obejmuje 15 zabiegów, a wśród nich są te z wykorzystaniem wysokoenergetycznych laserów, krwi i składników z niej pozyskiwanych, implementacji nici, w tym nici liftingujących, wypełniaczy – głównie kwasu hialuronowego, będącego wyrobem medycznym przeznaczonym do stosowania przez lekarzy czy leków na receptę w postaci wspomnianej toksyny botulinowej.

Jak szybko możemy spodziewać się rozporządzenia?

Czekamy na kolejne spotkanie z resortem zdrowia, ma do niego dojść lada dzień. Liczymy, że przyjęcie przepisów nastąpi jeszcze przed wakacjami, bo później mamy kampanię i wybory, a temat – ze szkodą dla pacjentów – znów może zejść na dalszy plan.

 

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności