Konrad Kacprzak: Czas na… długi

Mieszkanie po babci, w którym mieszka młode małżeństwo z dwójką dzieci jest zlicytowane przez komornika. W ramach egzekucji zajęto rachunek bankowy i Spółka traci płynność i intratne umowy, mimo że nie wiedziała, że jest przeciwko niej jakiekolwiek postępowanie sądowe. Komornik zabrał traktor z posesji, mimo że ten nie należy do dłużnika. Ileż takich historii jest prezentowanych w telewizyjnych programach interwencyjnych i społecznych. Czy rzeczywiście dłużnik w Polsce stoi na przegranej pozycji w starciu z wierzycielem i komornikiem?

 

 

Zdarzali się nieuczciwi wierzyciele (powodowie), którzy celowo podawali w sądzie błędny adres dłużnika (pozwanego). Sąd nie analizował dlaczego pozew nie został odebrany i wobec braku obrony dłużnika wydawał orzeczenie, a sprawa trafiała do egzekucji. Dłużnik miał prawo przywrócić termin na złożenie odwołanie, ale w tym czasie nieuczciwy wierzyciel, za pośrednictwem komornika, zajmował majątek dłużnika. Ustawodawca znalazł więc jedną prostą sztuczkę, która rozwiąże problem, czyli likwidacja fikcji doręczenia w stosunku do „nieprofesjonalistów” – osób nie prowadzących działalności gospodarczej.

Jak dotąd brak odebrania pisma z sądu powodowało, że przy spełnieniu określonych warunków zostawało one uznane za doręczone. Powodowało to, że rzeczywiście mogło dojść do takich patologicznych zachowań, jak opisane wyżej celowe podanie błędnego adresu. Były to jednak przypadki marginalne i każdy z nich mógł zostać uznany za przestępstwo. Fikcja doręczenia powodowała jednak, że dłużnik nie mógł z premedytacją nie odbierać przesyłek z sądu, aby opóźnić, albo nawet uniemożliwić postępowanie. Pierwsza korespondencja przesyłana z sądu ma kluczowe znaczenie dla postępowania. Jest to albo nakaz zapłaty, który mógłby się uprawomocnić i zakończyć sprawę, albo pozew, na który jeśli nie wpłynie odpowiedź pozwanego, sąd może wydać wyrok zaoczny.

Po zmianach, które weszły w życie w sierpniu 2019 r. brak skutecznego doręczenia pierwszej korespondencji powoduje, że sąd zawiesza postępowanie i to na wierzycielu ciąży obowiązek ustalenia „prawidłowego” adresu. Wierzyciel może skorzystać z pomocy komornika, ale jak pokazała praktyka minionego roku, ten zwykle nie wykazuje większej inicjatywy od sądu i skuteczność takich doręczeń pozostaje niezadowalająca. Komornikowi za próbę doręczenia należy oczywiście zapłacić. Jednocześnie wierzyciel nie ma prawa dostarczyć takiego pisma samodzielnie – znane z hollywoodzkich filmów zatrzymanie dłużnika w drodze do pracy lub podczas wieczornej kolacji w restauracji jest więc w polskich realiach niemożliwe.

Jakie wynikają z tego konsekwencje? Sprytny dłużnik świadomy obecnych unormowań prawnych może celowo unikać odbioru pierwszego pisma z sądu i to na wierzycielu będzie ciążył obowiązek udowodnienia, że adres jest właściwy. Pomoc ze strony komornika w praktyce okazuje się iluzoryczna. Do czasu skutecznego doręczenia sprawa będzie zawieszona, a odzyskanie długu nie będzie możliwe. Skuteczne dochodzenie swojej należności przez wierzyciela spoczywa więc w rękach profesjonalnego pełnomocnika, którego rolą jest przekonanie sądu, że wskazany w pozwie adres jest prawidłowy.

radca prawny Konrad Kacprzak

Partner zarządzający Kancelarii Prawnej Kacprzak i Wspólnicy sp.k.

https://kancelariakacprzak.pl/

To pierwszy artykuł z serii o dłużnikach, której celem jest pokazanie jakie możliwości zgodnego z prawem dochodzenia swoich należności mają wierzyciele.

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności