O potrzebie pomagania, wolontariacie pracowniczym w korporacji oraz programach grantowych i stypendialnych z Marzeną Atkielską, prezes Fundacji Santander Bank Polska, rozmawia Dominika Maria Jaśkowiak.
W bankowości jest Pani od początku, dlaczego wybrała Pani ten kierunek?
Tak, to była moja pierwsza praca. Zaczynałam od podstaw, przeszłam wiele szczebli, czyli od działu obsługi klienta po dyrektora oddziału. Kierowałam oddziałami w mniejszych i większych miastach.
Przy okazji pracy zawodowej zawsze działałam społecznie. To zawsze było moją pasją. Lubię pomagać ludziom, lubiłam to zawsze, często organizowałam przeróżne akcje i wciągałam w nie innych. Cieszyło mnie bardzo, że moi pracownicy zarażali się tą chęcią pomagania i włączali się w różne akcje. Będąc dyrektorem w banku, nigdy nie myślałam, że w przyszłości będę się zajmowała zawodowo pomaganiem innym. Teraz, widząc, że moi dawni pracownicy realizują to dalej i mają świetne pomysły, mam ogromną satysfakcję.
W kierowaniu Fundacją bardzo przydały się moje wcześniejsze doświadczenia. Dzięki temu znam potrzeby lokalnych społeczności, wiem, jak żyją i funkcjonują. Umiem stworzyć program, który przyniesie realne, pozytywne zmiany w środowiskach lokalnych.
I przyszła propozycja objęcia funkcji prezesa zarządu Santander Fundacja, co Pani pomyślała?
Tak naprawdę do udziału w konkursie namówili mnie ludzie, z którymi organizowaliśmy różne akcje pomocowe, wolontariackie. Szczerze mówiąc, nie rozważałam startu w tym konkursie, ale ludzie zaczęli przysyłać do mnie maile: „Marzena, musisz wystartować”. Nie myślałam o takiej zmianie, ale jednak dałam się namówić.
Każdy kandydat musiał przygotować projekt związany ze strategią działania fundacji. Fundacje korporacyjne działają na trochę innych zasadach. Przedstawiłam pomysły na nowe projekty, które chciałam wdrożyć. Spodobały się one komisji i od trzech lat jestem prezesem fundacji, najpierw prezesem Fundacji Banku Zachodniego WBK, a teraz, po zmianie nazwy, Fundacji Santander Bank Polska im. Ignacego Jana Paderewskiego.
Dlaczego zdecydowała się Pani objąć tę funkcję, jakie cele postawiła Pani przed sobą, przyjmując ją?
To była bardzo trudna decyzja dla mnie prywatnie i zawodowo. Bardzo ceniłam zespół, z którym pracowałam. To profesjonaliści, którzy tworzyli doskonałą atmosferę pracy. Miałam zostawić ten wspaniały zespół i zacząć w nowym miejscu, z nowymi ludźmi… ale lubię wyzwania, więc decyzja zapadła szybko. Fundacja była dla mnie czymś nowym, czymś, czego w dotychczasowej karierze zawodowej tak bezpośrednio nie dotykałam. I to duża odpowiedzialność. Przede wszystkim za ludzi, którzy liczą na pomoc, i organizacje, z którymi współpracujemy…
Skąd czerpała Pani pomysły na działania Fundacji?
Przyszłam z głową pełną pomysłów. Dodatkowo inspirowali mnie ludzie i organizacje, które współpracowały z Fundacją. Tak zrodził się pomysł na Bank Młodych Mistrzów Sportu, który aktywizuje sportowo dzieci i młodzież. Wielu organizacjom potrzebne są sprzęty, jak piłki, kosze, bramki etc. i my jesteśmy w stanie zrealizować te potrzeby. Do połowy marca tego roku przyjęliśmy aż 473 wnioski w tym programie grantowym. Do rozdysponowania mamy 300 tysięcy złotych. Widać, że program cieszy się dużym zainteresowaniem, a udział prawie 500 organizacji z całego kraju to bardzo dobry wynik. Tym bardziej, że tak naprawdę tego projektu nigdzie nie reklamujemy.
Dużą siłą Fundacji jest wolontariat pracowniczy.
Rzeczywiście, w ciągu ostatnich trzech lat bardzo postawiliśmy na wolontariat pracowników Santander Bank Polska. Cieszymy się, że chcą pomagać. Nie kierunkujemy wolontariatów, nie mówimy, w co się angażować, ale uczymy, jak pomagać i dajemy do tego narzędzia. Każdy wolontariat, który niesie dobro, jest ważny, więc wspieramy naszych pracowników zarówno, jeśli pomagają indywidualnym osobom, np. rodzinom w trudnej sytuacji, jak i wtedy, gdy wspierają domy dziecka, domy seniora czy świetlice środowiskowe. Nie każdy z nas potrafi być inicjatorem czy koordynatorem akcji, dlatego Fundacja organizuje wydarzenia, w które pracownicy mogą się włączyć. Dzięki temu osoby, które nigdy nie były wolontariuszami, mogą zobaczyć, jak to jest bezinteresownie pomagać. Wiele osób „zaraża” się pasją wolontariatu i często potem sami wychodzą z inicjatywą nowych działań.
Jakie to akcje?
Zbieramy żywność dla dla Banków Żywności, włączamy w akcję oddziały Santander Bank Polska w całym kraju. Druga akcja to „Witaj Szkoło z Santander Bank Polska”, gdzie zbieramy przybory szkolne potrzebne dzieciom na start. Nasi wolontariusze sami wybierają ośrodki lokalne, do których przekazujemy zebrane materiały. To ważne, aby mogli sami zdecydować, gdzie trafi pomoc. Trzecia akcja to „Gwiazdkowa Kraina Santander”, tu przygotowujemy świąteczne upominki dla osób będących w potrzebie. Bardzo często dzieci czy osoby starsze bardziej niż upominków potrzebują czasu spędzonego z nimi. Dlatego nasi wolontariusze robią spektakle teatralne, konkursy, gry i zabawy. Chodzi o to, żeby wspólnie spędzić świąteczny czas, dać komuś swoją uwagę. Organizujemy też lokalne akcje, np. bieg charytatywny Północny Pomaga, w którym 260 naszych pracowników biegło przez centrum Gdańska na rzecz Fundacji Hospicyjnej im. ks. E. Dutkiewicza. W Szamotułach robiliśmy remont generalny Domu Dziecka, mieliśmy konkurs plastyczny „Mój talent jest we mnie”, do którego dołączyły domy dziecka z całego Dolnego Śląska. Z kolei w jednym z warszawskich domów dziecka stworzyliśmy ogród, bo taką właśnie potrzebę miały dzieci… Podobne działania planujemy również w tym roku. Od trzech lat organizujemy bal charytatywny, z którego dochód przeznaczamy na wybrane organizacje. W zeszłym roku był to Dom Dziecka w Inowrocławiu, dostał od nas wsparcie na wyjazd swoich podopiecznych na wakacje.
Co daje wolontariat pracowniczy?
To korzyść zarówno dla tych, którym pomagamy – i tu nie trzeba nic dodawać, ale także dla nas samych. Wolontariat pracowniczy pozwala nam się poznać, zobaczyć w koleżance zza biurka nie tylko panią od księgowości. Pokazujemy w ten sposób serce bankowca. Łączymy naszą organizację takimi działaniami społecznymi. Nasi wolontariusze, ubrani w czerwone koszulki fundacji, pomagają w całym kraju, we wspólne akcje bardzo mocno włącza się zarząd banku, a nasi pracownicy mogą korzystać z odpłatnych godzin, przeznaczonych na wolontariat. W praktyce wygląda to tak, że każdy chętny pracownik dostaje na pomoc innym 8 godzin, czyli dzień pracy w ciągu roku.
Gdzie zobaczymy czerwone koszulki w tym roku?
Wkrótce planujemy akcję sadzenia kwiatów w Łazienkach Królewskich w Warszawie, a we wrześniu sadzenie lasu koło Zielonej Góry. Dbamy o środowisko, jesteśmy organizacją ekologiczną, chętnie bierzemy udział w takich akcjach wraz z naszymi wolontariuszami. W każdej z tych akcji weźmie udział ponad 200 osób. W planach mamy również bieg charytatywny. Biegi są zresztą wydarzeniami bardzo lubianymi przez naszych wolontariuszy, chętnie się w nie angażują. Wspieramy także bardzo dużą akcję Fundacji Mimo Wszystko Anny Dymnej. To już trzeci rok naszej współpracy w ramach projektu Zaczarowana Piosenka. Będą tam nasi wolontariusze, pomagając osobom z niepełnośprawnością w dotarciu na wyznaczone miejsca podczas zadań sportowych.
Fundacja cały czas tworzy i podejmuje nowe akcje…
Cały czas poszerzamy krąg naszych działań, w tym roku rozpoczęliśmy dwa nowe programy. Chcemy być blisko ludzi, dzielić się czasem, poprawiać komfort życia i tworzyć przyjazne otoczenie, jak na przykład w naszych Klubach Płomyka. W tej inicjatywie remontujemy pomieszczenia w szpitalach czy domach dziecka, adaptując je na potrzeby placówki. Na przykład w gdańskiej klinice kardiochirurgii dziecięcej będzie służył małym pacjentom po ciężkich i skomplikowanych operacjach i ich rodzicom, aby mieli gdzie odpocząć. Wybraliśmy już kolejne pięć lokalizacji i mam nadzieję, że jeśli ten projekt się spodoba, będziemy go kontynuować przez następne lata. Wkrótce startujemy także z projektem „Kuchenni Czarodziej”, który robimy razem z Janem Kuroniem. To projekt edukacyjny, promujący tzw. ekonomię kulinarną, uczący, jak nie marnować jedzenia, bo dzięki temu nie tylko oszczędzamy, ale także chronimy środowisko. Projekt ten skierowany jest do dzieci z domów dziecka i świetlic środowiskowych.
Fundacja to również cztery fantastyczne programy grantowe.
Zdecydowanie, nasze ogólnopolskie programy grantowe wspierają różne środowiska i grupy wiekowe. Dla najmłodszych mamy „Bank Dziecięcych Uśmiechów”, w którym granty przyznawane są organizacjom zajmującym się dziećmi. „Bank Ambitnej Młodzieży” to wsparcie dla tych, którzy chcą zrobić coś wspaniałego i pokazać światu swój projekt. Poprzednie edycje były poświęcone nowym technologiom – młodzi ludzie budowali roboty, robili aparaty fotograficzne, a nawet drukarki 3D. Zeszłoroczna edycja, z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości, była związana z historią Polski i patronem Fundacji – Janem Ignacym Paderewskim. W tym roku tematem przewodnim będzie szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Trzecim programem jest „Bank Młodych Mistrzów Sportu”, o którym mówiłam wcześniej. Jest to program stricte sportowy, promujący zasady fair play. Sztandarowym programem grantowym fundacji jest „Tu mieszkam, tu zmieniam” – projekt przeznaczony dla społeczności lokalnych. Muszę powiedzieć, że ten program cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Wspieramy realizację różnych przedsięwzięć poprawiających lokalną przestrzeń – od minimalnych zmian typu stojaki na rowery do bardzo dużych projektów, takich jak np. rewitalizacja pomostów, remont lokalnych teatrów czy powstanie murali. Wkład finansowy fundacji jest różny – albo finansujemy całość, albo dofinansowujemy projekt, np. wspólnie z gminą czy miastem. Kryterium wyboru projektów nagradzanych grantem jest niezmienne – projekt musi służyć lokalnej społeczności i występować w przestrzeni miejskiej, ewentualnie w domach kultury czy bibliotekach. Co roku w tym konkursie trafia do nas prawie 1000 wniosków.
Czy któryś z programów jest Pani szczególnie bliski?
Wszystkie projekty są mi bardzo bliskie, bo dzięki nim niesiemy pomoc, poprawiamy czyjeś życie, ulepszamy przestrzeń wokół nas. Satysfakcja z uśmiechów i radości dzieci jest najważniejszą wartością. Cieszę się, że do wielu projektów angażują się wolontariusze, wielu ludzi dobrej woli i wielkiego serca chce pomagać, a my im to tylko ułatwiamy.
Działania Fundacji i Pani Prezes doceniają różne kapituły…
Tak, warto pochwalić się najnowszą nagrodą, którą dostaliśmy jako Santander Bank Polska za program stypendialny. Uhonorowano nas w konkursie Instytucja Roku – Bank Odpowiedzialny Społecznie. Wystartowaliśmy z nim w zeszłym roku. Najważniejszy jest dla nas talent dziecka i dajemy stypendium na rozwój tego talentu. Mamy 24 stypendystów, których wspieramy przez rok i promujemy. I nie są to tylko osoby z talentem ekonomicznym, jak mogłoby się wydawać, biorąc pod uwagę, że jesteśmy fundacją bankową. Wśród naszych stypendystów są wybitni szachiści, narciarze, tyczkarka czy skrzypaczka. W tym roku program stypendialny będzie kontynuowany.
Poza kompetencjami w sektorze bankowym posiada Pani również świetne umiejętności miękkie z zakresu psychologii biznesu i zarządzania ludźmi, jak to połączenie sprawdza się w Fundacji?
Jestem także trenerem i prowadzę szkolenia, choć teraz, ze względu na brak czasu, jest to na drugim planie. Nie chcąc zapominać o tamtych umiejętnościach, prowadzę zajęcia, biorę udział w debatach czy prelekcjach, szczególnie na tematy związane z działalnością społeczną… Szkolę NGO-sy i wspieram ich w akcjach. Bardzo często w tych spotkaniach, jako wolontariusze, biorą udział nasi pracownicy. To daje ogromną satysfakcję, jest też inspiracją do kolejnych działań.
Jest Pani skuteczna i konsekwentna w działaniu i nie rezygnuje z powodu trudności.
Na pewno jestem osobą upartą i dążącą do celu, czasami ten upór pomaga, czasami przeszkadza, jak to w życiu, zawsze są plusy i minusy. Moją mocną stroną jest organizacja. Zapewne dlatego, że godzenie kierowania oddziałem w innym mieście, poza miejscem zamieszkania, wymaga sporej ekwilibrystyki. Także teraz ta umiejętność jest pożądana, bo prowadzę wiele projektów i inicjatyw w różnych częściach Polski. Umiem się zorganizować, mając dwoje dzieci i wiele projektów w całym kraju. Jest to czasami trudne, ale nie niemożliwe. Doba ma oczywiście tylko 24 godziny, dlatego dobrze jest wybierać priorytety, umieć delegować zadania, aby nie brać wszystkiego na siebie. I pamiętać, że mamy wokół siebie wspaniałych ludzi, którzy mogą nam pomóc i warto z tej pomocy korzystać.
Jak Pani odpoczywa, co Panią relaksuje?
Bardzo lubię pracować w moim ogródku, każdą roślinę, którą mam w swoim ogrodzie, zasadziłam własnoręcznie. W weekendy, szczególnie teraz, kiedy jest już ciepło, można nacieszyć się książką, ptakami i zielenią w swoim ogrodzie.
Mam dwie pasje. Nałogowo wręcz zbieram anioły, mam ich mnóstwo, nie starałabym się ich nawet policzyć [śmiech]. Od bardzo maleńkich figurek do bardzo dużych. Lubię przywozić je z podróży, mają one dla mnie znaczenie sentymentalne. Drugą pasją jest… offroad. Bardzo lubię samochody, jazda po błocie i zbieranie punktów odstresowuje mnie i pozwala zapomnieć o codzienności. Lubię w ten sposób przewietrzyć umysł. Jeśli tylko czas mi pozwala, to kilka razy w roku biorę udział w zawodach.
Marzenie Marzeny Atkielskiej?
Chciałabym kontynuować pracę, którą realizuję w tej chwili. Marzy mi się także, aby realizowane przez fundację projekty dawały jeszcze większą satysfakcję nie tylko nam, ale przede wszystkim społeczeństwu.