Katarzyna Wieleńska: Kluczem do sukcesu jest jakość świadczonych usług


– Chciałam tworzyć, pracować wtedy, kiedy chcę i dawać pracę innym, zarówno tłumaczom będącym częścią mojego zespołu, jak i dostawcom, którzy współpracują z moją firmą – wyznaje Katarzyna Wieleńska w rozmowie z Law Business Quality.

 

 

Skąd pomysł na to, aby otworzyć własne biuro tłumaczeń?

– Odkąd pamiętam, zawsze coś pisałam. Fascynowały mnie słowa i ich znaczenie, możliwość bawienia się zdaniami, niedopowiedzeniami, dwuznacznościami. To oczywiste, że byłam dobra z polskiego. Bardzo wcześnie zaczęłam uczyć się języka angielskiego. Jednak dopiero dzięki miłości do muzyki The Cure i tekstów pisanych przez Roberta Smitha poczułam się naprawdę zmotywowana do nauki. Potem przyszła fascynacja zespołem Pearl Jam i językiem Eddie’ego Veddera, połączona z uwielbieniem dla twórczości Haliny Poświatowskiej, Sylvii Plath i Audre Lorde. Na początku liceum miałam już za sobą debiut poetycki; kiedy kończyłam szkołę, mogłam pochwalić się wygraną w konkursie dla młodych poetów, programem radiowym poświęconym mojej poezji i prozie poetyckiej, jak również publikacjami w amerykańskim piśmie „Poetry”. Jeżeli chodzi o studia, naturalnym wyborem była filologia angielska, która zresztą okazała wielkim rozczarowaniem. Jednak dzięki swojej umiejętności pisania połączonej z biegłą znajomością angielskiego już w wieku 22 lat tłumaczyłam teksty marketingowe dla znanej amerykańskiej korporacji. Wtedy też narodził się pomysł założenia własnego biura tłumaczeń, które w praktyczny sposób pozwoliło mi połączyć moją pasję do pisania, języków obcych i przekraczania granic z żyłką do biznesu i umiłowaniem wolności i niezależności.

Jak ważna w Pani życiu zawodowym jest pasja? Czy to miłość do języków obcych stała się punktem zapalnym do tego, by otworzyć własną firmę zajmującą się tłumaczeniami na ponad 55 języków obcych?

– Jeszcze będąc na studiach, wiedziałam, że na pewno chcę pracować na własną rękę, że wpisywanie się w świat korporacji i sztywnych zasad to coś, czego na pewno nie chcę robić, bo dla mnie liczy się przede wszystkim wolność, niezależność, tworzenie własnej rzeczywistości i działanie na zasadach, które ustalam ja, a nie kodeks postępowania napisany przez kogoś „na górze”. Poza tym chciałam tworzyć, pracować wtedy, kiedy chcę i dawać pracę innym, zarówno tłumaczom będącym częścią mojego zespołu (obecnie prawie tysiąc osób z całego świata), jak i dostawcom, którzy współpracują z moją firmą.

Do kogo kierujecie swoją ofertę? Kim jest Wasz klient? Czy są to osoby prywatne, czy raczej stawiacie na duże światowe korporacje?

– Oferta Pogotowia Tłumaczeniowego skierowana jest przede wszystkim do firm, które poszukują biura tłumaczeń do stałej współpracy. Nasi klienci należą do dwóch kategorii: pierwsza z nich to polskie przedsiębiorstwa, które obecne są na rynkach światowych lub prowadzą działania związane z obecnością na tych rynkach, a my pozwalamy im zaistnieć za granicą, współtworząc pod względem językowym ich materiały marketingowe oraz potrzebną ku temu dokumentację. Druga grupa obejmuje światowe korporacje z oddziałami w Polsce, ale też działające na innych rynkach. Dla firm stricte zagranicznych, nieobecnych na rynku w Polsce, pracujemy pod marką Excellence Translations, będąc dla nich głównym dostawcą usług tłumaczeniowych.

Czym na tle konkurencji wyróżnia się firma EXCELLENCE?

– Kluczem okazała się jakość świadczonych usług oraz umiejętność budowania relacji. Moja firma bardzo długo funkcjonowała bez strony internetowej, nie mówiąc już o konkretnej identyfikacji wizualnej. Jednak to nie miało żadnego znaczenia. To, co sprawiło, że zaczęliśmy wyróżniać się na tle konkurencji, to elastyczne podejście do klienta, przyjazna obsługa, umiejętność budowania trwałych relacji biznesowych, przystępność i dostępność – czasem nawet w późnych godzinach wieczornych lub w dni wolne od pracy – oraz wysoka jakość świadczonych usług, które przyczyniły się do tego, że bardzo szybko zaczęliśmy pozyskiwać zlecenia z polecenia, pochodzące z firm zagranicznych w Polsce, których pracownicy zaczęli nas rekomendować „w górę” do swoich firm matek czy centrali. Wtedy powstała marka Excellence Translations™, pod którą funkcjonuje moja firma na rynkach zagranicznych. Na polskim rynku działamy jako Pogotowie Tłumaczeniowe®, w obu przypadkach oferując wysokiej jakości tłumaczenia z każdego języka i w każdej możliwej branży.

Jak zyskowna dla danej firmy jest stała współpraca z biurem tłumaczeń?

– Stała współpraca z jednym biurem tłumaczeń to przede wszystkim możliwość składania zamówień na tłumaczenia w wielu kombinacjach językowych, co eliminuje konieczność kontaktowania się np. z 17 osobami, jeżeli na tyle języków ma być przetłumaczony ważny dla nas tekst. A czasem trzeba skontaktować się z większą liczbą osób, aby trafić na tłumacza, który akurat ma czas, aby zajął się zleceniem, a przede wszystkim specjalizuje się w branży, w której działa dana firma. To bardzo ważne, bo przecież nie każdy zna się na wszystkim, a tłumacz specjalizujący się w tłumaczeniach literackich raczej nie podejmie się przekładu skomplikowanej instrukcji silnika używanego w maszynerii służącej do wydobywania ropy naftowej. Biuro tłumaczeń bardzo dobrze zna swoich tłumaczy, więc wie, do kogo skierować tekst; poza tym zazwyczaj współpracuje z więcej niż jednym tłumaczem danej specjalizacji czy kombinacji językowej i zna grafik i dostępność takiej osoby. To ogromna oszczędność czasu z punktu widzenia klienta.

Stała współpraca z jednym biurem tłumaczeń daje też pewność, że z naszymi dokumentami pracuje zawsze jeden przypisany do danego klienta i projektu tłumacz lub zespół tłumaczy. Dzięki temu ma miejsce wymiana wiedzy i doświadczeń; klient zna prace tłumacza, a tłumacz zna doskonale obszar działania firmy klienta, stosowane w firmie słownictwo i terminologię, nazwy produktów, definicje, cały obszar działania danego przedsiębiorstwa czy instytucji. Pozwala to zachować spójność tłumaczonych tekstów, jak i znacznie skrócić termin realizacji tłumaczeń, gdyż eliminuje to konieczność sprawdzania pojęć przez tłumacza oraz weryfikowania i poprawiania przetłumaczonych tekstów przez klienta.

Biuro tłumaczeń oferuje również wiele usług powiązanych, takich jak skład DTP przetłumaczonego materiału, redakcję i edycję tekstów napisanych przez klienta czy zewnętrzną bazę danych dokumentów klienta, co jest bardzo pomocne, gdy zgubimy gdzieś jakiś plik, czy to w wersji oryginalnej, czy też przetłumaczonej.

Dzięki współpracy ze sprawdzonymi partnerami z różnych branż świadczących usługi B2B (sprawdzonym dostawcą artykułów biurowych, kancelarią prawną, spółką doradztwa podatkowego, kancelarią doradczo-księgową ukierunkowaną na dostarczanie informacji zarządczych, agencją PR, brokerem ubezpieczeń, aktuariuszem, funduszem venture capital, biurem rachunkowym itp.), Pogotowie Tłumaczeniowe działa trochę jak concierge dla biznesu, umożliwiając nawiązanie relacji biznesowych z doświadczonymi i rzetelnymi firmami. To wnosi spokój i komfort do firmy klienta, pozwalając mu w pełni skupić się na własnej pracy i ważnych zadaniach.

Jak tworzy Pani markę firmy?

– Jak mówiłam wcześniej, dopiero niedawno, już zupełnie jako dojrzała firma z obszernym gronem klientów, stworzyłam dwie marki firmy. Ze swojego doświadczenia wiem, że bardzo ważne są relacje osobiste z klientami, elastyczność w obsłudze, współpraca oparta na zasadach partnerskich. Bo dla swoich klientów jesteśmy partnerami, a nie usługodawcami. Poza stworzeniem dwóch serwisów internetowych dedykowanych Pogotowiu Tłumaczeniowemu i Excellence Translations, nigdy nie wdrażałam żadnej strategii budowania marki swojej firmy – wszystko dzieje się samo, bez mojego udziału. Marka i jej wizerunek zbudowały się niejako same. Po prostu jesteśmy dobrzy, a dzięki temu warci polecania przez klientów, co dla mnie jest największym wyróżnieniem i źródłem radości i satysfakcji.

Zasady, którymi kieruje się Pani w biznesie?

– Dla mnie bardzo ważna jest współpraca partnerska, zarówno z moimi klientami, jak i z tłumaczami i dostawcami. Niezmiernie istotna jest świadomość i wiedza, że jesteśmy dla siebie ważni, bo dopełniamy swoje usługi i oferujemy rozwiązania, które są niezbędne dla naszych partnerów i klientów. Wymaga to zaufania, które budowane jest przez wiele lat w ramach wspólnie zrealizowanych projektów.

Czy prawda i postępowanie fair, w zgodzie ze sobą opłacają się dzisiaj w biznesie?

– Jeżeli mamy takie przekonanie, jeżeli jest to dla nas ważne, aby pracować w zgodzie ze sobą, to tak właśnie będzie. I będzie to opłacalne, bo jeżeli swoich klientów będziemy traktować jak swoich partnerów, oni odwdzięczą się tym samym, dzięki czemu współpraca będzie przebiegać na zasadzie win-win, z długoterminowymi korzyściami dla obu stron. Praca w zgodzie ze sobą to umiejętność rezygnacji z tego, co nas uwiera, co nie do końca odpowiada naszym wartościom i etyce biznesowej. Jeżeli zwolnimy klientów i partnerów, z którymi współpraca nie spełnia ważnych dla nas standardów, jeżeli zrezygnujemy z tego bez poczucia braku, bez poczucia, że trzeba współpracować z każdym, kto chce z nami współpracować, bardzo szybko zbudujemy grupę klientów, którzy kierują się wartościami zbliżonymi do tego, co jest istotne dla nas. A to zawsze będzie źródłem korzyści dla każdej ze stron.

Skuteczny sposób na relaks? Jak ładuje Pani akumulatory?

– Robiąc to, co lubię robić. Bez zbędnego bagażu emocjonalnego, bez nadmiernego analizowania, wszystko, co robię, sprawia mi radość, dlatego też rzadko bywam zmęczona. Osoby postronne powiedziałyby pewnie, że cały czas pracuję, ale mnie praca nie kojarzy się z ciężarem, przymusem, czymś, co trzeba zrobić, aby zasłużyć na czas wolny i relaks. W rezultacie nie muszę ładować akumulatorów, aby mieć siłę na dalsze działania czy zmagania, bo w ten sposób nie podchodzę ani do zadań, ani do życia w ogóle. Dla mnie praca to przyjemność i taka sama czynność, jak podróżowanie, czytanie, słuchanie muzyki, wędrówki po lesie – to wszystko przeplata się ze sobą w moim codziennym życiu, którego nie dzielę na sferę zawodową i prywatną.

Definicja szczęścia według Katarzyny Wieleńskiej.

– Jak powiedział Benjamin Franklin: „Szczęście w większym stopniu zależy od wewnętrznej dyspozycji umysłu niż zewnętrznych okoliczności”. Dla mnie szczęście to świadomość, że to ja jestem źródłem wszystkich doświadczeń w swoim życiu, że to ja ponoszę odpowiedzialność za kreowanie swojej rzeczywistości. To uczucie, które daje niesamowitą wolność – że od teraz nic nie muszę, że mogę tylko chcieć. Wtedy szczęście przybiera formę podróży, a nie miejsca docelowego. Kiedy jesteśmy szczęśliwi z zasady, życie staje się proste, ponieważ przestajemy zachłannie gonić za kolejną rzeczą czy doświadczeniem, które mają na chwilę zapełnić w nas jakąś lukę i emocjonalny głód albo zapewnić krótkotrwały przypływ adrenaliny. Dzięki wewnętrznej wolności i świadomości wiem, że wybór, jak w danej chwili zareagować na daną sytuacją, czemu przypisać znaczenie, a o czym zapomnieć, należy tylko i wyłącznie do mnie. A to daje ogromną zmianę perspektywy i postawy wobec życia.

 

Rozmawiała: Ilona Adamska

fot. Sebastian Małachowski

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności