„Nagle ktoś zaczął biec. Nie minęło 10 minut, a biegł już każdy. Tama! Tama przerwana! Dwa tysiące ludzi biegło w panicznej ucieczce na wschód, byle wyżej, byle jak najdalej”. W momencie gdy biegnący ludzie zdali sobie sprawę, że tama mimo wszystko nie została przerwana, czuli się dość głupio. Jednakże o ile głupiej by się czuli, gdyby nie dostosowali się do innych, a tama rzeczywiście zostałaby przerwana?
Obawa przed odrzuceniem czy wyśmianiem przez grupę często powstrzymuje nas od wypowiadania odmiennych opinii. Widząc tłum biegnących i krzyczących ludzi, wielu z nas pomimo wewnętrznych sprzeczności dostosowałaby się do zachowania innych, ponieważ w ich zachowaniu widziałaby w tej chwili jedyną wskazówkę, co do właściwego sposobu działania. Fragment opowiadania J. Thurbera pt. „Dzień, w którym tama została przerwana”, chociaż ma charakter komiczny, jest doskonałą ilustracją napięcia jakie towarzyszy człowiekowi z faktu bycia istotą społeczną. Większość z nas żyje bowiem w stanie ciągłego konfliktu między wartościami związanymi z indywidualnością a zmianami zachowania lub opinii spowodowanymi rzeczywistym lub wyobrażonym naciskiem ze strony jakiejś osoby lub grupy ludzi.
Współczesna nam epoka emancypacji jednostki dodatkowo ten konflikt pogłębia. Głoszone przez państwa i rynki hasła w rodzaju „stańcie się jednostkami”, „pobierajcie się z kimkolwiek chcecie”, „wykonujcie pracę, jaka wam odpowiada”, „mieszkajcie, gdzie się wam żywnie podoba” oznaczały dla większości wyzwolenie się z ograniczeń wynikających z tradycyjnych więzów rodzinnych i wspólnotowych. Emancypacja ta miała jednak swoją cenę.
Państwa i rynki przejmując część tradycyjnych funkcji wspólnot i rodzin oddały do dyspozycji swoich obywateli armie urzędników, nauczycieli, policjantów i pracowników socjalnych. W zamian pozyskały rzesze wyalienowanych jednostek zaszczepionych rewolucyjną etyką konsumpcjonizmu. Promowany przez państwa i rynki konsumpcjonizm ciężko się napracował, ręka w rękę z popularną psychologią „Rób na co masz ochotę”, by przekonać ludzi, że folgowanie przyjemnością dobrze im robi, podczas gdy oszczędność jest samoumartwianiem. I dopiął swego. Państwom i rynkom złożonym z wyalienowanych jednostek o wiele łatwiej jest ingerować w życie ludzi niż państwom i rynkom złożonym ze spoistych rodzin i wspólnot. Kiedy członkowie wspólnoty mieszkaniowej nie potrafią dojść do porozumienia nawet w podstawowych sprawach, to czy można od nich oczekiwać, że będą przeciwstawiać się państwu?
Początkowy zachwyt nad „państwową i rynkową wolnością” powoli więc przemija. Wyemancypowane przez państwa i rynki jednostki czują się coraz częściej wyobcowane oraz zagrożone przez władzę, jaką bezosobowe państwa i rynki sprawują nad ich życiem. Zaczyna im przeszkadzać, że zbyt wiele od nich wymagają i zbyt mało im dają. Ubolewają nad zanikiem silnych rodzin i wspólnot. Za wszelką cenę poszukują akceptacji oraz przynależności do grupy. Obawa przed odtrąceniem determinuje ich działania, są bardziej skłonni do konformizmu.
W obliczu zagrożenia zachowujemy się dwojako. Jedni preferują ucieczkę. Drudzy wybierają aktywną walkę. Czy położyć się więc na plecach i dać unieść strumieniowi? Czy stanąć pod prąd? Niespotykana wcześniej w dziejach ludzkości skala dynamizmu powoduje, że stoimy u progu i nieba i piekła, krążąc nerwowo między bramą pierwszego a przedsionkiem drugiego. Bycie sobą w takich okolicznościach to trudna sztuka.
Łukasz Stolarski -Współzałożyciel i Dyrektor Zarządzający Firmy Home Zarządzanie Sp. z o.o., licencjonowany Główny Księgowy, wieloletni pracownik Ministerstwa Finansów RP, w tym na stanowiskach kierowniczych. Od kilku lat działa na rynku zarządzania nieruchomościami. Prowadzi własną praktykę księgowo-podatkową.