Wybuch pandemii COVID-19 spowodował największy w historii boom na telemedycynę. Jak wynika z danych zebranych przez szwedzką firmę Kry, zainteresowanie usługami, z których jeszcze niedawno korzystaliśmy bez przekonania, tylko do czerwca bieżącego roku wzrosło o rekordowe 115 proc. Amerykańska firma badawcza Global Headquarters Global Market Insights przewiduje, że do 2026 roku globalny rynek telemedycyny rosnąć będzie z prędkością niemal 20 proc. rdr.
Ograniczone kontakty międzyludzkie, przeciążona i trudno dostępna służba zdrowia, germofobiczna dezynfekcja wszystkiego wokół – dzisiejsza rzeczywistość pod wieloma względami różni się od tej, którą znaliśmy. Mimo to część spraw pozostaje niezmienna, a wśród nich na pewno potrzeba dostępu do usług lekarskich. To właśnie z jej powodu nieoczekiwanie rozkwitł rynek telemedycyny, a zdalne monitorowanie stanu zdrowia pacjenta i konsultacje lekarskie z dnia na dzień stały się naszą codziennością.
– Przekazywanie zaleceń przez internistów czy otrzymywanie e-recept bez wychodzenia z domu pozwalają funkcjonować przychodniom i szpitalom. Telemedycyna umożliwia też pacjentom, szczególnie tym z objawami, pozostawanie w domu bez tracenia kontaktu z lekarzem. To z kolei pomaga zminimalizować przenoszenie infekcji na innych, w tym na personel medyczny – wylicza Anna Lew-Stachowicz, prezes firmy Telemedika.net zajmującej się zdalną obsługą pacjentów.
– Kolejną korzyścią telemedycyny podczas pandemii jest pomoc w codziennym leczeniu osób z przewlekłymi chorobami. Dla pacjentów o słabej odporności koronawirus stanowi wielkie niebezpieczeństwo. Dzięki zdalnym konsultacjom lekarze mogą ich chronić, zapobiegając ekspozycji na wirusa – dodaje.
Punkt zwrotny
Chociaż rozwiązania z zakresu e-zdrowia były dostępne już od pewnego czasu, dopiero pandemia spowodowała, że zaczęliśmy w pełni z nich korzystać. Według wspomnianych danych firmy Kry, która specjalizuje się w telemedycynie, tylko do czerwca 2020 roku zainteresowanie cyfrowymi konsultacjami z lekarzami pierwszego kontaktu wzrosło o 115 proc. Jak się okazuje, Polacy wcale nie uważają też zdalnych usług lekarskich za zło konieczne. Wyniki badania przeprowadzonego przez firmę doradczą Upper Finance w okresie od czerwca do sierpnia 2020 roku wskazują na to, że wysoko cenimy sobie rozwiązania telemedyczne. Prawie 97 proc. ankietowanych przyznało, że nowe technologie są przydatne i wyraziło gotowość do korzystania z nich w przyszłości.
I rzeczywiście, z danych Mondial Assistance wynika, że w pierwszych pięciu miesiącach 2020 roku odbyło się 172 proc. więcej zdalnych konsultacji lekarskich dla klientów ubezpieczeniowych i bankowych w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. W miesiącach jak marzec czy kwiecień takich usług realizowano nawet cztery czy pięciokrotnie więcej. Badanie, które przeprowadzono dla Centrum Badawczo-Rozwojowego Biostat w dniach 17-20 kwietnia, tylko potwierdziło ten trend. 43,8 proc. Polaków stwierdziło wówczas, że „w ciągu ostatnich siedmiu dni skorzystało ze zdalnej pomocy medycznej”, co uczyniło z konsultacji telefonicznych i online najczęściej wybieraną formę świadczenia usług zdrowotnych. Dla porównania badanie Biostat wykonane w 2017 roku wskazywało, że w tym czasie jedynie 6,8 proc. ankietowanych „choć raz, kiedykolwiek skorzystało z usług telemedycznych.”
Światowy triumf telemedycyny
W 2019 roku wielkość globalnego rynku telemedycyny oszacowano na 41,4 mld dolarów. Według danych opublikowanych przez Grand View Research oczekuje się, że do 2027 r. będzie on rosnąć z prędkością 15,1 proc rdr. Szybszego wzrostu spodziewa się firma badawcza Global Market Insights. Według jej analityków do 2026 r. utrzyma się on na poziomie 19.3 proc. rdr. Usługi telemedyczne mają stać się standardem, przede wszystkim ze względu na oczekiwane poprawę jakości opieki zdrowotnej i odciążenie personelu medycznego. Istotnym czynnikiem napędzającym wzrost rynku jest też zmniejszenie liczby hospitalizacji i wizyt w punktach przyjęć.
Nie oznacza to, że przed telemedycyną nie stoją żadne wyzwania. Autorzy badania wymieniają wśród nich między innymi wysokie koszty wdrożenia niektórych rozwiązań, problemy z zachowaniem bezpieczeństwa danych osobowych i kwestie prywatności, w końcu niechęć zarówno lekarzy, jak i pacjentów do zmiany nawyków, jakiej wymaga korzystanie z nowych technologii. Wszystkie te czynniki mogą, zdaniem badaczy, do pewnego stopnia hamować wzrost rynku.
W 2019 roku największy udział w przychodach branży miał segment telemonitoringu, czyli stałej kontroli zdrowia pacjentów sprawowanej na odległość. Tutaj również eksperci prognozują stały wzrost. Głównym czynnikiem napędzającym usługi telemonitoringu ma być rosnąca populacja ludzi starszych, którzy wymagają opieki zdrowotnej bez wychodzenia z domu. Lukratywny ma się też okazać spopularyzowany podczas pandemii segment zdalnych konsultacji.
Jak wynika z raportu, globalny rynek telemedycyny zdominowały Stany Zjednoczone. Zaraz za nimi znalazła się Europa. Ta ostatnia potrzebę zdalnych świadczeń lekarskich dostrzegła szczególnie w ostatnim okresie. Po wybuchu pandemii Komisja Europejska dofinansowała platformę e-zdrowie kwotą 120 mln zł, która ma pozwolić na „poszerzenie systemu o nowe usługi i funkcjonalności”. Rynki Ameryki Północnej i Starego Kontynentu mają rozwijać w podobnym tempie ze względu na rosnącą świadomość dotyczącą opieki zdrowotnej, a także upowszechnienie technologii chmurowych.
Według prognozy regiony rozwijające się, takie jak kraje Azji i Pacyfiku, Bliskiego Wschodu czy Afryki, odnotują wzrost rynku telemedycyny w związku z gwałtownie zwiększającym się zapotrzebowaniem na pomoc medyczną, zwłaszcza na obszarach wiejskich. Podobnie ma się stać w przypadku gospodarek wschodzących, w tym Indii i Chin.
Telemedycyna po polsku
W Polsce rozwiązanie szyte na miarę czasów szybko zaproponowały przede wszystkim prywatne firmy. Anna Lew-Stachowicz przyznaje, że klienci coraz chętniej korzystają z usług jej internetowej przychodni. – Lekarz może wystawić zwolnienie dla zagranicznego pracodawcy w ramach Unii Europejskiej, podobnie jak na opiekę nad dzieckiem lub członkiem rodziny. E-receptę zrealizujemy w każdej aptece w Polsce, wystarczy podać farmaceucie swój PESEL i PIN do recepty, który dostajemy przez SMS. Istnieje też możliwość konsultacji medycznej dla osób, które nie wiedzą, co im dolega. Po wypełnieniu formularza zdrowotnego lekarz dzwoni w ciągu 15 minut– opowiada prezes Telemedika.net, jednej z platform umożliwiających zdalny kontakt z lekarzem, uzyskanie e-recepty czy zwolnienia.
Na potrzebę zdalnego leczenia odpowiedziało, choć w znacznie węższym zakresie, także Ministerstwo Zdrowia. Efektem jest, nieco spóźniony w kontekście działań rynku komercyjnego, projekt, który można znaleźć pod adresem pacjent.gov.pl/teleporada. Jego jedynymi odbiorcami są osoby, które mają obawy, że są zakażone koronawirusem. Pacjenci mogą korzystać z konsultacji wideo udzielanych przez pracowników medycznych bez wychodzenia z domu. „Podejrzewasz, że masz koronawirusa, potrzebujesz konsultacji lekarskiej i nie możesz się dodzwonić do poradni? Skorzystaj z formularza i umów się na teleporadę” – czytamy na rządowej stronie.
Perspektywy
Jak wskazują specjaliści, czas pandemii zrewolucjonizował nasze podejście do telemedycyny. Od marca gwałtownie przyspieszono wdrażanie innowacyjnych rozwiązań w systemie ochrony zdrowia. Które z nich z nami zostaną, a jakie jeszcze warto wprowadzać? – Gdy kiedyś z wiceministrem Januszem Cieszyńskim zastanawialiśmy się, ile czasu zajmie proces informatyzacji i upowszechnienia narzędzi e-zdrowia, szacowaliśmy, że będzie to trwało minimum dwa lata. W obecnej sytuacji stało się to standardem. Dosłownie z dnia na dzień mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której odwracała się relacja liczby osób przyjmowanych w gabinecie do liczby osób obsłużonych w trybie teleporady. Nagle weszliśmy w rzeczywistość, która jest zupełnie odmienna – mówił niedawno w wywiadzie dla Polityki Zdrowotnej prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Adam Niedzielski.
Eksperci są zgodni co do tego, że teleporady i e-recepty sprawdziły się i zagoszczą na stałe w polskim systemie zdrowia. – Zdalna wizyta jest znakomitym rozwiązaniem dla pacjentów, którzy są stabilni, nie mają nowych dolegliwości, dla których lekarz świadomie może zrezygnować z badania fizykalnego i oprzeć się tylko i wyłącznie na badaniu zdalnym – ocenia w rozmowie z Health Challenges Progress prof. Jankowski Piotr Jankowski z I Kliniki Kardiologii i Elektrokardiologii Interwencyjnej oraz Nadciśnienia Tętniczego Collegium Medicum UJ w Krakowie.
Jednocześnie specjaliści podkreślają, że nie wszystkie tradycyjne konsultacje będą mogły zostać zastąpione teleporadą. – Oczywiste jest, że w przypadku części badań to właśnie ich fizykalny aspekt gwarantuje skuteczność. Na szczęście lekarze są w stanie wyłapać, czy stan chorego jest na tyle poważny, że należy zobaczyć go bezpośrednio – zapewnia prezes zarządu Telemedika.net.
– Wydaje mi się, że telemedycyna w dobie COVID-19 jest zwycięzcą i to raczej spodziewanym. Mam nadzieję, że to wszystko, co uda się sprawdzić w czasie epidemii, będziemy dalej optymalizować i w przyszłości będzie to codzienny element naszej pracy – podsumowuje w prof. Mateusz Tajstra z III Katedry i Oddziału Klinicznego Kardiologii SUM w Katowicach.