Elżbieta Lipska: Sukces osiąga ten, kto wciąż się rozwija i nie stoi w miejscu

Od kilku lat pomaga osobom zmagającym się z problemami skórnymi. Swoje doświadczenie zdobywała na Wyspach Brytyjskich. Jest właścicielką i założycielką marki TLC Clinic. Elżbieta Lipska, bo o niej mowa, realizuje się wspierając inne osoby, inspirując innych do działania!

 

 

 

Joanna Bielas: Od ponad 10 lat konsekwentnie buduje Pani swoją markę TLC Clinic klinika laseroterapii. Jak wyglądały Pani pierwsze kroki w biznesie?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Od najmłodszych lat fascynowała mnie kwestia dbania o urodę. Zaszczepiły to we mnie  obie babcie, zwłaszcza mama mojego taty, która
miała rozległą wiedzę na temat ziół oraz ich zastosowania, prowadziła zielniki, zeszyty z przepisami na domowe kosmetyki, takie jak wcierki, nalewki itp. Dzięki niej wiele dowiedziałam się na ten temat. Potem przyszła fascynacja kosmetykami kolorowymi, za pomocą których robiłam ciociom i kuzynkom wystrzałowe makijaże (śmiech). Następnie, tuż po szkole średniej, wyjechałam na Wyspy Brytyjskie i tam zaczęłam zdobywać pierwsze szlify zawodowe. Najpierw skończyłam college, potem różnego rodzaju szkoły, kursy, dzięki którym poszerzałam wiedzę na ten temat.

J.B.: Zdobywała Pani doświadczenie w Wielkiej Brytanii, by potem otworzyć własny salon już w Polsce. Pobyt za granicą był dla Pani cenną lekcją?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: To niesamowita historia. Pracę na Wyspach Brytyjskich zaczynałam od podstaw dotyczących tzw. kosmetyki białej. Wykonywałam zabiegi na twarz, manicure, pedicure, woskowanie. Natomiast lasery odkryłam przez zupełny przypadek, do dziś nie wiem, kto za tym stoi. Pracowałam w jednym z salonów i miałam taką sytuację, że zostałam polecona do jednej z londyńskich klinik laseroterapii, prawdopodobnie przez jedną z moich klientek. Dostałam zaproszenie na interview do gabinetu, choć wcześniej tam nie aplikowałam. Postanowiłam jednak wykorzystać tę szansę od losu: przygotowałam CV, poszłam na rozmowę i przyjęli mnie!

J.B.: Jakie możliwości daje zastosowanie lasera w nowoczesnej kosmetologii?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Jeśli chodzi o zastosowanie lasera w kosmetologii, to spektrum działania jest naprawdę szerokie, a ta forma daje ogromne możliwości. Najczęściej chodzi o redukcję rozszerzonych naczynek krwionośnych, rumienia, naczyniaków płaskich – to obszary, gdzie laser sprawdza się rewelacyjnie. Inne zadanie to redukcja nadmiernego owłosienia czy przebarwień różnego pochodzenia. Warto podkreślić, że laser znakomicie sprawdza się w pracy nad problemami skórnymi, zwłaszcza w temacie odmłodzenia, ujędrniania i zagęszczania jej struktury. Mamy do dyspozycji wiele technologii laserowych, które w sposób nieinwazyjny potrafią skórę przebudować. Do tego dochodzi jeszcze praca z bliznami, redukcja znamion, kurzajek czyli brodawek HPV – są technologie, które sprawiają, że można w krótkim czasie zredukować taką brodawkę. Ponadto grzybica paznokci też może być naświetlana w celu przyspieszenia kuracji. Laser to także znakomity sposób na pozbycie się tatuaży i makijażu permanentnego.

J.B.: Jak budowała Pani swoją markę?

Elżbieta Lipska: TLC Clinic powstała na przełomie 2013 i 2014 roku. Po wielu latach życia na obczyźnie, postanowiliśmy otworzyć biznes w Polsce i spróbować tu rozwijać się zawodowo na własnych warunkach. Po prostu ciągnęło nas do kraju. TLC Clinic nie była moja pierwszą firmą – w Wielkiej Brytanii byłam współzałożycielem i współtwórcą podobnej marki. Zdobyte tam doświadczenia były dla mnie bezcenne.

J.B.: Jest Pani pracującą mamą. Jak udaje się Pani łączyć obowiązki zawodowe z życiem rodzinnym?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Nie jest łatwo, prowadzić swój biznes, dobra organizacja to klucz do sukcesu, przyda się też wsparcie rodziny. Chciałabym w tym miejscu podkreślić, że nie zrezygnowałabym ani z życia zawodowego, ani z rodzinnego, bo każdy z tych dwóch obszarów mnie cieszy i sprawia ogromną satysfakcję. Owszem, czasem zdarzają się słabsze sytuacje, grosze dni, ale wtedy po prostu trzeba wstać, ruszyć do przodu i zacząć działać.

J.B.: Nasza skóra jest narażona na działanie wielu czynników przyspieszających jej starzenie. Jakie zabiegi kosmetyczne może Pani szczególnie polecić osobom, które chcą dłużej cieszyć się piękną, zdrową skórą? Szczególnie polecane zabiegi

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Próbuję się przebić w Polsce z takimi tematami jak ScarInk, czyli blizny, ich redukcja i relaksacja. Wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że można poprawić jakość swojego życia i znacznie lepiej się czuć w swojej skórze dzięki takim profesjonalnym zabiegom. Do zabiegu kwalifikuje się praktycznie
każda blizna. Mamy zatem klientów z pourazowymi bliznami hipertroficznymi, atroficznymi, po różnego rodzaju bliznach, pieprzykach, bliznami potrądzikowymi, traumatycznymi, po różnego rodzaju zdarzeniach, a także po szczepionkach, po mastektomii… Można długo wyliczać.

J.B.: Jak to działa?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Ogólnie technologia SkarInk polega na, potocznie mówiąc, rozpuszczaniu blizn. W momencie, kiedy my zaczynamy wprowadzać technologię SkarInk, to blizna hipertroficzna, czyli wybrzuszona, po prostu się wypłaszacza, relaksuje i staje się mniej widoczna. Obszar wokół niej robi się gładszy, tekstura skóry przybiera naturalny kolor. Ja ten proces nazywam relaksacją blizn, niekoniecznie jest to usuwanie. Chociaż bardzo często zdarza się, że za poprawą wyglądu, stoi też całkowity zanik blizny.

J.B.: Sporym wyzwaniem dla wielu osób są takie problemy dermatologiczne jak różnego rodzaju brodawki. W TLC Clinic prowadzona jest terapia takich zmian skórnych. Proszę zdradzić, jak wygląda przygotowanie do takiego zabiegu? Przy użyciu jakiej metody usuwane są brodawki?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Używamy takich technik jak obrazowanie zmian za pomocą urządzeń typu USG czy termografii, w celu weryfikacji, jakie jest podłoże danego znamienia. Jeśli zaś chodzi o samo usuwanie, to stosujemy koagulację laserem CO2, KTP 532nm, Nd-YAG 1064nm, diatermię, czyli termolizę prądem oraz plazmę. To trzy najważniejsze i obecnie najskuteczniejsze metody, które są niezwykle skuteczne. Zabiegi odbywają się przy chłodzeniu zewnętrznym, gdzie chłodzimy skórę, sam laser też ma funkcję chłodzenia skóry, które również stosujemy.

J.B.: W branży beauty bardzo ważne są relacje nawiązane z klientkami. Jakie są Pani sposoby na wypracowanie długofalowych więzi z klientkami?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Bardzo ważnym aspektem jest zbudowanie pozytywnych relacji z klientami, którzy przychodzą na zabiegi. Przede wszystkim, zawsze podkreślam, że ważna jest rozmowa, podczas której można zbudować zaufanie klienta. Trzeba wówczas dobrze wytłumaczyć klientowi, na czym polega jego problem i takie jest jego rozwiązanie. Mój patent to rysowanie, przedstawiam wówczas obrazowo to , co będziemy robić oraz jaki efekt osiągniemy. Jak więc widać, przygotowanie do zabiegu trwa nieraz dość długo. Natomiast sam zabieg trwa dosłownie chwilę, nieraz trzydzieści sekund. Strach jest do okiełznania.

J.B.:  Czy Pani zdaniem, jest Pani kobietą spełnioną zawodowo, czy może wciąż stawia Pani sobie nowe cele?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Sukces to kwestia tego, że człowiek ciągle się rozwija, uczy, nie tkwi w miejscu. Dla mnie wiedzy, którą posiadam, jest wciąż za mało, dlatego zależy mi na tym, by ciągle się dokształcać, zdobywać nowe umiejętności i doświadczenia. Nieustannie uczestniczę w kolejnych kursach i szkoleniach, staram się wykorzystywać takie szanse.

J.B.: Dlaczego wstąpiła Pani do Europejskiego Klubu Kobiet Biznesu?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Do wstąpienia w szeregi Klubu namówiła mnie inna Klubowiczka, Kasia Worwa. To osoba która obdarzam pełnym zaufaniem, dlatego wiedziałam, że jeśli Kasia poleca mi przyjrzenie się jakiejś organizacji, to naprawdę warto to zrobić. W Klubie panuje pozytywna energia, pełna wzajemnej motywacji, zaangażowania w różne akcje. Nie jestem tu zostawiona sama sobie, otrzymuję wiele propozycji, udało mi się nawiązać mnóstwo ciekawych kontaktów, inne panie stanowią dla mnie cenną inspirację. Jednym słowem – w EKKB dzieje się!

 J.B.: Branża beauty, mimo kryzysu, ma się całkiem nieźle. Na tym polu istnieje jednak spora konkurencja. Czy Pani zdaniem, kampania EKKB „Nie hejtuję – motywuję” pomaga wypracować dobre praktyki w biznesie w obszarze firm, które działają w tej samej branży?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Mieszkając przez dłuższy czas za granicą nauczyłam się bardzo dużo, wciąż się uczę w kwestii empatii, podejścia do ludzi. Podam przykład: w Wielkiej Brytanii bardzo często przemieszczałam się metrem, razem z dzieckiem, które podróżowało w wózku. Gdy na stacji nie było windy, zawsze ktoś do mnie podbiegał, sam z siebie oferował pomoc, zaraz pojawiała się druga osoba. Po przeniesieniu wózka, ci ludzie po prostu biegli dalej, do swoich spraw. Takiego wyczulenia na innych nie zawsze zaznałam w Polsce. Będąc w kraju, starałam się przenieść to, czego się tam nauczyłam. To nie jest łatwe. Nawet ostatnio miałam takie zdarzenia, że jechałam autem, zauważyłam, że ktoś leży na ławce, starszy człowiek, z raną na głowie. Podczas rozmowy wyczułam, że mężczyzna znajduje się pod wpływem alkoholu. Powiem szczerze: nie potrafiłam zostawić takiej osoby, przecież to też jest człowiek! Wezwałam pomoc, przyjechała karetka. Takich sytuacji miałam całkiem sporo.

J.B.: Branża beauty, mimo kryzysu, ma się całkiem nieźle. Na tym polu istnieje jednak spora konkurencja. Czy Pani zdaniem, kampania EKKB „Nie hejtuję- motywuję” pomaga wypracować dobre praktyki w biznesie w obszarze firm, które działają w tej samej branży?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Staram się rozmawiać z konkurencją. Przecież nie musimy się hejtować, podbierać sobie klientów, tylko wzajemnie polecać, wdrażać w życie zasady zdrowej rywalizacji i koegzystencji. Jeżdżąc po różnych sympozjach, czy uczestnicząc w szkoleniach, mogę zaobserwować, że jest duża grupa kobiet, które idą w tym kierunku. Parafrazując: „Nie hejtuję, tylko współpracuję”. W ostatnim czasie miałam taką sytuację, że dostałam kilka telefonów od innych osób z branży beauty, które prowadzą działalność w mojej okolicy. Może ich praca dotyczy nieco innej niszy, ale od słowa do słowa wywiązały się fajne, wspierające rozmowy. Dziewczyny chciałyby współpracować, wzajemnie się polecać. Taka postawa dodaje skrzydeł!

J.B.: Proszę zdradzić, w jaki sposób regeneruje Pani siły? Jakie są Pani pozazawodowe pasje i zainteresowania? Mój sposób na regenerację to spanie (śmiech). W każdą wolną chwilę regeneruje siły.

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Oczywiście swoje wewnętrzne akumulatory doładowuję poświęcając czas rodzinie, najlepiej podczas wyjazdów, nawet tych krótkich. Świetnym sposobem na zresetowanie się jest w moim przypadku też jazda samochodem. Gdy prowadzę, koncentruje się na drodze i różnych sytuacjach, po prostu jadę i mam czysty umysł.

J.B.: Jakie są Pani plany i marzenia na najbliższą przyszłość?

Elżbieta Lipska, TLC Clinic: Chciałabym stworzyć małą sieć gabinetów. To byłyby ok. trzy salony, gdzie będziemy skupiać się na konkretnych problemach klientów i nieść im pomoc. Promienny uśmiech i radosny błysk w oczach to najwspanialsze nagrody za moją pracę i najlepszy komplement, jaki tylko może być. Pamiętam zwłaszcza jedną klientkę – dziewczynę, która miała naczyniaka na środku ust. To nie była jakaś wielka zmiana, ale znacząco wpływała na jakość życia tej osoby, ze względu na rzucający się w oczy, purpurowy kolor. Z tego powodu dziewczyna miała straszne kompleksy, ktoś jej dokuczał w szkole, wśród znajomych. Zrobiłyśmy 2 zabiegi, każdy trwał dosłownie chwilę. Widzę ją teraz, obserwuje jej profil w mediach społecznościowych – jest uśmiechnięta na każdym zdjęciu pokazuje ładne usta, bez skazy. Kiedy ta osoba przyszła po usunięciu znamienia, była szczęśliwa, rozpromieniona, radosna, z przepiękną aurą pewności siebie, mówiła: Boże, miałam to przez tyle lat, a teraz jestem zupełnie innym człowiekiem. Przyznam szczerze, że wtedy łezka szczęścia zakręcała mi się oku, czułam radość razem z nią!

Ostatnio miałam klienta, pan w średnim wieku, który miał włókniaka miękkiego na udzie. Hodował go 25 lat, zanim przyszedł do mnie. Obejrzałam to znamię i powiedziałam, że jego usunięcie zajmie chwilę. Większy problem stanowił tu aspekt psychiczny, bo to była część ciała i osobowości klienta. Ten człowiek przez wiele lat funkcjonował w całkowitym podporządkowaniu do zmiany skórnej. Kupował specjalne spodenki, siadał w określony sposób na ławce…Nasze rozmowy dotyczące przygotowania do zabiegu trwały dość długo. Gdy było już po wszystkim, powiedziałam: „Gotowe, nie ma”, a on na to: „Jak to: nie ma”. Po jakimś czasie,  na wizycie kontrolnej, przyznał, że wciąż siada w określony sposób,
tak bardzo „zżył się” ze zmianą, którą tyle lat niepotrzebnie miał na nodze. Jednak teraz wreszcie mógł założyć normalne spodenki, powoli uczył się jak odnaleźć się w nowej sytuacji, odczuł radość i wygodę. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam zadać mu pytanie: „Po co było tyle czekać?” Takich historii jest o wiele więcej. Mam nadzieję zatem, że TLC Clinic pomoże kolejnym osobom nie dać się poddać ograniczeniom natury estetyczno-kosmetycznej, odnaleźć na nowo siebie i odzyskać radość życia!

Rozmawiała: Joanna Bielas

https://www.facebook.com/klinikalaseroterapii

Więcej o Klubie na www.ekkb.pl

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Akceptuję zasady Polityki prywatności